Była ubrana w swój szlafrok i wyglądała jakby dopiero co wstała z łóżka. Patrzyła na mnie z uwagą, jednak ja nie robiąc sobie nic z jej obecności, odwróciłem się do niej plecami i zarzuciłem koszulę na swoje ramiona. Zacząłem zapinać guzik po guziku, gdy nagle poczułem jej smukłe palce na swoich barkach. Znowu spojrzałem na nią przez ramię, widząc, że uśmiecha się do mnie. Odwróciła mnie do siebie przodem i pomogła zapinać guziki. Przeszedł mnie dziwny dreszcz, ponieważ Yujin rzadko kiedy próbowała mi mydlić oczy w taki sposób.

- Na co się tak szykujesz, Yeollie? – odezwała się dopiero, gdy zapięła ostatni guzik i poprawiła kołnierzyk – Idziemy dzisiaj na jakąś randkę? Czyżby niespodzianka?

Wszystko już było jasne. Ona najzwyczajniej myślała, że zabieram ją na jakiś obiad, czy coś. Ciekawe w jakiej skali od 1-10 umrę, gdy rozwieje jej wątpliwości.

- Niestety nigdzie cię dzisiaj nie zabieram, po prostu wychodzę zaraz z domu. – odparłem, strącając jej dłonie z moich ramion i podchodząc do półki, gdzie stoją perfumy.

- To w takim razie gdzie wychodzisz taki wypindrzony? – spytała naburmuszona. Westchnąłem głęboko, no bo cholera! Nienawidzę się z nią użerać i tłumaczyć wszystko jak jakiemuś cholernemu dzieciakowi albo własnej matce.

- Nie uważasz, że nie musisz wszystkiego wiedzieć?

- Jak możesz tak do mnie mówić! Jestem prawie twoją żoną! – tupnęła, podnosząc na mnie głos.

- No właśnie, prawie. Zresztą nie jesteś moją matką, tylko narzeczoną. Zaproś sobie jakieś koleżanki, czy coś. Nie wiem czy wrócę na noc. – powiedziałem póki co spokojny. Chciałem już ją wyminąć i wyjść z pomieszczenia, jednak ta złapała mnie za przedramię, wbijając w nie swoje długie pazury.

- Pytam się ostatni raz. Gdzie idziesz?

- Do przyjaciela. Wiesz, grają dzisiaj mecz. Chciałem z nim obejrzeć.

- I myślisz, że ja ci uwierzę? – prychnęła, wbijając coraz bardziej swoje paznokcie. – To jakaś dziewczyna? A może ten gówniarz z wczoraj? Czyżby przerwałam wam w czymś ciekawym, hm?!

Spojrzałem na nią zaskoczony. Mógłbym teraz zadać sobie pytanie typu: „jak ona może mnie posądzać o takie rzeczy?", ale nie ma to żadnego sensu. No może jakoś ją tam zdradzałem, ale z drugiej strony, no cholera, chyba nie możesz zdradzić osoby, z którą nic cię emocjonalnie nie łączy, prawda?

Wyszarpałem się z jej ucisku i wziąłem telefon do ręki, kierując się do drzwi. Zbiegłem na dół po schodach i zacząłem ubierać buty, gdy Yujin znowu pojawiła się za moimi plecami.

- Mógłbyś chociaż się przyznać, ty pieprzony dupku.

- Słuchaj.. – powiedziałem, prostując się i patrząc na nią z powagą – Nie wiem skąd wzięłaś te podejrzenia, ale porozmawiamy jak wrócę, a ty się uspokoisz. W porządku?

Podszedłem do niej, chcąc ją przytulić w celu uspokojenia jej, lecz ta mnie odepchnęła i uciekła z powrotem na górę. Może i byłem okrutny, jednak ja jej nie proponowałem małżeństwa.

~~~~~~

Zanim dotarłem do Baekhyuna, to musiałem załatwić jedną rzecz. Mianowicie zajechałem do najbliższej kwiaciarni, chcąc sprawić mojemu ukochanemu mały prezent. Baek jest dosyć kobiecy, więc chyba spodoba mu się kwiatek, prawda?

Przechadzając się między stoiskami z różnymi kwiatami, zauważyłem pełno pięknych i dużych róż. Podszedłem do nich, oglądając każdy kolor, aż trafiłem na błękitne, które leżały na odosobnieniu. Baek kiedyś mi wspominał, że uwielbia ten kolor, więc od razu skojarzyły mi się z nastolatkiem. Bez zastanowienia, poprosiłem pierwszą lepszą ekspedientkę, aby zrobiła mi bukiet składający się z dwudziestu róż. Grzecznie podziękowałem i zapłaciłem jej należytą sumę pieniędzy, wychodząc szybko ze sklepu. Chciałem już jak najszybciej zobaczyć Baekhyuna.

Honey, do you want the "D"? (baekyeol)Where stories live. Discover now