Rozdział Dwudziesty Czwarty

7.6K 294 40
                                    

- Kocham Cię.

No ja chyba śnie, niech mnie ktoś obudzi. To jest zbyt piękne, aby było prawdziwe.

- Kocham Cię i bardzo. Wiem, że w nocy odpierdałem głupstwa, i pierdoliłem od rzeczy, ale.. Kurwa, jestem w Tobie zakochany jak wariat no. - podszedł do mnie bliżej- Może jest to nie odpowiedni moment, ale kiedyś musiałem Ci o tym powiedzieć. Nawet jeśli, Ty tego nie odzajemnisz, to i tak jesteś moja, ok? Przepraszam, że Cię tym wszystkim raniłem.

- Ty już nic nie mów. - stanęłam na palcach i posłałam mu delikaty pocałunek.

- Wiesz jakie to było trudne?

- Wiem.

- Skąd? - zmarszczył brwi.

- Bo sama mam z tym problem.

- Co?

- Oh, Aaron.. Tak się składa, że też Cię kocham. Próbuje Ci o tym powiedzieć, od niewiadomo jak długo, ale Ty mi to uprościłeś.

- Żartujesz?

- Nie. - uśmiechnęłam się.

- O Jezusie. - wyszedł na balkon i chyba zapomniał, że jest w samej bieliźnie.

- Ej, Ty! - krzyknął do sąsiada, który wczoraj darł się na niego. - I co, kretynie?! Kto miał kurwa racje? No kto? Oczywiście, że ja! Kocham ją, że ja pierdole wszystkich innych. Liczy się tylko ona, chuju.

- Aaron.. - powiedziałam błagalnie.

- Wybacz słońce, ale już wczoraj mnie wkurwiał. - podszedł do mnie.

- Ubierz się, idziemy.

- Gdzie? - spytał, kiedy ubierał swoje spodnie.

- No na śniadanie. Będziesz musiał się tłumaczyć mojej mamie, że wcale nie robiłam Ci loda.

- A chciałbym bym. - wyszliśmy z pokoju i schodziliśmy na dół.

- Wytłumaczycie mi to. - pojawiła się moja mama.

- A co?

- Jasmime! Jestem za młoda na babcię, nie chcę mieć jeszcze wnuczków. - popatrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. Usłyszałam śmiech z strony taty i mojego brata, a mama stała i się na nas patrzyła. - Śmieszy was to? Jasmine, jeśli Ty zajdziesz w ciąże w tym wieku, na moją pomoc nie licz. - i skierowała się w stronę kuchni.

- A na mnie możesz liczyć. Lubie te male bachory. - powiedział Quentin. - Chodź Miley.

- Kto to? - spytałam się go, kiedy przechodził koło nas z jakąś dziewczyną.

- A no, tak. Miley, moja siostra Jasmine. Jass, moja dziewczyna Miley. - podałyśmy sobie rękę. Niech on tego związku nie zniszczy. Wreszcie znalazł sobie ładną dziewczynę, która nie wygląda jak pół dupy za krzaka. - Aaron, Miley. Miley, Aaron przyjaciel Jasmine.

- Przyjaciel, ta.. - powiedział mi na ucho.

- Dobra, jestem głodna no. - pociągnełam go za ręke. I weszliśmy do jadalni. Zajęłam swoje miejsce i zajadałam się naleśnikami z czekoladą. - To jest pyszne.

- Dobrze, że Ci smakuje. - uśmiechnęła się moja mama.

- Co tam powiecie, dzieciaki? - prychnęłam pod nosem. - Jakieś nowe newsy macie?

- No, musimy wam o czymś powiedzieć. - wspomniał mój braciszek. Jedną ręką trzymał swoją partknerke, a drugą trzymał widelec.

- No to słuchamy.

Jesteś MojaWhere stories live. Discover now