33. Nie tylko ty masz dzisiaj zły dzień, Lara

1.3K 239 40
                                    

LARA

- Nic się nie dzieje. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Nie masz się o co martwić – mówi uspokajająco, kładąc dłoń ma moim ramieniu.

- Skąd to wiesz? – kpię, strącając ją. – Wszystko b y ł o dobrze, ale ty jak zwykle mylisz czasy, analfabeto. T y to zniszczyłeś i teraz mówisz, że „nie mam czym się przejmować"? Pomyśl - czy kiedy ktoś rozkłada ramiona, żeby cię objąć, ty wbijasz mu nóż w serce, po czym, gdy umiera, mówisz, że to n i c.

- Wmawiasz sobie ten ból. Wmawiasz sobie to wszystko.

Cała trzęsę się... nie z wściekłości, z bólu. Przyjmuję ciosy, ale chwieję się i wiem, że zaraz upadnę. Patrzę w jego brązowe oczy i po raz pierwszy zauważam to, co zawsze tam było – pustkę. Moja wyobraźnia wypełniała je cudami, wyobraźnią, miłością, dobrocią - miłość widzieli tam wszyscy, jej sobie nie wymyśliłam - ale w rzeczywistości były przytłaczająco puste. On był pusty. W tej chwili uświadamiam sobie, że już nigdy nie będę w stanie wziąć go za rękę i nie myśleć o tym, że trzymam tylko pustą skorupę. Nie kocham go już, zaskakuje mnie to. Nie po tym, co mi zrobił.

- Powinnam odpowiedzieć jakąś ciętą ripostą – mówię głosem, w którym nie ma gniewu. Jest jedynie smutek. – Ale nie widzę w tym sensu. Nie widzę w tobie dobroci, nie widzę prawdziwej miłości, nie widzę przyjaźni. Nie widzę sensu w n a s.

- Ale... - jąka się.

- Zostaw to „ale" dla swojej przyjaciółki – ucinam gorzko. – Teraz niech to ona wytrzymuje twoje kaprysy, odrabia za ciebie angielski, chodzi z tobą na spacery, odprowadza cię na przystanek i pozwala trzymać się za rękę. Niech ona pozwala przytulać się na basenie, kiedy jest ci zimno. Niech ona trzyma twój świat w posadach, bo ja odchodzę. Na zawsze. Mam nadzieję, że już nigdy więcej się nie zobaczymy.

- Co piszesz?

Lara podniosła głowę gwałtownie. Czuła, że ma wypieki na policzkach. Jej kolana ukryte za materiałem żółtych spodni drżały. Zawsze tak miała, kiedy pisała emocjonujący fragment.

- Eee, nic takiego – wymigała się od pytania Octavii. Przez chwilę zastanawiała się, co ona robi tutaj, na podłodze w kącie Kawiarni, piętnaście minut po końcu ostatniej piątkowej lekcji, ale zrezygnowała.

- Ne wygląda. – Dziewczyna nie dała się łatwo spławić. Patrzyła na strony grubego notesu pokryte pająkowatym pismem. Wszystko w Larze było długie i cienkie – nawet litery, które wychodziły spod jej rąk.

- Och, jaki ładny fragment – zachwyciła się Octavia, wskazując akapit paznokciem pomalowanym na trupią biel, co, rzecz jasna, było niezgodne z regulaminem.

Biegnę przez korytarz, czując, jak cały mój świat się rozpada, a ja jestem zmuszona do obserwowania tego. O dziwo, nie płaczę jeszcze. Mój ból jest zbyt wielki, by płakać. Otworzyłam dla niego całe serce. Zostawiłam dla niego wszystko. On był zazdrosny o bohaterów książkowych, o przyjaciela mojej kuzynki, o tego dziwnego chłopaka z mojej klasy, który nieustannie obserwował mnie ciemnymi oczami. A ja... ja nie miałam prawa być zazdrosna o dziewczynę, którą przyłapałam na pocałunku z nim. Podzieliłam się z nim moimi demonami, a on je nakarmił i sprawił, że było ich coraz więcej. Zrozumiałam, że mam dość. Nie zawracając sobie głowy konsekwencjami, uciekłam z jego życia, staczając się w otchłań własnego bólu.

Lara zaczerwieniła się po czubki uszu.

- To nie jest ładne, to takie patetyczne. – Wzruszyła ramionami.

- J e s t ładne – upierała się Octavia. – Nie wiedziałam, że piszesz.

Zdecydowała się na najbardziej dyplomatyczną odpowiedź – milczenie.

Lonely Hearts ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz