Charlotte.
Rano obudziła mnie Daisy. Chociaż była jeszcze mała, potrafiła wskoczyć mi na łóżko. Najwyraźniej było jej tutaj dobrze, bo było ją bardzo trudno z tego łóżka ściągnąć.
Sięgnęłam po telefon, który był na etażerce i spojrzałam na godzinę. Było przed 9. Leniwie wstałam z łóżka, uważając na zasypiającego szczeniaczka. Podeszłam do szafy, i wyjęłam z nich parę szarych dresów i czarną bokserkę. Przemyłam twarz wodą, a następnie zeszłam na dół do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie.
Usłyszałam dźwięk telewizora, który dochodził z salonu. Na kanapie zobaczyłam małą Sky, która oglądała jakąś bajkę.
-Dzień dobry księżniczko- uśmiechnęłam się, po czym poczochrałam jej miękkie włosy spięte w małego koka. Dziewczynka miała na sobie, onesie ze Stichem. Wyglądała w nim bardzo uroczo. Kolor jej pijamy podchodził, pod kolor jej oczu.
-Dzień dobry- przywitałam się z moim dziadkiem, po czym pocałowałam jego policzek.
-Witaj słonko- uśmiechnął się- Jak się spało?
-Dobrze- powiedziałam biorąc mleko i płatki- Rodziców nie ma?
-Wszyscy poza mną, i babcią pojechali do miasta. No wiesz, dzisiaj sylwester i musieli kupić kilka rzeczy- powiedział.
Faktycznie. Dzisiaj jest 31 grudnia. Na śmierć zapomniałam. Wieczorem jest, impreza sylwestrowa u Nicka, a ja nie wiem, czy powinnam na nią iść.
-Będziecie w domu?- zapytałam, siadając na przeciwko mojego dziadka.
-Tak. Mieli przyjść do nas Państwo Woodsowie, ale nie mogli z przyczyn zdrowotnych- powiedział dziadek, przeglądając poranną gazetę.
Może to dlatego Nick wybiegł, kilka dni temu, tak nagle z kawiarni. Coś stało się jemu mamie lub tacie. Musiałam zadzwonić do Harrego.
Wychodząc z kuchni, minęłam się w progu, z babcią, której także dałam buziaka. Będąc w pokoju, zamknęłam drzwi, i wybrałam numer do bruneta. Po kilku sygnałach w końcu odebrał.-Czego- powiedział, poranną chrypką. Najwyraźniej go obudziłam.
-Śpisz?- zapytałam.
-Jak widać- powiedział z irytacją- Nie dajesz wyspać się, biednemu człowiekowi?! Nawet nie ma 10 Blacke!- powiedział z oburzeniem.
-Tak, tak- zirytowałam jego słowa. Poranny Harry zaczynał mnie bawić- Gadałeś z Nickiem, w ostatnim czasie?
-Ta. Widzieliśmy się z dwa razy. A co?
-Idziesz dzisiaj do niego?- zapytałam nieśmiało.
-Oczywiście. Razem z tobą.
-Nie wiem czy to dobry pomysł- powiedziałam, drapiąc się po karku.
-Jak się pogodzicie, to cie przeleci i po kłopocie.
-Jesteś idiotą- powiedziałam oschle.
-Coś jeszcze?
-Ym. Właściwie to tak. Mówił ci czemu wybiegł tak nagle z kawiarni?
-Jego mama trafiła do szpitala. Ma nawrót, raka- powiedział.
Mama Nicka ma raka. Nic mi o tym nie mówił, ale dlaczego?
-Oh..- tylko na tyle było mnie w tej chwili stać. Współczułam mu, i to bardzo.
-Bądź o 20 u Woodsa- powiedział po czym się rozłączył.
Jakiś czas siedziałam, i wpatrywałam się w dom, który znajdował się naprzeciwko. Chciałam iść do Nicholasa. Przytulić go, i powiedzieć że wszystko będzie dobrze, ale to on się do mnie nie odzywał.
YOU ARE READING
Don't leave me
RomanceKSIĄŻKA JEST W TRAKCIE KOREKTY 16 lipca. 2017 "Wiem, że nigdy nie powiedziałem ci tego wprost, ale wiedz, że kocham cie o wiele mocniej, niż mogła byś sobie to wyobrazić" Wysłana: 00:34 Bardzo dziękuję za wykonanie okładki @ _ShreKk_ :) *** Każde...