Rozdział 24 „Lekcje"

474 34 8
                                    

Stałam przed umywalkami w toalecie dziewczyn, którą nawiedzała Marta. Zamknęłam oczy i syknęłam. Po chwili wyłoniło się przejście do komnaty. Po kilku minutach byłam w komnacie Salazara, a Tom, jak zawsze siedział na kanapie przy kominku. Jednak tym razem nie miał książki. Wpatrywał się w tańczące języki ognia, bardzo uważnie, jakby zaraz miało się tam coś zdarzyć, za to jak wpatrywałam się w Toma. Przez ostatni rok często się na tym przyłapywałam. Szybko skarciłam się w myślach i zbliżyłam się do chłopaka.

- Oglądasz tam film? - zagadałam.

- Co? - spojrzał na mnie zdziwiony.

- Patrzysz się w ten ogień, jakbyś oglądał film grozy, a główna postać właśnie schodziłaby do piwnicy, albo coś takiego. - zaśmiałam się.

- Ach, wybacz. Rozmyślałem.

- Nad czym, jeśli można wiedzieć?

- Niczym ważnym, ogólnie o całym moim życiu i gdzie popełniłem błędy, że przegrałem. - zmarszczył brwi.

- Cóż, jeżeli chciałeś władać Światem Magii, to myślę, że powinieneś spróbować przekonać do siebie ludzi, a nie ich zabijać.

- To by zajęło wiele lat i było nie pewne. - wyprostował się i usiadł dumnie.

- Racja, ale grożenie śmiercią swoim sprzymierzeńcom, nie przekona ich do Ciebie, a wywoła strach. A z doświadczenia wiem, że to nie pomaga. Lepiej zdobyć przyjaźń, szacunek, respekt. Kiedy masz przyjaciół, prawdziwych, oni zawsze staną za Tobą murem.

- Tak, ale ja chodziłem do Slytherinu. - spojrzał na mnie z podniesioną brwią.

- Fakt, to jest pewna przeszkoda, ale ja też znalazłam przyjaciół w Slytherinie.

- A kto zaprasza Cię do siebie w wakacje? Kto wydostał Cię z wiezienia? Przyjaciele ze Slytherinu, czy Gryffindoru?

- Ech, nie pomagasz.

- Slytherin, to dom z wężami. A te zwierzęta są sprytne i przebiegłe oraz śliskie. - zauważył czarnowłosy.

- A czy w domu Salazara nie liczy się braterstwo?

- Taa... może kiedyś. Większość uczniów z domu Węża to czysto krwiści, ze starych rodów, które szanują tradycję. Nie uczą braterstwa tylko, sprytu, manier, a za moich czasów wierności dla Czarnego Pana, czyli mnie. - powiedział pusząc się.

- Tak, tak, tak. Chowaj te pióra, bo zaraz zepchną mnie z kanapy. - zażartowałam.

- Mówię jak jest.

- Ja było. - poprawiłam go.

- Śmieszne. No, dobrze a więc o czym chciałaś porozmawiać?

- Wiesz, miałam bardzo ciekawą przygodę w pociągu. - zaczęłam.

- Konkretnie?

- Konkretnie, zaatakował mnie czarnoksiężnik, walczył ze mną, a potem zapowiedział, że „niedługo dowiem się kim jest." i miał rację.

- No to oświeć mnie.

- Kojarzysz może nie jakiego Rabastana Lestrange?

- Żartujesz?

- Z czym?

- To przecież jeden z moich śmierciożerców.

- Serio? Nie miałam pojęcia. - wywróciłam oczami. - Ale co ciekawsze, dzień później w Proroku pojawił się bardzo ciekawy artykuł. - podałam mu gazetę, a ten od razu zaczął ją czytać.

Widziałam jak jego oczy śledzą uważnie tekst, ale minę miał pokerową. Nie wyrażała żadnej nawet najmniejszej emocji. Czyżby ćwiczył to już od dawna. Cóż myślę że na pewno. Nie wiem, jak można zabijać bez żadnych wyrzutów sumienia, na pewno musiał ukrywać jakiś ból, albo jak śniły mu się koszmary. Chyba, że on naprawdę nie ma przysłowiowego „serca" i jest to dla niego... naturalne?

-Nowy czarnoksiężnik? I jeszcze śmią pisać, że jest podobny do mnie? Nie no, ja chyba coś zrobię temu kto to pisał. O mnie nie było żadnych plotek, tylko potwierdzone fakty, albo mój brak, no prócz tej która zaczęła się w 1994 roku* po powrocie Harry'ego Pottera. Ale oprócz tej, nie było żadnej, przynajmniej ja o niej nie słyszałem.

- Serio? Ty się denerwujesz tym, że ktoś porównał Cię do jakiegoś tam czarnoksiężnika?

- Oczywiście. Nie mogę pozwolić, aby moją sławę przerósł ktoś, kto nie chcę się ujawnić.

- Chyba chciałeś powiedzieć niesławę. - poprawiłam go. Chłopak spojrzał na mnie znad przymrużonych powiek. - Co? Mówię jak jest.

- No cóż, ale powinnaś być z siebie dumna, sam fakt, że Rabastan nie zrobił Ci żadnej krzywdy jest wielkim sukcesem. On ma tak, że czasem jak mu nakażesz, aby kogoś nie krzywdził, to czasami nie potrafi. A szczególnie jak wda się w jakąś bójkę.

- Mówisz? - pokiwał głową.

Spojrzałam przed siebie. Sama nie wiedziałam co myśleć. No i co z tym czarnoksiężnikiem. Rabastan mnie zaatakował, czemu? I czemu nic mi nie zrobił? Czyżby otrzymał od kogoś rozkaz.

- Wiesz, chyba powinnaś pouczyć się zaklęć obronnych. Skoro czarodzieje atakują Cię nawet w pociągu, to znaczy, że możesz być w kłopotach. - oznajmił czarnowłosy.

- Ciekawe skąd? Większość zaklęć z czwartego roku już znam.

- Tak wiem, jednak przydadzą Ci się także zaklęcia, których nie uczą w szkole.

- Już powiedziałam, nie mam zamiaru uczyć się czarnej magii. - ostrzegłam.

- Wiem i nie to Ci proponuje, a zaklęcia obronne, jednak dużo potężniejsze. Dlatego nie uczą ich w szkole, ponieważ zwykli uczniowie nie daliby rady z nich skorzystać. - uśmiechnął się do mnie. - Ale ty dasz radę.

- Skąd ta pewność?

- Bo ja dałem, a uwierz że mamy wiele wspólnego.

Po tym Tom zaczął mnie uczyć zaklęć obronnych, nie były one łatwe, a wręcz przeciwnie. Zaczął od nauczenia mnie zaklęcia Patronusa, później przeszedł do sto razy trudniejszych inkantacji. Oczywiście nie mieliśmy dużo czasu, dlatego też postanowiliśmy, że będziemy się spotykać na zmianę w Komnacie Tajemnic i na zmianę w Pokoju Życzeń. Zaś w wolnych chwilach miałam je sobie powtarzać. Kiedy zaś ktoś pytał mnie skąd znam te skomplikowane czary, tłumaczyłam, że biorę korepetycję od nauczyciela obrony, zmarłego oczywiście. Cóż brałam korepetycję od niedoszłego nauczyciela obrony, który nie był duchem, a wspomnieniem. 

________________________________________________________________________________

911

*1994 rok - czwarty rok Harry'ego, kiedy to odrodził się Voldemort. Nie wiem tylko czy nie jest to bardziej 1995, ponieważ jest możliwość iż 3 zadanie było już po nowym roku. Patrząc na pogodę. Nie wiem napiszcie mi jeśli chcecie, abym to poprawiła.

Bardzo dziękuje za ponad 100 gwiazdek, a dokładnie 112. Nie wiem, czy będę robić specjal, możliwe i chyba nawet mam już pomysł. No, ale nic. Mam takie małe info. Co do tych nowych opowiadań, piszę już powoli o apokalipsie, tylko mam mały problem z okładką. Jeśli więc ktoś z was zajmuje się czymś takim, to z chęcią prosiłabym o pomoc. 

Kiedy okładka będzie gotowa, będzie zwiastun.

False Accusations/Niewinna [Zakończone]Where stories live. Discover now