O7

9.5K 432 55
                                    

Wszystko układało się dobrze, nawet za dobrze. Zero sprzeczek, zero scen zazdrości i tak już od półtora tygodnia. To nie było normalne. Harry zachowywał się zupełnie inaczej. Widywaliśmy się tylko w szkole bo on nie miał czasu.

Brakuje mi go.

Nie wiem co się z nim dzieje. Za każdym razem, gdy do niego przychodziłam przepraszał mnie i mówił, że musi pilnie wyjść. Nie chciał mi powiedzieć i powtarzał, że wszystko nadrobimy. To wszystko było dziwne. Czułam się niechciana i taka beznadziejna. Uzależniłam się od niego. Jest dla mnie jak tlen. Nie umiem bez niego funkcjonować.

Siedziałam właśnie na stołówce dłubiąc plastikowym widelcem w sałatce. Harry gdzieś poszedł zostawiając telefon na stole. Nie zrobiłam tego specjalnie, on sam za wibrował dlatego spojrzałam na wyświetlacz. Moje nogi zrobiły się jak z waty, wszystko dokoła się zatrzymało.

"Kotku widzimy się dzisiaj o tej samej godzinie u ciebie? April xx"

Szybko odwróciłam głowę w inną stronę. Czułam jak moja szczęka niebezpiecznie drży, a w oczach gromadzą się łzy. On mnie zdradza? Co ja mówię ten esemes mówi sam za siebie, ale przecież..ja mu nie wystarczam? Pani Bradley miała rację. To April jest dla niego odpowiednia nie ja, ale czy nie mógł mi powiedzieć tego w prost? Musi mnie zdradzać za plecami? Boże czuję się jak gówno.

-Dlaczego nic nie jesz, kochanie?-usłyszałam głos Harrego tuż obok siebie.

Spojrzałam na niego. Nie odrywał wzroku od telefonu. Miał zmarszczone brwi i mocno zaciśniętą szczękę. Pokręciłam tylko z despotą głową. Powinnam mu to powiedzieć teraz czy poczekać na dalsze rozwinięcie akcji? Może powinnam dać mu to wszytko wyjaśnić?

-Ja..ja..mu..muszę i..iść.-powiedziałam jąkając się, po czym szybko zabrałam plecak i nie patrząc na nikogo szybkim krokiem ruszyłam do wyjścia.

Kurwa! Nie mogę uwierzyć, że Harry mnie zdradza. Przecież wszystko było tak cudowanie. Mogłam się zorientować, że coś jest nie tak. Nawet ten głupi brak zazdrości był cholernie podejrzany, ale myślałam, że się zmienił. Jaka ja byłam głupia.

-Carrie!-usłyszałam za sobą krzyk Harrego.

Dziękuję bogu, że wszyscy są na stołówce bo teraz za pewne byłoby mnóstwo gapiów, których szczerze nienawidzę. Oni nie mają nic innego do roboty?

-Carrie stój do kurwy!-kolejny krzyk, a po chwili ktoś szarpnął mnie za ramię.-Co się dzieje?-zapytał ujmując moją twarz w dłonie.

Patrzyłam wszędzie byle by nie na niego. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Nigdy bym nie pomyślała, że Harry zrobi mi takie świństwo. Do tego jeszcze z April? Nie mogę w to uwierzyć.

-Rozmawiaj ze mną do cholery.-szepnął szukając ze mną jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego.

-Zo..zostaw m...mnie..e.-starałam się uwolnić twarz z jego uścisku, ale n mi na to nie pozwala.

-Jesteś cała roztrzęsiona. Co się dzieje kochanie, powiedz mi proszę.-słyszałam w jego głosie strach.

-N..nie..dotyk..dotykaj..mnie.-z całych sił oderwałam od siebie jego dłonie, którymi mógł nawet dzisiaj dotykać tą sukę.

-Powiedz mi co się do cholery dzieje Carrie! Zachowujesz się jak rozpieszczony bachor!-warknął idąc tuż a mną.

No on chyba sobie robi jakieś jaja do cholery! Ja zachowuje się jak bachor? To on mnie zdradza z tą tapeciarą. Mam dość, mam tego wszystkiego dość. Czas to wszystko zakończyć tutaj i teraz.

-Nie, Harry to ty zachowujesz się jak pieprzony bachor.-warknęłam pokazując na niego palcem.

Londyński wiatr rozwiewał moje włosy jak i Harrego. Widziałam w jego oczach zaskoczenie i złość. To nie jest dobra mieszanka.

-Ja?! A co ja niby takiego robię?! Hm?!-krzyknął unosząc dłonie w powietrze.

-Jeśli nie chce już ze mną być trzeba było mi to do cholery powiedzieć, a nie zdradzać za plecami.-powiedziałam z bólem w głosie.

-Co? O czym ty mówisz?-szepnął nie dowierzając w to co właśnie usłyszał.

-Przestań kłamać, proszę cię przestań udawać.-szepnęłam, a po moich policzkach zaczęły cieknąc łzy.-Od jak dawna spotykasz się z April?-zapytałam szybko chcąc mnie to już za sobą.

-Przeglądałaś mój telefon?-syknął marszcząc brwi i powoli podchodząc w moją stronę.

-Nie.-zaprzeczyłam szybko.-Zostawiłeś telefon na stole, przyszła ci wiadomość, a ja tylko spojrzałam na wyświetlacz.-powiedziałam zgodnie z prawdą.

-Tylko winni się tłumaczą.-zaśmiał się nieszczerze.

Nie mogę w to uwierzyć. On wszystko teraz będzie obwiniał mnie?

Mam.
Tego.
Dość.

-To koniec, Harry.-szepnęłam patrząc prosto w jego oczy.

-C..co? Cars..ty..ty n..nie możesz!-jąkał się, a jego głos niebezpiecznie drżał.-Ja ci wsz...wszystko wytłumaczę.-starał się uśmiechnąć i załagodzić sytuację.

-Nie, Harry. Mam dość.-pokręciłam przecząco głową.-Zostaw mnie w spokoju i idź do niej. Jak widać ona da ci wszystkiego czego ja nie mogłam.-powiedziałam słabo się uśmiechając, a łzy cały czas ciekły po moich policzkach.

-Proszę cię Cars daj mi to wytłumaczyć.-podszedł do mnie, ale odsunęłam się zanim chciał chwycić mnie za rękę.

-Zostaw mnie, Harry. Po prostu mnie zostaw.-szepnęłam i szybkim krokiem zmierzałam na przystanek autobusowy.

You are mineWhere stories live. Discover now