V.
Nathanael krążył wokół Pearl już od pierwszej godziny lekcyjnej, co krok upewniając się, czy niczego jej nie potrzeba. Dziewczyna udawała wstrząśniętą po ataku Akumy, a na każde pytanie chłopaka odpowiadała słodkim "nic mi nie jest" - oczywiście wywoływało to przeciwny efekt, bo zamiast machnąć na nią ręką i zająć się własnym życiem, Nath przejmował się jeszcze bardziej. Nawet podstawianie Pearl nogi straciło sens, gdyż za każdym razem pomidor na dwóch nogach łapał ją w locie, jeszcze bardziej rozczulając się nad jej strasznym losem.
Dzisiejszego dnia nie odezwał się do mnie ani słowem. Widocznie wziął sobie do serca moją wczorajszą prośbę i postanowił siedzieć cicho. Schlebiało mi to, aczkolwiek wolałabym, żeby ponownie zaczął za mną łazić, rozpaczliwie błagając o wybaczenie. Cóż, przeliczyłam się. Przesiadłam się do Ivana, bo ten rudy kretyn zajęty był pisaniem kilometrowych wiadomości do Pearl. Nawet tego nie zauważył.
Postanowiłam odpłacić Nathowi pięknym za nadobne i sama zainwestować w drugą połówkę, która przyprawi go o palpitację serca. Włożyłam lazurową sukienkę należącą niegdyś do mojej mamy. Kupiła ją z okazji pierwszej randki z tatą. Pomyślałam, że i mi dopisze szczęście, spotkam jakiegoś idiotę, który zgodzi się udawać mojego chłopaka, a Nathanael już do końca życia będzie łkał w kącie. Przy odrobinie szczęścia porzuci Pearl, która podetnie sobie żyły z rozpaczy. Nareszcie los się do mnie uśmiechnie.
- Idziemy, Alix! - Zażądałam, dumnie krocząc przed siebie. - Znajdziemy mi faceta, który wygląda jak Ashton Irwin.
- W tej szkole to graniczy z cudem. Wszyscy przypominają menela, a nie Irwina - stwierdziła Alix ze złośliwym uśmiechem. - Zachowujesz się jak desperatka.
- Może. Ale nie chcę skończyć jak Marinette.
Uwielbiana przez wszystkich obrończyni Paryża leżała właśnie na ławce i odsypiała nieprzespaną noc. Nikt o zdrowych zmysłach nie powiedziałby, że ta depresja na dwóch nogach wciela się w rolę Ladybug. Postanowiłam zignorować ją jak reszta szkoły i ruszyłam na poszukiwania tymczasowej miłości swojego życia.
Okazało się, że znalezienie chłopaka o zdrowych zmysłach w tym budynku pełnym ameb graniczy z cudem. Wszystkich przeanalizowanych mogłam podzielić na dwie grupy: jedni wyobrażali sobie nie wiadomo jakie oferty matrymonialne, drudzy nazywali mnie psychopatką i czym prędzej zmieniali kierunek. Alix włóczyła się za mną, co rusz proponując poszczególnym kandydatom pieniądze, ale zbywałam jej oferty miażdżącym spojrzeniem.
- Słyszałem, że szukasz chłopaka. - Zza zakrętu wyskoczył brunet, którego imienia nawet nie znałam. - Może gdzieś razem skoczymy?
- Najlepiej z mostu.
Co to za świat, w którym płeć męska jest równie inteligentna jak główni bohaterowie horrorów.
Po godzinie bezowocnych poszukiwań opadłam na ławkę, ze znużeniem wbijając wzrok w sufit. Alix usiadła koło mnie, z zadowoleniem przeglądając zdobyte numery telefonów. Uznała, że jestem zbyt wymagająca, więc zebrała po mnie wszystkie resztki i wszystko wskazywało na to, iż na balu Marinette będzie jedyną osobą bez partnera. Marinette i ja.
- Odpuść sobie. Mari też z nikim nie idzie.
- Boże, jak ja się stoczyłam! - Jęknęłam, chowając twarz w dłonie. - Będę siedzieć z nią przez cały bal i słuchać pięciogodzinnych wywodów o Teen Wolf. Nawet tego nie oglądam, a mogę streścić ci każdy sezon. Widzisz? Jej towarzystwo źle na mnie wpływa.
Los chyba doszczętnie mnie znienawidził, bo na ławce naprzeciwko usiadł Nathanael z przylepioną do jego boku Pearl. Przeklęłam pod nosem. Spędziła tylko trochę czasu pod rządami Akumy, a zachowuje się jak niepełnosprawna. Nath troskliwie przejechał dłonią po policzku blondynki, na co ta roześmiała się perliście.
YOU ARE READING
Zapamiętaj |Miraculous| ✔
Fanfiction"Kochać to stracić. Jeśli pokochasz, stracisz wszystko. Miłość jest dla ludzi głupich. Zapamiętaj to, Adrienie." Życie każdego przeciętnego nastolatka to długi spacer po polu minowym. Jednego dnia ktoś złamie ci serce, drugiego los pokaże ci środkow...