= 21.=

52 6 0
                                    

Do czego to dosząło, żebym prosiła o pomoc Luka. Ugh.

Wziełam się w garść i spokojnie podeszłam do sławnego w całej szkole parapetu. "Tylko go nie zabij. Tylko go nie zabij" powtarzałam w myślach.

- Możemy pogadać?- zapytałam stając za chłopakiem. Luke jednak niewzruszony dalej skupiał swoją uwagę na blondynce przed nim.- Romeo mówi się do ciebie- nadal nie widząc rezultatów poirytowana kopnełam blondyna w łydkę

Na mojej twarzy zagościł uśmiech na widok oburzonego Luka

- Ała! Porąbało cię?!

- Chce z tobą pogadać- przyjełam powarzniejszą twarz

- Nie wiem czy zauwarzyłaś ale ma jakby ważniejsze sprawy na głowie niż gadanie z tobą- rzuciła pogardliwie blondynka w moją strone. Posłałam Hemmingsowi spojrzenie typu "Serio?!"

- To, jakby, ważne- powiedziałam powoli usiłując nie dać wyprowadzić się z rownowagi

- Posłuchaj mnie ździro- blondynka wymineła Luka i zaczeła celować we mnie palcem- ja jestem najważniejsza i Lukuś teraz właśnie tym się zajmuje- zaczeła dziobać mnie w ramie błękitnym tipsem- Ty teraz sobie grzecznie pujdziesz bo nie ręcze za siebię

Zrobiłam duży wdech by okiełznać narastajacy we mnie gniew poczym uśmiechnełam się jak najsłodziej potrafiłam

- Chciałam tylko powiedzieć, że się roznazałaś- wskazałam na lewe oko dziewczyny

Blondynka z przerażeniem złapała się w tym miejscu i spojrzała pytajaco w strone Luka. Na moje szczęście przytakną.

- Oł. Zaraz wróce- uśmiechneła się i odeszła w strone toalet uprzednio zabierając chusteczkę, którą "ją poratowałam".

Patrzyłam chwile jak oddala się w białej mini. Upewniwszy się, że nie jest w stanie mnie ani zobaczyć ani usłyszeć wysączyłam przez zęby "szmata"

- Ej to moja dziewczyna!- oburzył się Luke. Posłałam mu jeszcze raz spojrzenie typu "serio?!"- Dobra czego chciałaś?

- Podobno masz ciekawe znajomości.- oparłam się biodrem o parapet- Narkotyki, kradzierze, paserstwo, nielegalna broń...- zaczełam wyliczac na palcach

- Zamknij się!- warknoł- Cokolwiek wiesz to nie prawda

- Wyluzuj nie przyszłam ci robić rewizji osobistej. Potrzebuje takich kontaktów

- To nie jest branża dla księżniczek- uśmiechnoł się łobuzersko

- A wyglądam ci na księżniczkę kochasiu?

- W tym t-shrcie może nie koniecznie, ale bez niego...- zaczoł przybliżać się w moją strone. Odepchnełam go dłonią, żeby nie doprowadzic do sytuacji takiej jak poprzednio. Tym razem musiałam coś załatwić

- Zapewniam cie, że pod tym t-shertem jestem równie nie księżniczkowa jak z nim. Do rzeczy. Kontakty.

- Dobra śliczna. Pub na 28. z zielonymi oknami. Powałaj się na mnie to cię nie spławią

- I co? Bolało?

***

Okolo godziny piątej po południu stałam przed drzwiami rzeczonego pubu. W środku byl dość "zwykłoamerykański"*.

Ściany były pokryte błazerią** i zdjęcmi z lat 50. Po lewej stronie były dwa stoły do bilardu i tarcza do rzutek. Lewą część zajmowały stoły. Przede mną był obszerny bar z niską panią okolo 60-tki.

Podeszłam do baru wzbudzajac zainteresowanie dwuch grajacych w bilarda.

- Co podać?- zapytała kobieta nie przestajac czyścic blatu

- Wode

Chwile po tym pojawiła się przede mną szklanka z przezroczystą cieczą.

- Mam tu sprawe z polecenia Hemmingsa- wziełam duży łyk wody

- Luka? Luka Hemmingsa?- kobieta zdiwiona przerwała ścieranie blatu i zmierzyła mnie wzrokiem

________________________________

*zwykłoamerykański- określenie wymyślone przeze mnie jakby ktoś sie nie zoriętował

**błazeria- to pokrycie ścian, takie jakby deski na ścianie

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 21, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Nawrócić zabójcęWhere stories live. Discover now