Rozdział 10 "Wspomnienie"

Start from the beginning
                                    

- Nie ma tu konkretnej melodii. Każdy śpiewa jak chce! - obwieścił wesoło. - I śpiewamy!

W tym momencie cała szkoła zawyła:

Hogwart, Hogwart, Pieprzo-Wieprzy Hogwart,

Naucz nas choć trochę czegoś!

Czy kto młody z świerzbem ostrym,

Czy kto stary z łbem łysego,

Możesz wypchać nasze głowy

Farszem czegoś ciekawego,

Bo powietrze je wypełnia,

Muchy zdechłe, kurzu wełna.

Naucz nas, co pożyteczne,

Pamięć wzrusz, co ledwie zipie,

My zaś będziemy wkuwać wiecznie,

Aż się w próchno mózg rozsypie!"

Ostatnimi, którzy skończyli, było dwóch Gryfonów. Chyba śpiewali na melodię marszu żałobnego.

Trochę przesadzili. Pomyślałam

- Ach, muzyka – powiedział dyrektor ocierające łzę w oku. - To magia większa od wszystkiego, co my tu robimy! A teraz, pora spania. Biegiem do łóżek.*

Nowi uczniowie poszli za prefektami, a starsi czekali, aż tamci opuszczą salę. Większość Ślizgonów ruszyła do pokoju wspólnego, podobnie jak Krukoni. Gryfoni i Puchoni został jeszcze w sali i rozmawiali. Ja zaś po wyjściu z Wielkiej Sali ruszyłam do biblioteki. Chciałam wziąć parę książek o eliksirach i numerologii, aby trochę się poduczyć. Znalazłszy książki, wróciłam do pokoju wspólnego Slytherinu. Szmaragdowe fotele i kanapa, przy kominku, były zajęte przez Corvusa* Malfoya, starszego o dwa lata brata Mary, Carola Crabba oraz Jonha Lacerta*, którego przezywaliśmy Jaszczur. Dwójka czwartoklasistów grała w szachy. Zdążyłam zauważyć jeszcze trzy osoby czytające książki na szarych fotelach, na końcu pomieszczenia i kilka małych grupek stojących w różnych częściach pokoju, rozmawiających między sobą uczniów. Poszłam do swojego dormitorium, które było puste.

Dziewczyny pewnie jeszcze kręcą się po szkole, albo są u innych Ślizgonek. Położyłam książki na szafce nocnej, spojrzałam na swój kufer. Wyjęłam różdżkę z szaty i rzuciłam zaklęcie rozpakowujące. Po chwili kufer był prawie pusty. Zostały w nim tylko książki, tak samo lektury, jak i te do nauki, nie pomijając te o czarnej magii. Podczas wakacji, nie czytałam tych ostatnich, zajęłam się bardziej numerologią oraz wróżbiarstwem, którego kompletnie nie rozumiałam. Może dla Firenzo to łatwe, w końcu jest centaurem, a dla nich do naturalne, ale ja nie miałam do tego talentu.

Po zakończeniu wieczornego rytuału, czyli prysznica, umycia zębów i zmyciu makijażu, wróciłam do dormitorium, przebrałam się w piżamę i wskoczyłam pod zieloną kołdrę. Byłam zmęczona. Schowałam różdżkę do szuflady, a następnie zasnęłam.

~Sen~

Szłam schodami na siódme piętro. Zatrzymałam się przed gobelinu z Barnabaszem Bzikiem i trollami. Ruszyłam do ściany naprzeciw niego. Ta nagle zmieniła się w wielkie, drewniane drzwi, które otworzyły się przede mną. Błądziłam trochę po pomieszczeniu, aż w końcu znalazłam kominek i drewniany stolik. Taki sam jak w śnie na pierwszym roku. Ponownie leżał na nim przedziurawiony dziennik.

Obudziłam się około szóstej czterdzieści. Ubrałam się w mundurek, na który później założyłam szatę i schowałam do niej różdżkę. Podeszłam do toaletki i uczesałam włosy w długi warkocz spadający na prawe ramię. Tak wyszłam z dormitorium, a następnie z pokoju wspólnego domu Węża.

False Accusations/Niewinna [Zakończone]Where stories live. Discover now