44. Cóż, jak widać chłopak nie zawsze wybiera burżujkę

1.2K 248 57
                                    


GABRIELLE

- Czyli wszystko dostarczyliście? Wszystko na pewno gotowe?

Panna Carman zadawała takie pytania w nieskończoność, krążąc po sali. Gabrielle oparła głowę na dłoniach, przyglądając się anglistce z uwagą.

Wszyscy siedzieli sztywno wyprostowani, a w sali panowała dziwna cisza. Dzisiaj był ostateczny termin do oddania magazynu, a tym samym ostatni dzień szkoły przed feriami jesiennymi. Co prawda wszyscy się wyrobili, ale i tak całą redakcję zżerał stres. Czuli się dość niepewnie bez swojej samozwańczej przywódczyni, która z pewnością rozładowałaby napiętą atmosferę, gdyby znajdowała się na zebraniu. Wczoraj wszyscy poznali historię tragicznej choroby Lary oraz jej heroicznej misji dostarczenia pendrive'a do domu Grace. Panna Carman była dość zaniepokojona, że rudowłosa tak bardzo przejęła się jej przemową o wyrzucaniu, ale, jak to ujął Layton, „gdyby ktoś kazał jej kupić drożdżówkę, zrobiłaby to w najbardziej dramatycznych okolicznościach, jakie można sobie wyobrazić, a legendy o tym wydarzeniu w mig obiegłyby całą szkołę". Od wczoraj wydawał się podejrzanie zadowolony z życia.

- Tak, na pewno o niczym nie zapomnieliśmy – westchnęła poirytowana Coral. Ona za to w ogóle nie wydawała się zadowolona z życia, wręcz przeciwnie. Briel w głębi duszy czerpała z jej złego nastroju ogromne pokłady mściwej satysfakcji.

- No dobrze. Czy jest coś jeszcze, o czym chcielibyście porozmawiać? Oczywiście odnośnie magazynu – dodała pospiesznie nauczycielka.

- Chyba nikt z obecnych nie zacząłby paplać o filozofii i kulturze cywilizacji Wschodu – rzucił Layton z uśmiechem.

- Racja, bez Lary nie mam kogo upominać – przyznała panna Carman, unosząc kąciki ust. Dzisiaj jej włosy nieustannie wymykały się ze zwykłego koka, ciągle bębniła palcami o jadowicie zielonych paznokciach o ławkę.

- Hm, zastanawiam się, czy Layton kiedyś nam zdradzi coś o swoim dziale – odezwała poirytowana Coral.

Gabrielle spojrzała na nią, z przemożną chęcią roześmiania się jej w twarz. Nie miała pojęcia, skąd biorą się w niej takie uczucia... W każdym razie niezwykle bawiło ją to, że tancerka na każdym spotkaniu przysuwała się o ławkę bliżej do Cade'a, a ten od jakiegoś czasu ją wytrwale ignorował. Nagle zorientowała się, że Layton i panna Carman już od dłuższego czasu coś mówią, a ona jak nieprzytomna obserwuje swojego przyjaciela. Czarnowłosy podniósł wzrok i spojrzał prosto na nią. Briel szybko odwróciła głowę, bardzo starając się nie zarumienić.

- ...stwierdziliśmy, że nie możemy pozbawiać was szansy uczestniczenia w zabawie.

- A jak ktoś nie chce uczestniczyć? – Coral buntowniczo wysunęła podbródek do przodu.

- Panna Jarvis, czemu jest panna taka nerwowa dzisiaj? – zapytała nauczycielka z delikatną kpiną w głosie.

- Może ma okres czy coś takiego.

Gabrielle szybko zakryła dłonią usta, żeby nie parsknąć śmiechem.

- O kurde, powiedziałem to na głos? – Cade otworzył szeroko oczy z przerażenia.

- Jak widać – odparła Briel, z całych sił starając się nie dołączyć do zaśmiewającego się Laytona i cicho chichoczącej Esme. Tancerka poczerwieniała na twarzy z oburzenia, a panna Carman zacisnęła wargi, tłumiąc rozbawienie.

- Panie Hambledon, dziękujemy panu za zastępowanie panny Lockwood – odezwała się nauczycielka. – Wiemy już, że panna Jarvis ma okres, a pan Hambledon poczucie humoru, jeszcze jakieś ogłoszenia tego typu?

Lonely Hearts ClubWhere stories live. Discover now