#24

1.3K 69 4
                                    


Razem z Vicky i Zoe miałyśmy angielski. Nasza nauczycielka, nas nie oszczędzała, bo wypisała nam na tablicy, wszystkie regułki, które mieliśmy w podręczniku. Przetrzymała nas na długiej przerwie, co oznaczało, że nikt z klasy nie poszedł na lunch, bo po co. Przecież nam, uczniom, niepotrzebne jest jedzenie. Ważniejsza jest jakaś głupia notka w zeszycie, którą i tak jutro zapomnimy.

-Jestem głodna- powiedziałam z grymasem, do Vicky. Wychodziłyśmy już z klasy, na kolejną lekcję, którą zwą chemią.

-Ja też. Idziemy po szkole do kawiarni- powiedziała, na co ja przytaknęłam. Obie przechodziłyśmy przed szeroki korytarz. Nasza szkoła, była dość spora. Bardzo łatwo można, było się w niej pogubić. Odcienie czerwieni i beżu, widniały na ścianach. Po obu stronach, znajdowały się szafki. Takie same, jak te, w amerykańskich filmach.

Razem z Victorią musiałyśmy się znaleźć na 3 piętrze, co oznaczało niemały wysiłek fizyczny. Dziewczyna w porównaniu do mnie, miała dobrą kondycję fizyczną. Jej kruczoczarne włosy, podskakiwały, razem z plecakiem, na jej plecach. Zgubiłam z pola widzenia Victorię, ale nadal mogłam usłyszeć tupot jej szpilek. Nie rozumiałam, jak można chodzić w 7 centymetrowych szpilkach do szkoły, a w dodatku biegać w nich po schodach. Co 50 minut, musimy zmieniać piętra. Latać od klasy do klasy. Podziwiam ją.

Dogoniłam dziewczynę, która stała pod klasą. Plecami opierała się o stojące na przeciw drzwi, szare szafki.

-No wreszcie- powiedziała z ironią- Jesteśmy już spóźnione Cherls.

-Daj mi chwilkę- powiedziałam stając tam, gdzie wcześniej była Vicky. Wypalało mi płuca. Oddychałam głęboko, aby mój oddech się w końcu unormował. Po kilku minutach, wyprostowałam się i popatrzyłam na dziewczynę, która wpatrzona była w telefon- Możemy iść- powiedziałam, po czym ruszyłyśmy do klasy.

Gdy drzwi się otwarły, a ja, jako pierwsza przekroczyłam próg, wszystkie oczy skierowały się w moją stronę. Pani Smith była skierowana w stronę tablicy. Jednocześnie mówiła i pisała coś na niej. Victoria zamknęła drzwi najciszej jak umiała. Obie siadłyśmy z tyłu, mając nadzieję, że zostaniemy niezauważone. Jednak się pomyliłam.

-Panno Blacke. Panno Turner- powiedziała wciąż, nie odrywając wzroku od tablicy. Głośno przełknęłam ślinę- Bardzo mi miło, że zaszczyciłyście nas swoją obecnością- odwróciła się w naszą stronę. Na jej twarzy pojawił się kpiący uśmieszek- Mam nadzieje, że zaszczycie ją również, dzisiaj po lekcjach- powiedziała.

Razem z Vicky przewróciłyśmy tylko oczami. Nie mogłyśmy nic zrobić. Pozostało nam tylko, przetrwać jakoś tą godzinę, w kozie.


Po skończeniu się lekcji, razem z Victorią skierowałyśmy się, do wskazanej nam sali w, której ma odbyć się nasza kara. Uniemożliwił nam to tłum, który był na korytarzu. Byłam ciekawa co się dzieje. W oddali zauważyłam Toma wraz z Nickiem, którzy skakali sobie do gardeł. Mogłam domyśleć się, że poszło o Alice, bo dziewczyna stała pomiędzy nimi, i próbowała ich rozdzielić. Jednak na marne. Chłopaki mówili coś do siebie przez zaciśnięte zęby. Byli strasznie poobijani, a w szczególności Tom. Leciała mu krew z nosa, miał na czole przecięcie, i to dość spore, a w dodatku dwa duże sińce. Jeden pod lewym okiem, a drugi na lewym policzku. Nicholasowi w porównaniu do niego nic się nie stało, poza krwią, która leciała z nosa.

-Stary co ty robisz!- podbiegł do nich Brad, chcąc wziąć Nicka- Zostaw go. Słyszysz?!- powiedział ciągnąć za ramię.

-Brad, kurwa! Zostaw mnie- warknął- Nie daruje temu kutasowi!- powiedział przez zaciśnięte zęby. Tom nie był lepszy. Cwaniacko się uśmiechał, o zbliżał się do Nicka. Stawiał się do niego. Nagle Nicholas rzucił się na niego, i zaczął obkładać pięściami. Tom leżał skulony na podłodze. Nagle dwóch innych chłopaków podbiegło do Woodsa i odciągnęło go od pobitego chłopaka.

Don't leave meWhere stories live. Discover now