Rozdział 17 „Śnie i marze tylko o jednym.... o zemście"

Start from the beginning
                                    

Kolejny dzień, śniadanie, szybkie obmycie twarzy i gapienie się za okno. Kilka metrów dalej usłyszałam męski głos.

- Gabriella Prim, jest. William Pull, jest. Angus Cory, jest.

Przede mną stanął młody chłopak, to znaczy młody jak na kogoś pracującego tutaj. Był nowy. Po czym poznałam? Jego reakcja na mój widok mówi sama za siebie.

- Co ty tu robisz dziewczynko?! - chłopak zamrugał kilka razy i wbił we mnie zdziwiony wzrok. - Szefie, więzień nam zwiał! - zawołał.

Koło niego po chwili pojawił się dorosły mężczyzna. Miał około czterdziestu lat. Jego podbródek okalała krótka broda a' la drwala. Wąskie usta wydały westchnienie, a piwne oczy zamknęły się. Mężczyzna wyglądał na rozczarowanego. Spojrzał na chłopaka, a na stępnie na mnie.

- Nikt nie uciekł. To więzień.

- Ale przecież to młoda dziewczyna!

- Widzisz. W dzisiejszych czasach nawet tak młodzi czarodzieje popełniają przestępstwa.

- Młode czarownice. Jak już. Jestem kobietą. - poprawiłam strażnika. Ten zmrużył tylko oczy.

- No, a więc to jest... eee... - zająknął się mężczyzna.

- Alice Riddle. - dokończyłam za niego, a wszyscy wokół mnie włączając w tym obu strażników jęknęli przerażeni, na co ja westchnęłam.

- Darujcie sobie jakiekolwiek komentarze, okey?

Młody chłopak przełknął ślinę patrząc na mnie.

- A ty jak się nazywasz? - uśmiechnęłam się.

- A Cię to obchodzi gówniaro?! - wrzasnął starszy.

- Nie Ciebie się pytałam. - rzuciłam mu groźne spojrzenie i wróciłam nim na młodego.

- Nicolas Long.

- Miło mi. Podałabym Ci rękę, ale pewnie będzie to wzięte za próbę ucieczki, albo co.

- Szefie, za co ona tu siedzi?

- Jeśli dobrze pamiętam, to za morderstwa mugolaków w Hogwarcie.

- Co? - spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

- Zostałam wrobiona!

- Jasne, jasne. Morderczyni.

Strażnicy poszli dalej i sprawdzali czy nikt nie zwiał. Tak jak co dzień. Nie wytrzymam tego dłużej!

Kiedy tylko usłyszałam zamykanie się drzwi, na poziom wyciągnęłam dziennik i szybko go otworzyłam. Od kiedy wpadłam na pomysł z klątwą, nie tylko planowałam jak mnie uniewinnić, ale i wraz z Tomem wymyślałam klątwę. Marvolo właśnie tłumaczył mi co dokładnie mam robić, aby klątwa zadziałała perfekcyjnie. Za to jak się dowiedziałam mój wybawca jest co raz bliżej do zdobycia pozwolenia, na odwiedziny. Nie jest to łatwe, ale cóż u innych łatwiejsze by to na pewno nie było.

Musiałam się naprawdę pośpieszyć, mój wyrok śmierci był zaplanowany na przyszły tydzień, dzięki mojemu wybawcy. Bez niego, byłby on za dwa dni. Zazdrościłam mu tych wpływów. Gdybym ja takie miała... już dawno by mnie tu nie było. 

_________________________________________________________________

1016

Pytanie dla was: Kto jest wybawicielem Alice?

Jak zawsze dziękuje za wszystkie komentarze i gwiazdki <3! To mnie naprawdę motywuje, aż chce się pisać. 

I love you! 

Naprawdę nie wierze, że ktoś chce to czytać. Nie mówię, że to jest totalny nie wypał itp, ale cóż są lepsi ode mnie... dużo lepsi. Ale i tak za wszystko dziękuje. To dzięki Wam piszę, no nie tylko, ale po części to dzięki wam, to udostępniam.

 To dzięki Wam piszę, no nie tylko, ale po części to dzięki wam, to udostępniam

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
False Accusations/Niewinna [Zakończone]Where stories live. Discover now