Obudziłam się wcześnie. Była 6:30. Zawsze budze się o takiej porze. Zostało mi to jak by wpojone i jakoś tam przekłada się na moją dyspozycje podczas dnia, która była potrzebna jak jeszcze byłam w Rosji.
Usiadłam na łóżku wyprzedzając dźwięk budzika. To było śmieszne. Muszę robić tak częściej.
Podniosłam zacne cztery litery i kopsłam się do łazienki uprzednio zgarniając z szafy codzienne ubrania( czytaj: zaduży, męski T-shirt i wygodne shorty).
Poranna toaleta, a potem telewizja. Taki jest plan na sobote. Nie chciało mi się nawet robić czegokolwiek do jedzenia. Tak więc wylądoałam z herbatą oglądając The Walking Deth.
***
Było około 11 kiedy usłyszałam jak ktoś zchodzi po schodach.
- A ty nie śpisz?- usłyszałam za sobą zaspany głos Jamesa
- A wyglądam jak bym spała?
- To bylo pytanie retoryczne prawda? Bo nie wiem czy mam układać odpowiec po której bym nie ucierpiał.- uśmiechnełam się. Ten pajac jest jedną z niewielu osób, które w jakiś sposób mnie nie wkurzają.
- Boisz się mnie?- poczułam jak wolne miejsce obok mnie przestaje być wolne
- Pizza na śniadanie? Dupa ci urośnie
- A ty obudzisz się jutro z nożem kuchennym w klatce piersiowej
- Żyjąc pod jednym dachem z Dianą co noc kładę się spać przygotowany na taką możliwość?- mężczyzna wzioł kawałek lekko zimnej pizzy. I to wcale nie jest tak, że zamówiłam pizze, bo nie chciało mi się podgrzać mleka, żeby zjeść płatki. Ani troszeczkę nie tak.
- Mogę?- James spojrzał na mnie proszącym wzrokiem
- Ta nie krępuj się. Przecierz i tak ty za nią płaciłeś.- właczyłam kolejny odcinek serialu
- Chodziło mi o twój nieśmier... ej zapłaciłaś moimi pieniędzmi?!- mój rozmówca zrobił obużoną minę na co oboje wybuchliśmy śmiechem.
Nie zdąrzył wytłumaczyć o co mu tak dokładnie chodziło, bo do domu wszedł Will. Nie powiem, takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam.
- Puka się dzieciaku- przywitał go James
- A on co taki nie w sosie?- bronzowooki zwrucił się do mnie
- Zapłaciłam za pizze jego pieniędzmi
- O pizza!- nim się obejrzałam chłopak znalazł się pomiędzy mną, a tatuśkiem porzerając moje śniadanie.- co oglądamy?- zapytał jak gdyby nigdy nic. Tak wpierdalaj sobie w najlepsze MOJĄ PIZZE.
Popatrzyłam na niego jak na idiote. Will przekrzywił głowę lekko w prawo i pomachał mi dłonią przed oczami.
- E księżniczka pytanie było
- Jesz moją pizze- powoli powiedziałam i pewnie miałam mine jak by zabił moje dziecko (którego nie mam).
- Mniejsza. Zbieraj się młoda- klepną mnie w kolano. Klepną mnie w kolano?!- jedziemy na wycieczkę
- Po co? Jest sobota jak byś nie zauważył, a ja mam pizze. Do szczęścia brakuje mi lodów, które kupi mi Diana, bo i tak idzie do sklepu
- Wiem jaki jest dzień tygodnia i jedziemy,poniewarz jesteś niezruwnoważona
- Zamierzasz mnie uśpić?
- Dobry pomysł, ale jeszcze nie. Ci na górze słyszeli o twojej ostatniej akcji i dlatego mam cię dzisiaj "znormalnić"- zrobił cudzysłów nad ostatnim wyrazem
- Ło ło ło. Czy ja dobrze zrozumiałem, że chcesz ją zabrać na randkę?- do rozmowy postanowił włączyć się James. Krew z twarzy ciemnookiego mometalnie odpłyneła, a ja zaczełam chichotać na widok jego miny.
- C-co? Ja niee.- próbował bronić się Will. Nie przejmując się jego odpowiedzią James zaczoł śpiewac piosenkę z Króla Lwa(tą o miłości ma się rozumieć)
- Dobra młoda leć się stroić zanim nam tu Romeo zejdzie- oboje wybuchliśmy śmiechem choś Willowi najwidoczniej do śmiechu nie było. W sumie co go tak hmm " przeraziło". Przecierz to tylko głupie żarty, a on mam mine jak Brook gdy musiała (zmusiła ją Ross) założyć gorset do miniówki.
_______________________________________
Tak niestety zdaje sobie sprawę z tego jakie są te rozdziały. Nie mam jakoś narazie chumory na rozdziały z bardziej powalającą akcją. Niestety narazie takie lekkie. Postaram się coś z tym w najbliższym czasie zrobić, ale jest światełko w tunelu, bo mam już zaplanowaną jakąś tam drame. Wytrzymajcie jakoś.
YOU ARE READING
Nawrócić zabójcę
Teen FictionJestem szkolona od najmłodszych lat na zabójcę. Mam zabijać na rozkaz, nie mieć serca, nie mieć skrupułów... Co jeśli ktoś zechce mnie naprawić? Oduczyć tego wszystkiego czego nauczyłam się przez 18 lat życia? Co jeśli będą uczyć mnie współczucia...