Rozdział 30 "Jesteś słaba"

348 31 8
                                    

Z początku miał być tu time skip, ale plany się zmieniły. Ostrzegam będą sceny tortur.

______________________________________________________________________

Tom, musiałam znaleźć Toma, porozmawiać. Może on mi pomoże. Tylko on może mi pomóc. Moje myśli krzyczały. Biegłam do Komnaty Tajemnic. Stałam pomiędzy ciemnym korytarzem z posągami węży. Rozglądałam się w nadziei, że Tom jest tutaj, ale nie było go. Deportowałam się do salonu Slytherina. Tam też go nie było. Gdzie on jest do cholery? Zawsze pojawiał się, gdy go potrzebowałam. Nieplanowanie z moich oczu zaczęły spływać łzy.

- Szukasz kogoś? - usłyszałam tak dobrze znajomy mi głos. Odwróciłam się. Przed drzwiami do sypialni stał czarnowłosy chłopak. Przytuliłam go i zaczęłam wypłakiwać smutki w jego szatę.

Kiedy stałaś się taka słaba Alice? Żałosne, wypłakujesz łzy w szatę wspomnienia najpotężniejszego czarnoksiężnika dawnych czasów z powodu głupiego strachu.

- Alice, co się stało? - spytał zatroskanym głosem, a po chwili zaczął gładzić mnie po plecach.

Minęło parę minut zanim się opanowałam i przestałam płakać. Odsunęłam się od niego i wytarłam łzy. Uspokoiłam nierówny oddech.

- Tom, czy ty kiedyś miałeś tak, że bałeś się siebie, ale w ogóle innego? - spytałam, pociągając nosem.

- Nie rozumiem.

- Chodzi o to, czy bałeś się, że staniesz się kimś kim nigdy nie chciałeś być?

- Cóż, nie wiem, ale tak, jeżeli można do tego zaliczyć bycie martwym.

- Co?

- Bałem się śmierci. Bałem się, że kiedyś będę taki jak moje ofiary. Bezbronny, sztywny.

- Wszyscy boją się śmierci.

- Tak, ale ja bałem się tylko śmierci. Ale czemu płakałaś?

- Ja... Ostatnio śni mi się pewna dziewczyna, która jest chyba mną. - spojrzałam w podłogę.

- Śni Ci się ktoś, kto jest Tobą? Czyli śnisz się sama sobie?

- Nie do końca.

- Może usiądź. - zaproponował. Tak też zrobiłam. Tom także się usadowił, jednak naprzeciw mnie. - Proszę mów.

- A więc od dwóch dni śni mi się dziewczyna, która jest do mnie przerażająco podobna, tylko że to jakby moja... ciemniejsza wersja. - powiedziałam po lekkim zastanowieniu.

- To znaczy? Możesz trochę jaśniej?

- W moich snach widzę jak zabijam Emily.

Tom zamarł. Pochylił głowę, wpatrywał się w podłogę. Między nami trwała długa cisza. W końcu ją przerwałam.

- Ale, to nie wszystko.

- Co jeszcze? - otrząsnął się.

- A więc, jakby to wyjaśnić? Ja, ją torturowałam, cieszyłam się z tego, jak obłąkana. Miałam czarną szatę poplamioną krwią. - opisywałam swój sen.

Tom wciąż milczał, a jego twarz robiła się coraz bardziej ponura.

POV Tom

Czułem się trochę winny. Jakby nie patrzeć, to ja jej uświadomiłem, że to ona zabiła tą dziewczynę. Teraz zaczęła się tego bać. Boi się, że stanie się taka jak mówią plotki, że będzie taka jak ja. Nie wiedziałem co mam zrobić. Mówienie, że to tylko głupi koszmar i niedługo to przejdzie, było głupstwem. Wiem, jak to jest bać się czegoś, aż tak. Kiedy stałem się już Lordem Voldemortem i poznałem prawdziwy ból wizji śmierci, też mi się to śniło. Tyle koszmarów, tyle różnych wizji własnej śmierci. Dlatego robiłem wszystko, by żadna z nich się nie spełniła. Zabijałem każdego kto mógłby doprowadzić do mojego upadku. Stworzyłem siedem horkruksów, chroniłem je jak mogłem, no a przynajmniej te sześć, o których wiedziałem. Do dziś nie mogę uwierzyć, że sam doprowadziłem do swego upadku. To tak jakbym rzucił na kogoś imperiusa i kazał strzelić w siebie avade. Może nie do końca samobójstwo, ale pomaganie mordercy.

False Accusations/Niewinna [Zakończone]Where stories live. Discover now