29 | przypadkowo zakochani

12.2K 1K 1K
                                    

V.

Nathanael krążył wokół Pearl już od pierwszej godziny lekcyjnej, co krok upewniając się, czy niczego jej nie potrzeba. Dziewczyna udawała wstrząśniętą po ataku Akumy, a na każde pytanie chłopaka odpowiadała słodkim "nic mi nie jest" - oczywiście wywoływało to przeciwny efekt, bo zamiast machnąć na nią ręką i zająć się własnym życiem, Nath przejmował się jeszcze bardziej. Nawet podstawianie Pearl nogi straciło sens, gdyż za każdym razem pomidor na dwóch nogach łapał ją w locie, jeszcze bardziej rozczulając się nad jej strasznym losem.

Dzisiejszego dnia nie odezwał się do mnie ani słowem. Widocznie wziął sobie do serca moją wczorajszą prośbę i postanowił siedzieć cicho. Schlebiało mi to, aczkolwiek wolałabym, żeby ponownie zaczął za mną łazić, rozpaczliwie błagając o wybaczenie. Cóż, przeliczyłam się. Przesiadłam się do Ivana, bo ten rudy kretyn zajęty był pisaniem kilometrowych wiadomości do Pearl. Nawet tego nie zauważył.

Postanowiłam odpłacić Nathowi pięknym za nadobne i sama zainwestować w drugą połówkę, która przyprawi go o palpitację serca. Włożyłam lazurową sukienkę należącą niegdyś do mojej mamy. Kupiła ją z okazji pierwszej randki z tatą. Pomyślałam, że i mi dopisze szczęście, spotkam jakiegoś idiotę, który zgodzi się udawać mojego chłopaka, a Nathanael już do końca życia będzie łkał w kącie. Przy odrobinie szczęścia porzuci Pearl, która podetnie sobie żyły z rozpaczy. Nareszcie los się do mnie uśmiechnie.

- Idziemy, Alix! - Zażądałam, dumnie krocząc przed siebie. - Znajdziemy mi faceta, który wygląda jak Ashton Irwin.

- W tej szkole to graniczy z cudem. Wszyscy przypominają menela, a nie Irwina - stwierdziła Alix ze złośliwym uśmiechem. - Zachowujesz się jak desperatka.

- Może. Ale nie chcę skończyć jak Marinette.

Uwielbiana przez wszystkich obrończyni Paryża leżała właśnie na ławce i odsypiała nieprzespaną noc. Nikt o zdrowych zmysłach nie powiedziałby, że ta depresja na dwóch nogach wciela się w rolę Ladybug. Postanowiłam zignorować ją jak reszta szkoły i ruszyłam na poszukiwania tymczasowej miłości swojego życia.

Okazało się, że znalezienie chłopaka o zdrowych zmysłach w tym budynku pełnym ameb graniczy z cudem. Wszystkich przeanalizowanych mogłam podzielić na dwie grupy: jedni wyobrażali sobie nie wiadomo jakie oferty matrymonialne, drudzy nazywali mnie psychopatką i czym prędzej zmieniali kierunek. Alix włóczyła się za mną, co rusz proponując poszczególnym kandydatom pieniądze, ale zbywałam jej oferty miażdżącym spojrzeniem.

- Słyszałem, że szukasz chłopaka. - Zza zakrętu wyskoczył brunet, którego imienia nawet nie znałam. - Może gdzieś razem skoczymy?

- Najlepiej z mostu.

Co to za świat, w którym płeć męska jest równie inteligentna jak główni bohaterowie horrorów.

Po godzinie bezowocnych poszukiwań opadłam na ławkę, ze znużeniem wbijając wzrok w sufit. Alix usiadła koło mnie, z zadowoleniem przeglądając zdobyte numery telefonów. Uznała, że jestem zbyt wymagająca, więc zebrała po mnie wszystkie resztki i wszystko wskazywało na to, iż na balu Marinette będzie jedyną osobą bez partnera. Marinette i ja.

- Odpuść sobie. Mari też z nikim nie idzie.

- Boże, jak ja się stoczyłam! - Jęknęłam, chowając twarz w dłonie. - Będę siedzieć z nią przez cały bal i słuchać pięciogodzinnych wywodów o Teen Wolf. Nawet tego nie oglądam, a mogę streścić ci każdy sezon. Widzisz? Jej towarzystwo źle na mnie wpływa.

Los chyba doszczętnie mnie znienawidził, bo na ławce naprzeciwko usiadł Nathanael z przylepioną do jego boku Pearl. Przeklęłam pod nosem. Spędziła tylko trochę czasu pod rządami Akumy, a zachowuje się jak niepełnosprawna. Nath troskliwie przejechał dłonią po policzku blondynki, na co ta roześmiała się perliście.

Zapamiętaj |Miraculous| ✔Where stories live. Discover now