34 | skrawek miłości

9.5K 1K 611
                                    

M.

Jeszcze wczoraj napisanie listu i podarowanie go Entuzjaście Zboczonych Gier wydawało się genialnym pomysłem, który raz na zawsze rozwiąże nasze problemy. Dzisiaj natomiast zmagałam się z nerwicą trzeciego stopnia, bojąc się, że lada chwila zza zakrętu wyskoczy typek z blond grzywą, przedstawi się jako Chat, pomacha mi kopertą przed oczami, po czym skończę na ostrym dyżurze. Mogłam podjąć tysiąc innych decyzji, a ja, głupia, wybrałam tę najgorszą. Moje wielkie zamiłowanie do utrzymania tajemnicy było wiecznym ziarnem niezgody między mną i Chatem, aczkolwiek zapewniało mi poczuciecie bezpieczeństwa. Postawiłam wszystko na jedną kartę i choć wcześniej byłam niesamowicie dumna z własnego wyboru, teraz miałam ochotę przyłożyć głową w mur.

Nie odpowiedziałam na jego pytanie. Nie chciałam powiedzieć tak, póki nie pozna prawdy. Zależało mi na tym, żeby przeczytał każde słowo tego listu, nawet pozornie najmniej istotne. Wszystko, czego nie umiałam powiedzieć patrząc mu prosto w oczy, przelałam na kartkę papieru, usiłując nie myśleć o tym, jak wiele zmian będzie kosztować mnie ta decyzja. Wyznając mu prawdę, wywróciłam rzeczywistość do góry nogami. Przerażenie mieszało się z ekscytacją, a na samą myśl o naszym następnym spotkaniu, czułam przyjemne ciepło w sercu.

I strach, bo Chat wciąż zmuszał mnie do gry w Tchórza.

Bal zbliżał się wielkimi krokami, wszyscy w klasie żyli przygotowaniami do imprezy, jakby widzieli w niej coś więcej, niż zwykłą szkolną potańcówkę. Byłam typem człowieka, który najchętniej resztę życia przeleżałby pod kołdrą, a z przyjęciami miał do czynienia jedynie w simsach. Niektóre dziewczyny patrzyły na mnie wzrokiem płatnego zabójcy, jakbym co najmniej zabiła im rodzinę. Dopiero po pewnym czasie zorientowałam się, że sprawcą zamieszania jest Adrien. Dostał chyba z tysiąc zaproszeń na bal, olał je wszystkie i przyszedł do mnie. Postanowiłam je ignorować, gdyż nie miałam ochotę bawić się w Valerię, pytając "chcecie dostać kamieniem?", poza tym obiecałam Adrienowi tylko ten jeden wieczór. Potem ktoś inny zakręci się wokół niego, a tłum wielbicielek znajdzie sobie nowy obiekt nienawiści. Ja w tym czasie będę z Chatem na Hawajach. I Valerią, ktoś musi robić nam zdjęcia przed ślubem.

- I tak będziesz ze mną chodzić! Nie obchodzi mnie, czy tego chcesz, czy nie!

O lisie mowa.

Valeria dreptała za Dylanem, który z niewzruszonym wyrazem twarzy zmierzał w stronę swojego gabinetu, nie mogąc doczekać się, aż zatrzaśnie jej drzwi przed nosem.

Jak widać, zmieniła koncepcję artystyczną. Jeszcze niedawno upierała się, że prędzej odda swoje perfumy od Chanel bezdomnemu, niż kiedykolwiek poprosi chłopaka o przysługę, tymczasem od rana latała za nim jak desperatka, składając mu dziwne propozycje matrymonialne. Naprawdę próbowałam zrozumieć jej sposób myślenia, ale za każdym razem utwierdzałam się w przekonaniu, że istnieją jednak rzeczy niemożliwe.

- Szybko! Powiedz, że mnie kochasz! - jęknęła dziewczyna na widok Nathanaela wychodzącego z klasy w towarzystwie Pearl. - Dlaczego nic nie mówisz? Dobra, to ja powiem. Idziemy do gabinetu robić same zbereźne rzeczy!

- Takie jak liczenie składek i rozwiązywanie sudoku.

- Stul py... Och, kochanie, jaki ty jesteś zabawny! A twój jakże cudowny uśmiech wcale nie sprawia, że mam ochotę wylać ci wiadro kwasu na twarz!

- Jeszcze raz tak do mnie powiesz, to wylecisz przez okno - wycedził przez zaciśnięte zęby, patrząc na nią spod zmarszczonych brwi. - Kochanie.

Wzruszyłam ramionami, postanawiając nie pastwić się dłużej nad głupotą Valerii. Widocznie przed przyjściem na świat, ktoś wypchnął ją z kolejki po mózg i teraz widać efekty. Kto wie, może to jej zachowanie tak negatywnie wpływało na Adriena? Od samego rana wydawał się nieobecny, pogrążony we własnych myślach, a kiedy chciałam go o coś zapytać, niepewnie odwracał wzrok. Miałam zamiar dowiedzieć się, co takiego wyprowadziło go z równowagi, ale Nino uciekał, nim zdążyłam otworzyć usta, a do Valerii bałam się podchodzić.

Co im wszystkim dzisiaj się stało?

Nim skierowałam się w stronę wyjścia, kątem oka zauważyłam Adriena. W jego dłoniach mignął dziwnie znajomy błękitny kawałek papieru...

*

A.

Gdybym był jak ojciec, zamknąłbym światu drzwi przed nosem i tkwił w przekonaniu, że na każdym kroku czeka mnie nieszczęście. Może bał się życia, może spotkało go za dużo złego i wołał już nic nie czuć, może po prostu szczęście traktował jako pojęcie względne. Nie bacząc na jego ostrzeżenia, otworzyłem swoje drzwi i spojrzałem życiu w oczy. Stało się dokładnie to, czego obawiał się tata. Doświadczyłem wiele bólu, wylałem miliony łez, rzuciłem duszę wątpliwościom na pożarcie. Zakochałem się bez pamięci, choć każdy dzień był katorgą dla tego małego skrawka miłości, któremu świat nie dawał szansy na przetrwanie. A teraz to wszystko wróciło do mnie pod postacią szczęścia zamkniętego w błękitnej kopercie.

Życie nieraz podstawiało mi nogę, przestawiało drogowskazy, wskazywało drogę donikąd. Ale między każdym dniem spowitym szarością wcisnęły się promienie słońca - ulotne jak motyle chwile, podnoszące mnie z ziemi, szeptające dobre słowa. Nadzieja ocierała mi łzy z oczu niewidzialną dłonią i za każdym razem składała te same obietnice. Nic nie jest wieczne. Nawet najstraszniejsza burza ustąpi miejsca słońcu.

Gdybym nie złamał zasad, nie wsiadłbym do pociągu w nieznane, nie wysiadł na przypadkowej stacji pchnięty przez zalążek miłości, nie ruszył w pogoń za dziewczyną, której nawet imię było dla mnie tajemnicą.

Miłość jest nierozerwalną przeplatanką cieni i świateł, dni i nocy, łez i uśmiechów. Oddajesz komuś cały świat i nie oczekujesz niczego w zamian.

Z bijącym sercem rozłożyłem białą kartkę papieru pokrytą starannie zapisanymi literami. Pomyślałem o tym, jak drżały jej dłonie, kiedy dopisywała poszczególne słowa, jak biła się z myślami, usiłując pozbyć się wątpliwości.

Czekałem na ten dzień od pierwszego momentu, w którym spojrzałem w jej fiołkowe oczy. Teraz cała tajemnica spoczywała w moich dłoniach. I wreszcie miała szansę ujrzeć światło dzienne.

Cześć, Chat...

***

Skopiowane opowiadanie zostało usunięte. Bardzo dziękuję za wasze wsparcie, to wiele dla mnie znaczy. 💗 Mam nadzieję, że taka sytuacja się już nie powtórzy, a jeśli nawet, team wpierdolu zawsze w formie. ZROBIŁAM SKRINY WASZYCH KOMENTARZY, he. Chyba sobie wydrukuję i powieszę nad łóżkiem.

Według mnie lepiej napisać słabe opowiadanie i mieć świadomość, że wszystko należy do ciebie. Nikt nie urodził się z talentem Zafóna, każdy jakoś zaczynał i każdy musiał zrobić błędy, żeby nie popełniać ich już w przyszłości. Nie warto kraść czyjąś twórczość. O wiele lepiej cieszyć się z własnej.

Zostałam poproszona o usunięcie posta o plagiacie. Każdy zasługuje na drugą szansę, może coś w tym jest, ale naprawdę chciałabym usłyszeć zwykłe "przepraszam".

Bardzo chciałam zakończyć to opowiadanie w wakacje, ale idk, czy się to uda - rzadko bywam w domu ("traktujesz dom jak hotel" by moja mama 2016), a jak już chcę coś napisać, to moja wena wynosi poziom zerowy. Nie zamierzam pisać z przymusu, to najgorsze, co mogłabym zrobić. Nie ma sensu robić czegoś bez entuzjazmu.

Mam nadzieję, że wraz z powrotem serialu na ekrany, przybędą nowe zasoby weny twórczej i pisanie przyniesie mi więcej radości, niż dotychczas. Staram się nie popełniać błędów, ale i tak je robię - mimo to najważniejszy jest dla mnie sens tego opowiadania i dostarczenie wam (sobie również) choćby minimalnej radości.

Inspiracja pilnie poszukiwana.

Jeszcze raz mocno dziękuję. Jesteście przewspaniali. 💕

Zapamiętaj |Miraculous| ✔Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu