Rozdział 17 „Śnie i marze tylko o jednym.... o zemście"

425 29 6
                                    

Minęły dwa dni od kiedy wsadzili mnie do Azkabanu. Nie znaleźli mojego dziennika oraz pióra. Niby tacy dobrzy czarodzieje, a przechytrzyła ich dwunastolatka. Idioci. Pewnie gdybym znalazła jakieś inne zaklęcia, to mogłabym podrobić różdżkę i schować swoją, a potem oczywiście stąd uciec. Nie wiem co było gorsze, fakt że otaczają mnie dorośli mordercy i złodzieje, czy brak planu ucieczki lub nadziei na nią. Siedzę tu dopiero od około czterdziestu ośmiu godzin, a już mam dosyć. I to nie przez moją niewinność, ohydne żarcie, warunki niczym w gettach, faktem że nie myłam się od dwóch dni, czy majaczeniem ludzi, którzy postradali już dawno zmysły. Nie, to nie to. Mam dość, ponieważ nie mogę się nijak zemścić na tej podstępnej jędzy – Emily. Niech ją Merlin przeklnie! Albo nie. Sama to zrobię. Właśnie! Że też wcześniej o ty nie pomyślałam. Kiedy tylko się stąd wydostanę rzucę na nią klątwę, przez którą umrze, ale nie od razu. Tylko po jakimś czasie i daleko ode mnie. Nie chcę być podejrzana. Albo Żeby się przyznała, wsadzą ją za kratki i wtedy zginie. Nie będą mogli mnie winić. Wszakże jestem tylko dwunastolatką, a z tego co wiem, tworzenie klątw jest dopiero na szóstym roku. Więc nie ma szans, żeby mi się udało. To znaczy teoretycznie. Rzucę na nią tą klątwę, choćbym miała o to błagać samego Salazara!

I od tej pory zaczęłam planować swoją ucieczkę, a raczej plan na uniewinnienie. Często pisałam z Tomem, dowiadując się, że kiedy jest uwolniony, jako wspomnienie, może utworzyć kopie dziennika, przez co nawet ktoś obcy może się tak ze mną komunikować. Poprosiłam go, aby stworzył taki dziennik. Teraz zastanawiał się z kim powinnam nawiązać kontakt. Ślizgonki były ryzykowne, bo to Ślizgonki. Nauczyciel mógłby na to donieść. Naprawdę muszę się nad tym zastanowić.

Ktoś kto ma wpływy, aby móc mnie odwiedzić, żebym mogła mu powiedzieć o Emily. Czy dyrektor to nie wiem. Slughorn tak samo. Z tego co wiem, to państwo Malfoy'owie pracują na wysokim stanowisku w Ministerstwie. Tylko czy Mary by mi pomogła. Prócz tego rodzice Jonha także tam pracują. Ale nie znam go tak dobrze. A gdyby tak...

Chwyciłam za dziennik i pióro namoczone już w atramencie i zaczęłam pisać na pustej kartce:

Już wiem komu ją dać, ale przedtem czy można zrobić tak, żeby on nie widział co piszę do Ciebie?

Cóż tak. Mogę wyrwać kartkę z dziennika i mu ją dać, wystarczy że zrobisz to samo, ale musi to być ta sama strona.

Dobrze.

Wyrwij drugą kartkę od początku.

Tak też zrobiłam. Napisałam na niej wiadomość i napisałam Tomowi komu ma ją przekazać, nie był zadowolony, ale się zgodził. Miałam tylko nadzieje, że się nie pomyliłam.

Minęły dwa dni od kiedy Tom dał jednemu z uczniów kartkę z dziennika. To znaczy tak mi się zdawało, nie wiedział tego dokładnie.

- Przepraszam. - zaczepiłam jednego ze strażników.

- Czego chcesz? - spytał głosem niemiłym i pełnym jadu.

- Ech.. czy musi być Pan taki wredny? - westchnęłam. Czy tutaj nie ma czegoś takiego jak maniery?

- O co chodzi? - poprawił się po tym jak zbadał mnie i moją cele wzrokiem.

- Czy mogłabym wiedzieć który dziś dzień? - spytałam.

- Czemu Cię to interesuje?

- Cóż nie chce oszaleć, a świadomość czegokolwiek daje mi taką możliwość. - powiedziałam z ironią w głosie.

- Piąty stycznia, wtorek. - odpowiedział obojętnie.

Skinęłam mu głową w geście podziękowania, a on odszedł na dalszy co trzygodzinny patrol. Podeszłam do ściany i zaznaczyłam na niej kamykiem dzisiejszą datę. Napisałam kilka kolejnych dni oraz rok. Spojrzałam za okno, które znajdowało się naprzeciw ściany, dzielącej moją cele i osoby będącej po prawej stronie.

False Accusations/Niewinna [Zakończone]Where stories live. Discover now