30 | wróżba

10.1K 1K 795
                                    

- Podobno ten sklep jest w porządku, Valeria lubi tu przychodzić. Co prawda ojciec wolałby, żebyśmy nosili droższe ubrania, bo te tutaj są stosunkowo niedrogie, a modelom wypada chodzić w droższych rzeczach.

Stosunkowo niedrogie?!

Rozejrzałam się dookoła, czując, jak ziemia osuwa mi się spod nóg. Nawet nie chciałam myśleć, w jakich sklepach ubiera się Adrien, skoro to miejsce przywodzi mu na myśl drastyczną biedotę. Zdumiona wodziłam wzrokiem po lśniących posadzkach, miękkich sofach, pozłacanych ścianach, ubraniach żywcem wyjętych z garderoby rodziny królewskiej.

Cóż, niektórzy jedzą na śniadanie płatki, a inni homara.

- Niedrogie? Adrien, czy ty się dobrze czujesz?

- Powiedziałem coś nie tak? - Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. - Zobacz, ta sukienka kosztuje tylko trzysta euro. Czemu tak pobladłaś? Fakt, jest dość tania, ale nie martw się, kupimy coś o wiele lepszego.

Dobrze, że chłopaka zaatakowała fala napalonych ekspedientek, przynajmniej zyskałam trochę czasu na dojście do siebie. Podczas gdy Adrien rozdawał autografy, wachlowałam się znalezionym przy wejściu katalogu z nową letnią kolekcją. Nawet nie miałam zamiaru go otwierać. Wolałam uniknąć kolejnego zawału.

Kiedy usiłowałam nie zemdleć, podeszła do mnie jedna ze sprzedawczyń. W przeciwieństwie do swoich koleżanek z pracy nie próbowała zgwałcić Adriena, przez co zdecydowanie urosła w moich oczach.

- Wybacz. - Spojrzała na mnie przepraszająco. - Omotały twojego chłopaka, niczym moherowe berety karpia w Lidlu.

- Właśnie widzę. - Zamiast wytłumaczyć jej, że wcale nie chodzę z Adrienem, tylko nieznacznie się skrzywiłam. - No nic, mogę chwilę poczekać.

- Ale z ciebie szczęściara! Też chciałabym, żeby mój chłopak chodził ze mną na zakupy. - Westchnęła z rozmarzeniem szatynka. - Szukasz czegoś konkretnego?

- Sukienki. W rozsądnej cenie. W waszym świecie dwa miliony to pewnie szczyt skromności, ale dla przeciętnego człowieka marzenie, które nigdy się nie spełni. Macie coś taniego?

Decyzję o balu podjęłam pod wpływem impulsu. Kiedy przyjmowałam zaproszenie Adriena, moje myśli nie krążyły wokół niego, lecz załamanej Valerii, skazanej na smutne życie bez partnera. Jednak gdy tylko wróciłam do domu, uświadomiłam sobie, jak wielką głupotę popełniłam. Było jasne, że trzy czwarte otoczenia weźmie nas za parę, czego wolałabym uniknąć. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że idąc na bal z Adrienem, robię na złość Chatowi.

W czasie drogi chłopak zachowywał się niezwykle swobodnie i nie odczuwał najmniejszego skrępowania. Zupełnie jakby moje towarzystwo z dnia na dzień przestało go peszyć, a pewna niewidzialna granica została zburzona. Co prawda Adrien nigdy nie stresował się, kiedy stał u mojego boku, lecz jednak nasza relacja ograniczała się do kulturalnej wymiany zdań i ciepłych uśmiechów wymienianych w biegu. Nigdy nie żartowaliśmy, nie sililiśmy się na coś więcej, niż koleżeńskie uprzejmości. A teraz to wszystko nabierało nowych barw, zmieniało odcienie, wybierało inne kierunki. Między nami zrodziło się coś, co spokojnie mogłam określić przyjaźnią - tym razem już bez żadnego "ale".

- Cena nie jest istotna, daj spokój. - Wtrącił Adrien, odprowadzony wzrokiem przez gromadkę oczarowanych ekspedientek. - Zapłacę za ciebie, nie musisz się niczym martwić.

- Zwariowałeś?! Przecież nie kupię sobie sukienki za tysiaka!

- Fakt, byłbym głupi płacąc za coś tak skromnego.

Przez chwilę myślałam, że żartuje, ale widząc powagę wypisaną na jego twarzy, tylko przeklęłam pod nosem, kolejny raz będąc o krok od zgonu. Adrien dorastał w innym świecie i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, ale nasze rzeczywistości kontrastowały ze sobą jeszcze bardziej, niż sądziłam. Podejrzewałam, że mój budżet jest zbyt ubogi nawet na chusteczki higieniczne, w które można zaopatrzyć się przy kasie.

Zapamiętaj |Miraculous| ✔Where stories live. Discover now