7

1.8K 237 159
                                    



Baekhyun pov.

Minęły dwie godziny. Zacząłem się zamartwiać, ponieważ ten obsrany kutasiarz jeszcze nie przyjechał. Bałem się jak nie wiem! Gdyby mnie wystawił, a ten pajac włamałby się do mnie do domu, to chyba bym skończył z nim pisać na zawsze. Mimo, że jest przystojny. Siedziałem skulony w kącie swojego pokoju z garnkiem i nożyczkami na wszelki wypadek. Prawie się popłakałem, gdy rozległ się głośny dźwięk, jednak szybko ogarnąłem, że to wiadomość. Z trzęsącymi rękoma wziąłem fona i odczytałem smsa. Od Chanyeola!

Chujmuwdupe: Ej jestem już pod twoją klatką otwórz te cholerne drzwi

Ja: No idę, w kiblu byłem

Chujmuwdupe: Oh, szykowałeś się dla mnie, skarbie?

Ja: Tak, umyłem twarz wodą z klozetu

Chujmuwdupe: Seksownie

~~

Matko boska! Channie mnie nie wystawił! Bardzo mnie to cieszyło, ale z drugiej strony zesrałem się w gacie. Bardzo się denerwowałem tym spotkaniem. Przecież to totalny zbok! Ale będąc szczerym, wolałem zostać zgwałconym przez Chanyeola, niż tego obsranego gimbusa, który miał ryj jak mutacja chromosomu, który nie istnieje. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Cały scykany podszedłem do nich i powoli otworzyłem.

- Cześć, Chanyeol..... – próbowałem zabrzmieć mało zjabene.

- Cześć, Baek?

- Wejdź, nie krępuj się. – ruchem ręki wskazałem, żeby wszedł w głąb mieszkania.

Zamknąłem wrota na 4 zamki i pognałem do kuchni.

- Chciałbyś się czegoś napić? – krzyknąłem, specjalnie aby Chan mnie usłyszał.

- Nie, dzięki.

Boże, tak się bałem. Nie miałem pojęcia jak się przy nim zachowywać! Przez internet byłem taką zarozumiałą suką, a tu sram na jego widok! Jak to mówią, kozak w necie, pizda w świecie! Wróciłem do pokoju ze szklanką zimnej coli, usiadłem sztywno naprzeciwko niego i nieśmiało zerkałem w jego stronę.

- Dobra, powiedz mi o co chodzi, bo nie mogę już wytrzymać tej presji. – przemówił jak Mojżesz do rodu egipskiego.

- Więc tak... Jakby ci to powiedzieć.... – zacząłem niepewnie.

- Mów szybciej. – warknął. A ja się zjebałem w gacie.

- No dobra no, jest pewna osoba i ona mi grozi, i tak przy okazji chce cię zabić, ale pomińmy to. No i...

- Co?!

- Zamknij się i daj dokończyć! No i powiedział, że przyjdzie tu o 16, żeby mnie przelecieć, a ja powiedziałem, że mam chłopaka, bo myślałem, że się tym wystraszy, no ale jednak nie. Dlatego teraz tu siedzisz. – uśmiechnąłem się do niego tak uroczo jak tylko mogłem.

- Dobra, daj mi to przeanalizować. – siedział wpatrzony w sufit z miną jakby zamiar miał mnie zapierdolić. – Więc tak... Po pierwsze, nie wiem co ty właśnie odjebałeś i w co mnie wpakowałeś, ale nie ważne. Po drugie, miło mi, że nazwałeś mnie swoim chłopakiem, a po trzecie, wiesz, że to nie będzie robota za darmo?

- Trochę kasy mam odłożonej, to chyba spoko. Najważniejsze, że przyjechałeś, za co ci dziękuję, ZBOCZEŃCU. – podkreśliłem ostatnie wypowiedziane słowo.

- Spokojnie, kasy mam jak lodu na Antarktydzie. Chodziło mi bardziej o zapłatę w naturze. A dziękować to mi będziesz w inny sposób. – uśmiechnął się półgębkiem. Przełknąłem nerwowo ślinę. Eh, chyba trzeba.

Honey, do you want the "D"? (baekyeol)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz