27 part two

875 125 6
                                    



Baekhyun pov.

Wyczekiwałem tego dnia nawet bardziej niż świąt Bożego Narodzenia. Po prawie miesiącu, nareszcie zobaczę się z Chanyeolem. Jak on nie miał czasu, to ja miałem. Jak ja miałem wolną chwilę, to on akurat musiał siedzieć w pracy albo z Yujin. Co za pierdolona parodia. Najpiękniejszą chwilą dla mnie w życiu będzie ta jedna doba, w której w końcu ze sobą zerwą, ale na to sobie jeszcze poczekam. Dobrze, że przynajmniej mogę cieszyć się naszą ukrywaną miłością. Bo ja na dobrą sprawę mam się czym radować, w przeciwieństwie do Luhana. Właśnie, Luhan. Obiektem, który rzekomo przeszkadzał mi w widywaniu się z moim mężczyzną, był nikt inny niż kochany lisek. Gdyby to było coś chujowego, jak sprzątanie, bądź odwiedziny rodziców, mógłbym rzucić to w kąt, byleby ujrzeć Chana na obsrane pół godziny. No, ale trudno. Pro po tego pizdusia plastusia. Jak jakaś głupia przedszkolanka musiałem mu tłumaczyć na czym polega bycie w związku. Przedszkolanka dlatego, bo zachowywał się niczym zakochana pięciolatka, która nie ma zielonego pojęcia dlaczego staje jej na widok starszego kolegi. Nieważne co przed sekundą powiedziałem.

Wracając do tematu, czułem się jak jakiś profesorek. Brakowało mi tylko okularków i badyla, którym mógłbym lać tą zjebaną parkę po dupie. Żeby dorosłym facetom zadawać zadania typu '' Co najbardziej kochasz w swoim partnerze? '' ? Błagałem samego Boga żeby się ogarnęli. Coś długo im to zajęło, ale najważniejsze, że się udało. Zakaz ruchania poskutkował i moi przyjaciele postanowili zacząć relację od nowa, z czego się cieszę. No i tego, co do dzisiejszego dnia. Jedziemy na wycieczkę do wesołego miasteczka. Mieliśmy to zrobić co prawda już jakiś czas temu, ale skoro Luhan ZNOWU miał jakąś srakę do Sehuna, to ktoś musiał to ogarnąć. Ktoś aka oczywiście ja. Chyba gadam w kółko o tym samym.... Nieważne.... To przez ekscytację. To jeszcze raz. Co do dzisiejszego dnia, wybieramy się właśnie na wycieczkę. Ja, Channie, i ruchacz z ruchadłem. Z pełną nadzieją na spędzenie normalnie czasu, wyruszyłem z Chanyeolem pod adres zamieszkania Luhana. Nie wiem czemu się tam umówiliśmy, ale nie narzekam. Liczy się to, że pobędę z Chanem. Chan Chan Chan.

Zadowoleni jechaliśmy w ciszy. Może nie do końca, bo radio grało, ale to mniejsza. Z uśmiechem na twarzy tworzyłem w głowie scenariusze dzisiejszego popołudnia, bo zanim tam dojedziemy troszeczkę minie. Dla bezpieczeństwa wybraliśmy park rozrywki w innym mieście. Od czasu do czasu spoglądałem na poważną posturą kierowcy Chanyeola. Wyglądał bardzo przystojnie, hehe. Tak to moim głównym przedmiotem obserwacji były mijane przez nas samochody. Miałem wrażenie, że podróżowaliśmy w czasie. Może dlatego, że naprawdę nie mogłem się doczekać, aż będziemy w końcu na miejscu. Jednak to nie zmieniało mojego nastroju.

Gdy wjeżdżaliśmy na parking, prawie wyskoczyłem przez boczną szybę. Moje pokojowe nastawienie poszło się, że tak powiem jebać. Bo kurwa mać, Luhan z Sehunem stali jak dwa kołki, które gwałcą swoje usta na samym środku parkingu! Kołki się nie gwałcą, walić. Zebrałem całą siłę w prawej ręce i przywaliłem w klakson. Momentalnie spojrzeli w naszą stronę. Wcześniej nie interesował mnie ubiór Luhana, ale jak zobaczyłem ten styl niczym gwiazdy z Broadwayu, to się oplułem. Te okularki... Pożal się Boże. Aczkolwiek, przyjaciel to przyjaciel. Ucałowaliśmy się w poliki na powitanie, po czym Selulu zajęli tylnie miejsca i ruszyliśmy. Powróciłem do wcześniejszego zajęcia. Nie zwracałem uwagi na mamrotanie za mną, moje szkice pobytu w Daegu były perfekcyjne. A raczej, miały być. Niby wszystko szło dobrze, przemierzaliśmy kilometr za kilometrem, ale niestety często chciało mi się siku. Ba, to był najmniejszy problem. Zrobiło mi się tak cholernie wstyd przed Chanyeolem, że ja pierdole! Jak oni mogli próbować uprawiać seks w samochodzie?! Usłyszawszy jakieś dzikie jęki, bez rozmyślania odwróciłem się na tyły i ryknąłem wkurwiony na nich. Jeszcze jebany się kłócił. Przysiągłem mu, że zabiję jeśli się nie uspokoi, to obrażony wypiął tyłek i nie patrzył na żadnego z nas. A i dobrze. Pewnie gdyby nie Yeol, który delikatnie położył mi dłoń na udzie, nie udałoby im się mnie uspokoić. Jak dobrze, że mam porządnego faceta, bo wychowywanie tej dwójki mi zdecydowanie dostarcza odpowiedniej ilości kurwicy.

Nie wiedziałem ile czasu minęło od małej sprzeczki, ale na miejsce udało się nam dotrzeć w nie agresywnej atmosferze. Chciałem na SPOKOJNIE wyjść i zacząć zwiedzanie, no ale LUHAN musiał być pierwszym koniem wyścigowym i spierdolił z auta jak przed pożarem. Szkoda, że tego nie nagrałem. Te płynne sarnie ruchy.

Specjalnie z Chanyeolem załatwialiśmy powolnie sprawy, pomimo faktu, że też chcieliśmy już pójść na jakąś kolejkę. Jakaś kara musiała być, nie ma przebacz.

Na pierwszy odstrzał wybraliśmy rollercoaster. Przegłosowaliśmy 3 do 1. Osobą, która była przeciw był liliś, a kto inny mógłby to być. Aczkolwiek, poszedł z nami. Zakupiliśmy bilety, odczekaliśmy w kolejce, zajęliśmy miejsca i na finisz – modliliśmy się o przeżycie. W moim przypadku nie było tak straszne. Siedziałem koło Chanyeola i nawet na ułamek sekundy nie puściliśmy swoich rąk. Dodawało mi to odwagi, ponieważ on w ogóle się nie bał. Poza tym, to było takie romantyczne... Wiem, że patrzyli się na nas dziwnie, ale miałem to w dupie. Zresztą, kto nam zabroni w takich chwilach być romantykami? Luhan puścił pawia kilka razy, będzie trochę sprzątania. Beka z niego.

Jako następny cel obraliśmy budkę z zabawkami. Pluszowe misie, tygryski, słoniki i morskie maleństwa były zdecydowanie za bardzo urocze jak dla mnie. Wielcy panowie postanowili stoczyć pojedynek. Dopowiedziałem sobie, że wygrany dostaje soczystego buziaka w usta, a to moje ''dopowiedzenie sobie'' niechcący trafiło do dużych uszu Chanyeola. Choć Sehun był zdeterminowany jak komarzyca, nie masz szansy z moim fagasem. Skończyło się tak, że wkurwiony Luhan sam dla siebie zdobył pluszowego niedźwiadka polarnego, który z prędkością światła wcisnął się w twarz Sehuna. Uśmiałem się z Chanyeolem i mogliśmy stać i chichrać się godzinami, ale nie ma marnowania czasu! Nie no, z Chanyeolem nigdy nie marnuje czasu. Takie tam.

Przystankiem numer trzy oczywiście musiał zostać dom strachów. Zgodziłem się niechętnie, ale czego się nie robi dla swojej miłości? To samo pytanie idealnie nadawało się do hunhanów. Chciałem im je zadać, ale gdzieś czmychnęli w tłumie. Rozglądałem się za nimi, ale ani śladu. Kryminalni pewnie też by żadnego nie znaleźli, więc dałem se spokój i rozkoszowałem się posiadaniem Chanyeola na wyłączność.

~~

- Nogi mnie już trochę bolą. – westchnąłem zmęczony.

Nogi to mnie nie bolały, tylko napierdalały. To to, to tamto, aż zgubiłem się raz i jak zagubione maleństwo szukałem swojego tatusia. Tego nie było.

- Skarbie, sam powtarzasz cały czas, że chciałbyś schudnąć.

A to kurwa palant. Próbowałem się fochnąć, ale nie wyszło mi to do końca. Za bardzo mnie zauroczył ten jebany uszatek...

- A jeb się. – odpowiedziałem lekko wkurwiony. – Teraz idziemy na to wielkie jak twoje uszy koło!

- Masz na myśli diabelski młyn? – zaśmiał się.

Pfffffffff, walić na nazwę, dla mnie to jakieś kręcące się koło. Trzymając się za ręce poszliśmy stanąć w kolejnej kolejce. Ostatniej na dzisiaj.

~~

- Piękne miasto, prawda? – powiedział zafascynowany wieczornym widokiem.

Nie miałem czasu odpowiedzieć. Ani razu nie wyjrzałem przez szklane ściany, aby popodziwiać widok miasta z tak wysoka. Moją uwagę przykuły usta Chanyeola. Wpatrywałem się w nie od dwóch minut, jakbym został zahipnotyzowany. Rzecz jasna, miesiąc nie okazywaliśmy sobie bliskości. Tak bardzo mi tego brakowało. Zdobyłem w sobie siłę, i przysunąłem bliżej niego swoje leniwe dupsko. Ten jeden pocałunek podczas wygranej w strzelaniu puszek to zdecydowanie za mało...

Delikatnie chwyciłem jego twarz w swoje dłonie. Zignorowałem jego zdziwienie, od razu złączając nasze wargi. Potrzebowałem jego czułości. Oddawałem pieszczotę raz za razem, gdy nagle zobaczyłem coś czego nie powinienem. Chan widząc moje zniesmaczenie podążył wzrokiem tam gdzie ja. I zobaczył dwóch głupich pedałów uprawiających seks w wagoniku przed nami.

Nie mam pojęcia ile razy w życiu będę go przepraszać za ten dzień.



Oto i jest. ^^ Przepraszam, że tak długo, ale musiałam się trochę poduczyć. ^^ Mam jeszcze jeden rozdział napisany, ale dodam go jeśli będzie duży odzew w komentarzach! ^^

Honey, do you want the "D"? (baekyeol)حيث تعيش القصص. اكتشف الآن