XLIV

1.1K 108 0
                                    

Budziła się kilka razy.

Zawsze z krzykiem lub paniką w głosie, kiedy cicho wymawiała jego imię.

Ale on był przy niej, czuwając cały czas. Za każdym razem obejmował drżące ciało Vivienne, uspokajając szeptem i dotykiem. Zlewał się z ciemnością nocy, obserwując, jak śpi i budzi się z krzykiem ściskającym jej gardło.

Przyczyna zawsze była taka sama: przeszłość.

Kylo westchnął cicho, przyklękając przy wezgłowiu łóżka. Vien nawet nie poruszyła się, zbyt zmęczona zmaganiami ze swoim umysłem. Rycerz musnął jej czoło palcami, nie kontrolując delikatnego uśmiechu.

- Wracam za chwilę - szepnął.

Powoli i spokojnie zbliżył swe wargi do jej na wpół uchylonych ust. Wraz z delikatnym pocałunkiem, pozwolił wszystkim uczuciom przepłynąć z jego pękniętego serca przez ich wspólną nić.

Ponieważ Kylo Ren myślał długo i intensywnie, podczas gdy wojowniczka wciąż walczyła o własnego umysłu.

I doszedł do pewnych - bardzo ważnych - wniosków.

Wstał cicho i wyszedł przez rozsunięte drzwi z hełmem pod ramieniem. Nie trudził się nawet włączaniem droida, bo i po co? Tylko by marudził i narzekał na to, co mogłoby się jego pacjentce stać. Swój czarny hełm założył już w drodze na komendę, gdzie go wzywano.

Tam panowało ciche, pełne napięcia poruszenie. Co chwila rozbrzmiewał nerwowy głos jakiegoś żołnierza, pracującego przy jednym z paneli.

- Sir! - Szturmowiec z odznaczeniem plutonowego na ramieniu zasalutował na widok Kylo.

Rycerz nie zwrócił na niego uwagi, wsłuchując się w atmosferę panującej na komendzie.

- Raport - warknął.

Żołnierz w mundurze oderwał się od swojego zajęcia i przełknął ślinę.

- Ich broń, sir - jego głos zadrżał. - Są gotowi do strzału.

- A generał Hux? - przekształcona barwa głosu Rena nie zdradzała wcale, jak bardzo ta wiadomość wyprowadziła go z równowagi.

- Nie mamy z nim kontaktu, sir.

- Sir! - jakiś mężczyzna, również w mundurze z czapką porucznika na głowie, zakrzyknął głośno. - Wystrzelili promień w naszą stronę.

Cisza.

Cholernie cicha cisza, w której słychać można było tylko szaleńcze bicie wielu serc.

Kylo nie poruszył się.

Jego postać w czarnych szatach z hełmem o srebrnych zdobieniach stała przed wejściem, a na nią patrzyli wszyscy, oczekując rozkazów.

Mężczyzna pod maską przełknął ślinę, na chwilę przymykając oczy...i odwrócił się na pięcie, kierując stanowcze kroki z powrotem do małego, ciemnego pokoju w oddziale medycznym. Odprowadzony został przerażonymi spojrzeniami ludzi, którzy liczyli na jakąś wskazówkę.

Ale on nie był generałem Huxem.

~ Vien ~ szepnął cicho, niezwykle spokojny.

Wcale nie zauważał przebiegających obok żołnierzy, kierujących się do hangaru z nadzieją na ratunek.

Białowłosa nie odpowiedziała, jeszcze pewnie pogrążona w głębokim śnie. Co on chciał z nią zrobić? Najpierw wydostać się ze strefy śmiertelnego zagrożenia. Potem...kto to mógł wiedzieć?

Pokój zastał pusty.

Nowy Mistrz » Kylo Ren [korekta]Where stories live. Discover now