= 13.=

83 10 3
                                    

Zasłoniłam oczy przed promieniam słonecznymi. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Chyba troszeczkę przesadziliśmy z alkocholem.

Podniosłam sie z kaltki piersiowej Willa. Chwila z kaltki piersiowej Willa?!

Chłopak otworzył oczy i wydał jęk bólu łapiąc się za głowe. Spojrzał na mnie zdziwiony, a po chwili jakby łącząc fakty na jego twarzy malowało sie przerażenie. Założę sie, że miałam odobny wyraz twarzy.

- Czy my...?- zaczoł niepewnie

- Nie wiem

- Nic nie pamietam- siedziałam wyprostowana na łóżku obserwując jego zachowanie. Will podniósł się i usiadł na przeciwnym skraju mebla chowając twarz w dłoniach.- Kurwa, jak mogłem być tak głupi- gwałtownie wstał na co lekko się wzdrygnełam.

- Nic nie było- spojrzałam w jego kierunku

- Jesteś tego pewna? Też byłaś pijana. Pamiętasz coś?- machał ze złością rękami

- Nie pamietam- przyznałam cicho

- Właśnie! Więc skad możesz mieć pewność do cholery?!- był bardzo wkurzony

- Do niczego nie doszło- równierz podniosłam głos

- Ja pierdole. A jak ty teraz zajdziesz w ciążę? Napewno się nie zabezpieczaliśmy. Jak mogłem być tak głupi. Nie potrzebny mi bachor z jakąś zjebaną dziewczynką.- chodził po pokoju i krzyczał co jakiś czas gestykulując rekami.

- O nie mój drogi!- krzyknełam na co Will zatrzymał się i spojrzał w moją stronę- Możesz mnie zabić, ale nie możesz mnie obrażać*! Do niczego nie doszło! Tak trudno to ogarnąć?!-podniosłam cztery litery z materaca i wyszłam z pokoju.

Mówił coś jeszcze, ale jakby to olałam. Zamknełam drzwi łazienki i chwile potem siedziałam na zimnych kafelkach.

Co ten idiota sobie myśli. Nie bedzie mi tu karzyczał. Niech wypierdala. A poza tym, jak miał odwagę włożyć to teraz niech wychowuje dzieciaka. Ale wogóle co ja gadam? Nie będzie żadnego dzieciaka. Nie była bym, aż tak głupia,nawet po dużej ilosci alkocholu. Bez przesady. Nie byłam aż tak nieświadoma tego co robie. Po takiej ilości alkocholu potrafiła strzelać,a reka ani drgnela. Co prawda, żadko to pamietałam, ale fakt jest faktem. Wiec na 100% nie zgodziła bym sie na taką głupote i to jeszcze z nim. Zdecydowanie nieee.

Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami wejściowymi. Nie przepraszam, to było jebnięcie drzwiami wejściowymi.

Podniosłam cztery litery i zeszłam coś zjeść. Nie będę się użalac nad jakimś niepełnosprytnym umyslowo ochroniarzem. Jak narazie powinnam się skupić na tym jak zatuszować mój wygląd trupa do szkoły.

***

- Oj laska nie wyglądasz dobrze- stwierdziła Rose.

- Taaa- odpowiedziałam nie mrawo nakładając sałatkę na talerz

- Wyczuwam jakiś melanżyk. Taka z ciebie koleżanka, a mnie nie wziełaś.- dziewczyna udała urażoną

- Gdy bym mogła to zamieniłabym sie z toba miejscami, naprawdę.

- Było aż tak źle

- Gożej- usiadłyśmy już standardowo przy stoliku koło okna.

Wlałam na zielenine soso z saszetki i zaczełam rozkoszowac sie żarciem dla królików. Nie żebym miała coś przeciwko sałatką.

- Looool Ariana jest w ciąży- do naszego stolika przysiadła sie Brook.

-Cześć. Tak ciebie też miło widzieć.- odpowiediałam wkładając pomidora do ust

-A tobie co? Okres masz?- zapytała oskarzycielsko podnosząc jedną brew do góry

- Gożej. Zła impreza- wyszeptala Rose lekko nachylając się w strone blądynki- Swoja drogą chyba lepiej żeby miała okres niż bachora tak jak Ariana

Przewróciłam oczami na ich tok rozumowania. Poczułam jak coś ściaska mój żołądek na myśl o tym, że mogla bym mieć dziecko z Willem. Biedny bobas.

- Nom. Podobno zaciążyła z Bradem na domówce u Michaela. Jejku wyobrarzasz sobie ja z brzuchem. Szkoda trochę takiej sylwetki. Niby chciała być modelką, czy coś. Teraz to chyba już tylko XXL. Ale dobrze jej tak. Mogła uważać. Takiej kurwie się nalerzy...

I tak dalej, i tak dalej. Jak zwykle ploteczkowy słowotok Brook.

***

- Zjadła bym hot-doga- ponownie zajeczała blądynka uwieszona na moim ramieniu

- Zgrubniesz- odburknełam- Najpierw żalisz się, że jesteś za gruba, a potem wpierdalasz fast-foody

Brook niezrozumiale odburkneła w odpowiedzj na co zaczełyśmy się śmiać. Zostawiłam dziewczyny leciutko w tyle by zabrać przeklety podrecznik od historii. Wspominałam już jak nienawidzę historii?

Przekręciłam zamek obserwując jak Rose szturcha ramię blondynki palcem. Uśmiechnełam się patrząc na te dwie idiotki.

Otworzyłam drzwiczki jednak nie było tak jak zawsze. Nie bylo tak jak powinno być. Usłyszałam szelest i przecinanie powietrza. Co chwila coś delikatnie muskało mój brzuch.

Zauwarżylam jak Brook zasłania dłońmi usta, a Rose rozczesza oczy ze ździwiena i przestaje lizać lizaka.

Domysliłm sie co to, dlatego bałam się spojrzeć w duł. Dobra weź sie w garść. Raz. Dwa. Trzy. Duł.

Kurwa. Róże.

Setka śnieżnobiałych, ciętych róż, które wyleciały z mojej szawki.

Nawrócić zabójcęWhere stories live. Discover now