60. Cukierek albo thriller

1.2K 220 68
                                    


LARA

- Jak wyglądam?

Lara stała przed lustrem, nerwowo skubiąc brzeg bluzki. Był 31 października, niedziela, ostatni dzień ferii jesiennych. Za chwilę pod dom Lockwoodów miał podjechać Anselm, by zawieźć ją na solową misję do Centrum.

- Bardzo ładnie - zapewniła córkę Jasmine. W lustrze zobaczyła łagodny uśmiech matki.

Po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna mama Lary spędziła cały weekend w domu. Rudą to bardzo zdziwiło - jej kontakty z Jasmine ograniczały się do kilku zdawkowych zdań dziennie, bo wracała późno z pracy i nie miała siły na dłuższe rozmowy. W soboty i niedziele też trudno było ją złapać w Rezydencji, nieustannie miała jakieś „ważne spotkania", „delegacje". Lara miała wrażenie, że po prostu nie chce się angażować w życie dorastającej córki, nieślubnego owocu nieudanego związku. Zdecydowanie bardziej czuła się córką Charly i Jossa, niż Jasmine. Kiedy była młodsza, miała do matki o to ogromne pretensje i miewała takie stany, w których w ogóle nie chciała jej widzieć na oczy. Teraz zdążyła się już pogodzić z tym, że jej mama właściwie się nią nie opiekuje.

Mimo tego, i tak bardzo zdziwiło ją, kiedy Jasmine zadeklarowała, że na cały weekend zostanie w domu, bo zależy jej na poznaniu przyjaciół córki. Zachowywała się jak wzorowa matka - przygotowywała im śniadania, rozmawiała z nimi w ogrodzie, jadła z nimi kolacje i spędzała wieczory przy kominku. Polubiła ich wszystkich - odważną i lekkomyślną Delię, rozsądną i błyskotliwą Grace, nieśmiałą i wrażliwą Elly, inteligentnego i roztargnionego Mortimera, pewną siebie i przebiegłą Gemmę, a także Haidera, którego nie dało się opisać jedynie za pomocą dwóch przymiotników. Grupka jej przyjaciół również ją polubiła, chociaż Charly znacznie bardziej przypadła im do gustu.

Tak, wszystko stało się nagle idealne. W tej chwili na drodze do idealności stały tylko dwie przeszkody - tęsknota za Laytonem - do czego nigdy nie przyznałaby się w obecności Gemmy - a także, oczywiście, kanarkowo żółte włosy.

Może to było płytkie i głupie, ale Lara naprawdę zamartwiała się stanem swojej fryzury. Chociaż kolor odrobinkę zblakł, dla wszystkich stało się jasne, że będzie musiała pójść tak do szkoły po feriach. Wyglądała naprawdę fatalnie, wiedziała, że stanie się obiektem kpin wszystkich uczniów, zwłaszcza tych, z którymi miała na pieńku. Już niemal słyszała te plotki - „Lockwood chciała się pofarbować na blond, żeby podobać się Laytonowi, ale chyba coś nie wyszło", dźwięczał jej w uszach szyderczy śmiech. W dodatku jej wieloletni crush, którego dzisiaj miała śledzić, zobaczy ją w tej fryzurze jako pierwszy, nie licząc przyjaciół.

Chociaż nigdy nie płakała, wczoraj... no dobrze, może wczoraj zdarzyło jej się uronić kilka łez na myśl o pierwszym dniu szkoły po feriach. Do tej pory jakoś wierzyła, że farba zejdzie do końca ferii, ale perspektywa pójścia do szkoły z włosami barwy forsycji naprawdę ją przerażała, nie było w tym nic śmiesznego. Bała się drwin. Bała się poniżania, docinków, złośliwych żartów z nią w roli głównej. Wszyscy mówili, że jest taka silna i odważna, ale ona w rzeczywistości była krucha. Jak szklany żyrandol, którego światło zakrywa pęknięcia. Zawsze mocno reagowała na wredne plotki i oszczerstwa na swój temat, a wiedziała, że teraz usłyszy ich więcej niż kiedykolwiek.

- Nie martw się włosami - szepnęła Jasmine, jakby odgadła tok myślenia córki. Zaskakująco dobrze przyjęła historię z nieudanym farbowaniem w celach kamuflażu.

- Jak mam się nimi nie martwić? - zapytała dramatycznie, wpatrując się tępo w lustro.

Na misję ubrała swoje ulubione ubrania - długą, zieloną spódnicę w nieco hipisowskim stylu, wiązaną z tyłu żółtą bluzkę z rękawami do łokci, a także niebieskie baleriny. Cztery kolory Lary obowiązywały. Dzisiaj było wyjątkowo ciepło, ale wiedziała, że to najpewniej ostatni tak słoneczny dzień. Od poniedziałku temperatura miała gwałtownie spaść.

Lonely Hearts ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz