25

1.1K 125 26
                                    


Chanyeol pov

Dzień w pracy przedłużał się w nieskończoność. Otwierając już rano oczy, narzekałem na wszystko wokół, ponieważ ani trochę nie uśmiechało mi się iść do firmy. Musiałem się jednak ogarnąć i stawić u ojca jak na porządnego syna przystało. Będąc już na miejscu, i wykonując swoją działkę roboty, nie mogłem się tak naprawdę na niczym skupić. Moją głowę zaprzątał pewien niski nastolatek, który był na tyle upierdliwy, że nie chciał opuścić moich myśli. Dzisiaj miałem przyjechać do jego nowego mieszkania i spędzić z nim czas, odrabiając przy tym wczorajszy wieczór. W sumie to mało brakowało, a zostałbym bez dachu nad głową...

- Do cholery, Chanyeol! – podskoczyłem na krześle, słysząc krzyk dobiegający od strony drzwi mojego gabinetu. Szybko zwróciłem wzrok, widząc w przejściu moją matkę. Podniosłem się na równe nogi i podszedłem do niej w jak najszybszym tempie. Nie chciałem skończyć z wydrapanymi oczami w tak młodym wieku.

- Tak, mamo?

- Wołam cię chyba od pięciu minut, a ty nie reagujesz. Poza tym coś nie chcę mi się wierzyć, że byłeś tak zaabsorbowany pracą. – wręcz wysyczała, mierząc mnie oceniającym wzrokiem. Czasami się zastanawiałem czy naprawdę jestem synem tej kobiety. Potrafiła być naprawdę przerażająca i wredna.

- Wybacz mi, po prostu jestem trochę zmęczony.

- To co ty robiłeś w nocy? Może starałeś się o wnuki dla mnie? – spytała, śmiejąc się przy tym dźwięcznie i zasłaniając sobie dłonią usta. Pokręciłem zrezygnowany i zdegustowany głową, nie dając jednak po sobie poznać, że robienie takich rzeczy z Yujin mnie obrzydza.

- Nic się takiego nie działo, naprawdę. Po prostu mało spałem. – oczywiście trochę skłamałem. Gdybym powiedział jej, że nie mogłem zasnąć, ponieważ myślałem o takim jednym licealiście i jego zgrabnym tyłku, to wykastrowałaby mnie.

- Dobrze, ja idę do ojca. Z tobą sobie już dzisiaj nie porozmawiam, najpierw się wyśpij. – po czym ucałowała mój polik i wyszła z pomieszczenia, pozostawiając po sobie głośny stukot jej wysokich obcasów.

~~~~~~~~~

Siedziałem już wygodnie w swoim samochodzie kierując się do domu. Było trochę przed szesnastą, więc stwierdziłem, że zajadę jeszcze do siebie, aby się odświeżyć i przebrać w coś wygodniejszego. Z jednej strony chciałem zobaczyć Baekhyuna jak najszybciej się tylko da, ale także nie chciałem robić złego wrażenia. Lepiej żeby był dumny ze swojego chłopaka i się go nie wstydził, a może i w przyszłości męża... nie, nie mogę wybiegać w przyszłość, skoro nie mogę ogarnąć teraźniejszości.

Skręciłem w uliczkę, widząc już z daleka należący do mnie i mojej narzeczonej dom. Zaparkowałem równo na podjeździe i wysiadłem na zewnątrz. Zamknąłem samochód i szybkim krokiem dostałem się do środka azylu. Na wejściu zdjąłem buty i marynarkę, która ciążyła mi na barkach. Rzuciłem ją w kąt, nie przejmując się jej stanem, ponieważ miałem takich od zajebania w szafie. Wspiąłem się na górę, kierując się do łazienki. W mgnieniu się rozebrałem i wziąłem odprężający prysznic. Czułem jak cały ciężar dzisiejszego dnia spływał ze mnie z wodą. Tak naprawdę to oberwało mi się dzisiaj od ojca. Matka powiedziała mu, że jestem dzisiaj jakiś rozkojarzony, a on jakby specjalnie jeszcze mnie obserwował, aby opieprzyć tak naprawdę za nic. Często tak robił, a ja i tak latałem za nim jak wierny piesek. Miałem dosyć tej uległości względem niego i matki, naprawdę dosyć.

Zakręciłem wodę, nie chcąc już dłużej marnować wody. Wyszedłem z kabiny i wytarłem się, po czym w samym ręczniku skierowałem się do sypialni. Musiałem wybrać jakieś ciuchy na dzisiejsze wyjście do Baekhyuna. Zdecydowałem się na coś mało przesadnego, aby nie bawić się zaraz w bogatego dupka. Zakładając już spodnie, na wcześniej ubrane bokserki, usłyszałem huk, który rozbrzmiał się po pokoju. Odwróciłem się szybko przerażony, ale była to tylko Yujin. Czemu wszyscy mnie tak dzisiaj straszą?

Honey, do you want the "D"? (baekyeol)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz