26

7K 297 9
                                    

Obudziło mnie łaskotanie po policzku. Powoli otworzyłam oczy i na dzień dobry pokazała mi się twarz Harrego. Nie uśmiechał się, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Tylko oczy. One kryły w sobie smutek, żal i złość. Wiem, że obwinia się o to wszystko kurde, ale to nie jest jego wina.

-Co robisz?

-Całuje twój policzek. - zmarszczyłam brwi.

-Ale po co?

-Żeby mniej bolało i chcę ci pokazać jak bardzo mi kurwa przykro i jak bardzo cię kocham.

-To nie twoj..

-Nawet tego nie mów. - zacisnął powieki.

Westchnęłam gładząc jego policzek wewnętrzną stroną dłoni, w którą się w tulił. Chciał mojego dotyku. Potrzebował go jak studnia wody, a ja mu to dałam. Sama tego potrzebowałam. Chciałam mieć go jak najbliżej. Pocałowałam go w czoło, później w nos, w oba policzki, a na koniec w usta.

-Posłuchaj mnie teraz. To nie jest twoja wina. Twoja przeszłość..nie da się tego cofnąć. Zawsze wraca do człowieka prędzej czy później. Jakiś jej odłamek. Nie chcę żebyś się za to obwiniał. Nic mi się nie stało. Poboli i przestanie.

-Zabiję tego skurwiela.

-Harry proszę przestań. - podniósł się z łóżka.

-Nie Carrie! Widzisz co on ci zrobił?! Twoja połowa twarzy jest spuchnięta i sina, a brzuch nie wygląda najlepiej!

-To nic takiego..

-Jak możesz tak mówić?!

Wstałam na równe nogi. Nie mam ochoty go słuchać. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarne spodnie i białą koszulkę.

-Carrie mówię do ciebie! Porozmawiaj ze mną!

-Nie krzycz na mnie.

-Przepraszam ja..

-Wiem Harry. Idę się teraz przebrać, a potem porozmawiamy na spokojnie.

-Dobrze. - pocałował mnie w czubek głowi i poszedł na dół.

Weszłam do łazienki i szybko się przebrałam. Naprawdę byłam strasznie głodna, trochę bolała mnie głowa już nie wspominając o skórze głowy, brzuchu jak i policzku. Przypomniały mi się jego słowa - albo ja albo Harry. Mam mu o tym powiedzieć? Na pewno będzie pytał o czym ze mną rozmawiał. Mam ominąć tą kwestię? Wiem, że Federico nie żartował. Nie chcę, żeby mu się coś stało. Nie pozwolę na to. Jakoś sobie z tym poradzę.

Zeszłam powoli na dół gdzie unosił się już zapach smażonego bekonu i jajka. Harry stał do mnie tyłem i nakładał jedzenie na talerze. Usiadłam przy ogromnym stole i napiłam się soku pomarańczowego, który stał już przygotowany.

-Gdzie są twoi rodzice?

-Niedługo wrócą. - położył przede mną talerz.

-Dziękuję.

Od razu zabrałam się za zjedzenie grzanki z masłem. Uwielbiam je. Ten kto to wymyślił się moim mistrzem. Czułam na sobie wzrok chłopaka, ale nie przeszkadzało mi to. Śniadanie jedliśmy w ciszy. Nikt nie chciał rozmawiać. Z jednej strony trochę mnie to denerwuje, ale z drugiej jest mi to na rękę. Im Harry mniej wie tym lepiej będzie spał. Posprzątałam po śniadaniu chociaż mój chłopak upierał się, że on to zrobi, ale nie dałam się. Później zadzwoniłam do taty mówiąc, że wszystko ze mną w porządku i nocowałam u Harrego.

Wyszłam na taras za domem i usiadłam na hamaku, który lekko się kołysał. Chwilę później obok mnie miejsce zajął Harry obejmując mnie jedną ręką. W drugiej trzymał papierosa. Podkuliłam nogi, objęłam je rękoma i wpatrywałam się w piękny ogród przede mną.

-Opowiedz mi wszystko.

-Nie ma o czym mówić.

-Czego od ciebie chciał.

-Powiedział, że jest twoim dobrym przyjacielem z przyszłości.

-Mów dalej..

-Mówił coś o tym, że chce, abyś znów dla niego pracował i..

-Nigdy do tego nie wrócę prędzej dorwę tego skurwiela i go zabiję za to co zrobił.

-Chciał, żebym cię namówiła.

-Tyle?

-Tyle.

-Więc dlaczego tak cię potraktował do cholery? - wyrzucił niedopałek do doniczki obok.

-Według niego niemiło odpowiadałam.

-Pyskowałaś.

-Skoro już to tak nazwałeś. - zaśmiałam się pod nosem.

-Jesteś niesamowita wiesz?

-Dlaczego? - lekko się uśmiechnęłam patrząc na niego.

-Po tym wszystkim ty jeszcze potrafisz z tego żartować. Inni byliby załamani, narzekali jak to ich wszystko boli jak to im źle, a ty?

-A ja nie.

-Właśnie. Jesteś niesamowita i cała moja. - pocałowałam go delikatnie w usta i oparłam głowę o jego ramię.

-Nie chcę, żebyś miał wyrzuty sumienia bo to nie jest twoja wina. I nie proszę nie mów inaczej bo nie mogę tego słuchać.

-Nigdy sobie tego nie wybaczę.

-Harry..

-Tylko tyle ci powiedział? Nie groził ci? To byłoby bardzo w jego stylu. - zagryzłam wargę.

-Nie.

-Jak ty się pokażesz ojcu?

-Nie wiem. - westchnęłam.

-Nie chcesz zostać u mnie na kilka dni?

-Chcę wrócić do domu i odpocząć..

-I tak będę cię codziennie odwiedzać po południami bo rano jeżdżę na treningi.

-Nie skończyłeś z tym. - prychnęłam.

-Carrie..

-Nie chcę tego słuchać.

-Nie chcę się z tobą kłócić. Już podjąłem decyzję.

Chciałam coś powiedzieć, ale zadzwonił telefon. Powiedziałam Harremu, że zaraz przyjdę i w miarę możliwości pobiegłam na górę. Weszłam do pokoju i szybko odebrałam.
Dobrze wiem kto dzwonił, ale Harry nie może nic wiedzieć o tym co planuję.

You are mineTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon