Rozdział 10 "Wspomnienie"

764 52 7
                                    


Hej, dziękuje za wszystkie gwiazdki i komentarze, to bardzo motywujące. Mam nadzieje, że nie będzie Wam przeszkadzał Tom w wersji anime. 

------------------------------------------------------------

- Czy-czy ja przemienię się w wampira?

Zastała chwilowa cisza i wszyscy spojrzeli na pielęgniarkę. Pani Pomfrey patrzyła na mnie przez chwilę jakby w zastanowieniu.

- Nie... - przerwała. - Nie, kochanieńka. Wampir myślał, że zdoła Cię... no zabić. - przełknęła ślinę. - Więc nie wpuścił jadu. Nie masz się o co martwić. - uśmiechnęła się pokrzepiająco.

Odetchnęłam z ulgą. Kobieta poleciła wszystkim wyjść ze skrzydła szpitalnego, abym ja mogła odpocząć. Podała mi eliksir o kolorze żółtym. Kilka minut po położeniu głowy, na miękkich poduszkach zasnęłam.

Koniec roku szkolnego dobiegł bardzo szybko. Pani Pomfrey wypuściła mnie trzy dni po zdarzeniu. Było to zaledwie dwa tygodnie temu. Aż nie mogę uwierzyć, że skończyłam pierwszy rok w Hogwarcie. Niesamowite, ale też smutne. Nie chciałam wracać do sierocińca. No, ale co mogłam poradzić?

Za około pół godziny miała odbyć się uczta z okazji zakończenia roku szkolnego. Ubrana w mundurek i szatę, wyszłam z dormitorium. W pokoju wspólnym czekała grupka Ślizgonów, w tym moje współlokatorki. Razem ruszyliśmy do Wielkiej Sali. W pomieszczeniu panował wielki gwar. Śmiechy i rozmowy rozbrzmiewały na całej powierzchni. Zasiedliśmy do stołu Slytherinu i czekaliśmy, aż dyrektor ogłosi, kto otrzyma Puchar Domów.

- Jak myślisz, zdobędzie go Slytherin? A może Krukoni? - pytała mnie Mary, na co ja wzdrygnęłam ramionami.

Profesor Spor podszedł do mównicy, a wszystkie śmiechy i rozmowy ucichły. Wszystkie oczy skierowane były na dyrektora szkoły, który wygłaszał teraz swoją przemowę na temat zakończenia szkoły, jaki to jest z nas dumny i, że ma nadzieje na jeszcze większą dumę z nas w przyszłym roku.

- A teraz część, na którą wszyscy czekali. Puchar Domów otrzymuje.... - w Wielkiej sali powstała grobowa cisza. - Ravenclaw!

Krukoni wybuchnęli okrzykami radości, a pozostałe domy im klaskały, najżywiej klaskał Slytherin, choć w przeciwieństwie do Gryffindoru były to kulturalne oklaski.

Kiedy już wszyscy zjedli. Hogwart opustoszał. Nie został żaden uczeń. Wszyscy wsiedli już do pociągu. Ja ponownie zajęłam ostatni przedział, który jak zawsze był pusty.

~Time skip~

Wielka sala była już zapełniona uczniami od drugiego, do siódmego roku oraz nauczycielami. Teraz czekaliśmy, aż pani Abbott wprowadzi pierwszorocznych. Kilka minut później wielkie drzwi otworzyły się, wpuszczając opiekunkę Gryffindoru oraz nowych uczniów. Na ich twarzach widziałam zdziwienie, zafascynowanie, przerażenie i podniecenia. Każdy odczuwał coś innego. Na ich miejscu czułam się tak samo. Nie wiedziałam co się stało i co się stanie.

Kiedy pierwszoroczni, albo jak to mówi nasz nauczyciel Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami „Pirwszoroczni" (kiedy usłyszałam to za pierwszym razem myślałam, że padnę ze śmiechu), zostali przydzieleni do domów, a uczniowie powoli kończyli jedzenie, nagle ono znikło. Nasz dyrektor wstał i podszedł do mównicy.

- Mam nadzieje, że już wszyscy się najedli i napili, ponieważ przyszedł czas na zaśpiewanie naszego hymnu szkoły!

Uśmiechy nauczycieli momentalnie znikły lub też u niektórych zmieniły się na sztuczne i zdecydowanie mniejsze. Zaś uczniowie, nie licząc nowych złapali się za głowy. Profesor Spor wyjął różdżkę spod szaty, machnął nią delikatnie, a z „patyka" wystrzeliła złota szarfa, która uniosła się wysoko nad stoły i rozwinęła jak wąż w słowa.

False Accusations/Niewinna [Zakończone]Where stories live. Discover now