= 19.=

46 5 2
                                    

- Rusz tą jędrną pupcie, bo nigdy nie skonczymy.- usłyszałam zza drzwi przymierzalni Rose. - Jeszcze tą- nad drzwiami pojawiła sie kolejna sukienka

- Serio, kurwa? Różoway tiul? Będę wyglądać jak beza- mruknełam na widok przesłodzonej kreacji

- Zamknij się i mierz

Rozpiełam zamek w pasiastej mini. Przy okazji sprawdziłam czy rzeczywiście mam jedrną pupe. Tak to dziwne.

***

- Znowu żadna. Jesteś pewna, że nie lepiej bedzie puścic mnie tam w jeansach?- serio bolały mnie niemiłosiernie nogi, a chodzenie po sklepach i to jeszcze z sukienkami nie było moja domeną

- Stop!- latynoska zatrzymała się gwałtownie przez co ja i Brook prawie na nia wpadłyśmy- Czy ty sobie ze mnie żartujesz?! Pujdziesz w sukience i koniec gadania!- pstrykneła mi palcami przed nosem i kontynułowała szukanie odpowiedniego sklepu

Rose jest taka osobą, z którą w sprawie ciuchów czy wyglądu się nie dyskutuje.

***

Zapiełam zamek w kolejnej sukience. Tym razem nie było tak źle. Miałam na sobie kreację z beżowym, tiulowym dołem i górą z czarnej koronki. Odziwo nie wygladałam jak duży maffin.

Odsłoniłam szmatkę odzielającą mnie od towarzyszek zakupowej przygody.

- No wygladasz zajebiście.- uśmiechneła sie wyższa z dziewczyn- Przebieraj się. Bierzemy.

Niemiałam za dużo do gadania, zresztą jak na całych zakupach. Wykonałam wiec posłusznie polecania gdy Rose zasloniła szmatkę mi przed nosem.

- To jeszcze tylko buty i można napić się kawy- zakomunikowała latynoska dumnie wychodzac ze sklepu

***

Kawa!

Kto by pomyślał, że po 5 godzinach surwiwalu zwanego zakupami czarny trunek będzie dla mnie jak zbawienie. Dzisiaj dowiedziałam się dwóch bardzo ważnych rzeczy. Mianowicie:

• niech ci nigdy w życiu nie przyjdzie do głowy kłucić się o pare butów z latynoską, bo przedszepie cie solidnie przed kasą. Zaskakujace jak za pomocą wdzienku i kragłości sprawić by ochroniarze nie kazali ci odpowiadać za pobicie

• sa jednak rzeczy o których nie śniło się filozofą. Dam sobie rekę uciąć, że gdyby ktoś kiedyś powiedział Sokratesowi, że taka Rose to 5 godzin w 15 centymetrowych szpilach będzie popierdalac radosna po sklepach to facet by go wyśmiał. No sory ja mam odciski w adidasach.

Popijałyśmy kawę w kawiarni. Rozmawialiśmy oczywiście o balu, o ile monolog Rose skierowany do nas można nazwać rozmową.

- Przepraszam panie- zwrócił się kelner, który przed chwila znalazł się przy naszym stoliku- to na koszt tamtego pana dla niebieskookiej brunetki- uśmiechną się uprzejmie pokazujac na mężczyzne przy stoliku w rogu.

Kelner postawił przede mną kawałek bezowego torcika z truskawkami. Obok talerzyka połorzył beżową kopertę z recznym, ozdobnym napisem "Jana".

Momentalnie krew w moich żyłach zaczeła szybciej płynąć, a oddech stał się bardziej nerwowy. Zakryłam reką napis i spojrzałam w stronę stolika w rogu. Zauważyłam jak mężczyzna w czanej bluzie z kapturem odchodzi od stolika i kieruje się pospiesznie w strone wyjścia. Zerwałam się ze swojego miejsca i prawie biegnąc ruszyłam do wyjscia

- Ej Mija nie jesz?- usłyszałam za sobą głos Brook

- Ona idzie teraz poromansować ze swoim Romeo- zahihotała Rose

- Yyy nie dzieki mam uczulenie na bezę- rzuciłam bez namysłu nie spuszczając oka ze swojego celu

Mężczyzna popchną szklane drzwi i przechodzac w bieg ruszył przed siebie.

- Ej zatrzymaj się!- krzyknełam przekroczywszy próg kawiarni. Wiedziałam, że dalsze nawoływanie niema jakiegokolwiek sęsu, poza robieniem z siebie idiotki, ruszyłam w "pogoń" za sponsorem ciastka.

Biegłm, przeciskajac się przez tłum adoratorów sklepowego szaleństwa. Po paru sekundach jednak cel zniknoł mi z oczu. Postanowiłam przerwać dalszą gonitwę.

***

- Nie jedz tego ciastka!- warknełam na Brook, zajmujac moje wczesniejsze miejsce. Nie znam tej osoby, a ciasto, do ktķrego dołaczony był list z moim imieniem prawdobodobnie jest zatrute.

- Ale ty go przecierz nie chciałaś- mrukneła blondynka z buzia wypchaną smakołykiem

- Nie żryj tego! Niewyraźnie się wyraziłam?!- agresywnie wyrwałam jej tależyk z rąk za co zostałam obdarzona ździwionym spojrzeniem oby dziewczyn.

- Ugh czyżby twoj książę nie chciał cie wyruchać- rzuciła Rose w celu rozluźnienia atmoswery

- Daruj sobie jeżeli nie chcesz skonczyć jak Luke- posłałam w jej stronę zarzenowane spojrzenie. Dziewczyna uniosła rece w geście obronnym.

Postanowiłam sprawdzić zawartość koperty podczas gdy moje toważyszki debatowały nad nową fryzurą jednej z cherliderek.

"Witaj Jano.
Mam nadzieje, że różę się podobały.
Myślałaś, że zaczniesz nowe życie uciekając z domu. Niestety nawet w Stanach nie ominą cię nowinki z domu.
Śpiesze ci donieść o nieładnej zabawie Nikołaja. Jest taki głupi myśląc, że jest sprytniejszy ode mnie. Lojalnie informuje: Zajebie skurwysyna. Spokojnie jeszcze nie teraz. Głupie było by porywanie chłopaka i zabijanie nawet w męczarniach. Wtedy cała ta wasza chołota zaczeła by go szukać. Spokojnie na to też znalazłem rozwiazanie. Wysadze w powietrze całą nedzna bude na, która całe życie charował twój ojczulek. Niestety to było by za mało efektowne. Postaram się by Nikołaj dotarł do mnie żywy. Wtedy będę stosował na nim najgorsze kary jakie zdołam wymyśleć. Wiesz co jest w tym wszystkim najzabawniejsze. Będziesz o tym wiedzieć i nic nie zrobisz. W CIA cie wyśmieją i nawet nie będzie się chciało tym tłustym amerykańskim debilą obserwować Nikołaja. Będziesz skazana na bycie marionetką władzy do końca życia. Nie bedziesz miała już dokond wrócić. NIE MASZ do kond wrócić.

GJ"

Nawrócić zabójcęTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon