A wiec tak. Mam dwie opcje. Mogłabym trzęść portkami i żyć z nadzieją, że będzie dobrze, albo zacząć działać.
Westchnełam i pchnełam drzwi wejściowe mojego domu.
- Wróciłam.- uskyszałam trzask za sobą.
Nie usłyszałam odpowiedzi. Weszłam do kuchni, żeby upewnić się czy nie wyjechali gdzieś uprzednio zostawiając dla mnie kartkę z informacją. Nic nie znalazłam wiec poszłam rozejrzeć się po domu. Przechodząc koł sypialni "rodziców" usłyszałam dźwięki, których niechciałam słyszeć. Pospiesznie zeszłam po schodach. To było dośc obrzydliwe.
Z uwagi na wieczorną godzinę postanowiłam zapełnic czymś swój brzuch. Kawałek pieczeni z obiadu wydał się bardzo odpowiedni.
***
Kończąc powoli danie rozmyślałam co mogę zrobić, żeby ratować to co dla mnie najważniejsze. Tkwiąc dalej w tym przedstawieniu nie mam najmniejszych szans. Musiałam znaleść pomoc tylko u kogo?
Chwyciłam za telefon i wybrałam numer do Brook. Jeżeli ktoś wie wszysto o wszystkich to tylko ona.
- Cześć. Co jest Mi?
- Nic szczególnego. Mam do ciebie pytanie. Czy ktoś w naszej szkole ma jakieś, no nie wiem, potyczki z prawem? Jakieś szemrane toważystwo, dziwne interesy?
- Napewno paru niegrzecznych by się znalazło. Luke dużo świruje z takimi rzeczami. Miał jakiś rok temu kuratora na głowie za bijatyki. Teraz jest czysty ale słyszałam, że trzyma z jakimiś ganksterami i handluje prochami. A ty co w policjantkę się będziesz bawić?
- Dzięki Brook. Muszę kończyć. PaRozłączyłam się i rzuciłam telefon na poduszki obok mnie. A wiec przyszło mi współpracować z Lukiem. Poprostu pięknie
***
Will's POVNie mam pojęcia co ja sobie myślałem przychodząc do Jany najebany w nocy. A no tak, ja nie myślałem. Teraz muszę się tłumaczyć przed komisją, bo ta przeklęta guwniara musiała o wszystkim powiedzieć. Brawo Will stracisz prace bo ci się jakiejś młodej dupy zachciało.
- Pan Will MacCartney?- spytała wysoka brunetka przede mną
- Tak- podniosłem wzrok tak by patrzeć na zielone oczy kobiety
- Pan Oldman prosi pana do siebie- brunetka obruciła się powoli zmierzajac w kierunku solidnych machoniowych drzwi.
Podniosłem się z nie wygodnego krzesła i zakładając marynarkę ruszyłem za nią. Na całym korytarzu dał sie słyszeć jej kroki w czarnych szpilkach. Kobieta omineła drzwi i usiadła za biurkiem nieopodal. Posłała mi pogardliwe spojrzenie poczym utkwiła je w ekranie komputera.
Westchnołem i weszłem do gabinetu dyrektora uprzednio pukając.
W pomieszczeniu o kolrystyce zgniłej zieleni, za olbrzymim biurkiem siedział pan Oldman. Siwy mężczyzna o szlachetnych rysach zmierzył mnie wzrokiem. Usiadłem na fotelu znajdujacym się na przeciwko biurka.
Facet nie sprawiał wrażenia miłego dziadka. Kojarzył mi się bardziej z agresywnym i nieustępliwym emerytowanym żołnierzem, który już nie jedno w życiu widział.
- Co robił pan w domu państwa Brown wczoraj w nocy?- zaczoł mężczyzna nie przestając mierzyć mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Mieszka tam Jana Iwanow, którą mam pilnować.- odpowiedziałem ostrożnie starając się pominąć moje zamiary tamtej nocy.
- Co się tam wydarzyło?
- Jana, to znaczy panna Iwanow uderzyła mnie czymś w głowe na skutek czego straciłem przytomność
- Dlaczego to zrobiła? Miała jakiś powód?
- Jest płatnym zabójcą. Nie wiem co chodziło jej po głowue gdy postanowiła mnie zaatakować- zaczełem zmyślać goraczkowo układając w głowie jakąś bajke, w którą by uwierzył ten stary dziad.
- Czyli nie wie pan dlaczego panna Iwanow postąpiła w taki sposób?
- Nie mam pojęcia- skłamałem. W myślach przywoływałem obraz z wczorajszej nocy. Próbowałem ją zgwałcić, Jana uderzyła mnie kotem, potem mierzyła do mnie, kurwa skąd ta gówniara miała gnata?!
- Pozostaje jeszcze jedna sprawa do wyjaśnienia. W momecie przyjazdu sanitariuszy był pan pod wpływem alkocholu. Jak pan to wyjaśni?
- Dowiedziałem się późnym wieczorem, że mam pilnować Iwanow. Wcześniej byłem ze znajomymi w klubie i piliśmy. Nie wiedziałem jeszcze, że mam pilnować Jany.- mężczyzna jeszcze przez chwile patrzył na mnie badawczo, ale potem jakby odpuścił i spojrzał w jakieś zapiski leżące na biurku
- Może pan iść. To był ostatni raz jak coś takiego się panu zdarzyło. Nadal ma pan pilnować panny Jany Iwanow
________________________________
Halo, halo! Jest ktos tu jeszcze? Tak wiem,że nie dodawalam rozdziału przez ok 3 tygodnie😨. Przeprasza. Nie mam motywacji (którą razem z milościa możecie mi przekazać w komentarzach😉), ale sie sprężę i dokoncze to co zaczelam. Obiecuje😙
DU LIEST GERADE
Nawrócić zabójcę
JugendliteraturJestem szkolona od najmłodszych lat na zabójcę. Mam zabijać na rozkaz, nie mieć serca, nie mieć skrupułów... Co jeśli ktoś zechce mnie naprawić? Oduczyć tego wszystkiego czego nauczyłam się przez 18 lat życia? Co jeśli będą uczyć mnie współczucia...