XVI

1.7K 150 12
                                    

Pytanie zawisło pomiędzy nimi w drżącym powietrzu. Cząsteczki atomów wyczuły napięcie, teraz trzęsąc się i grożąc wybuchem, jeśli ktoś czegoś nie zrobi w ciągu najbliższych kilku minut. Vivienne przekrzywiła głowę i spojrzała na niego z ukosa.

- Jesteś...zdenerwowany - szepnęła, a Kylo z prychnięciem odsunął się.

Czemu przy niej nie udawało mu się ukryć swoich uczuć? Zacisnął pięści.

- Bo tak chce Moc - białowłosa wzruszyła ramionami, słysząc pytanie.

No tak. Zapomniał wcześniej wspomnieć, że swoich myśli również nie potrafił wyciszyć.

- Czemu? - Spytał cicho.

- Nie mam pojęcia. Zresztą pamiętaj, że ze mną jest to samo.

- To dlaczego cię nie czuję?

Przygryzła dolną wargę, splatając dłonie za plecami.

- Bo może ty odczuwasz wewnętrzną potrzebę podzielenia się tym, co w tobie tkwi? Może przez to całe przyciąganie Moc w twym wnętrzu wie, że możesz mi zaufać?

Ren drgnął niezauważalnie na te słowa. Vivienne stanęła przed rycerzem, zadzierając głowę, aby móc na niego spojrzeć.

- Tyle w sobie nosisz, Ky - szepnęła cicho. - Wiesz, że też to czuję, prawda? Boisz się wciąż, że nie dorównasz swojemu dziadkowi w mocy i potędze, lecz nigdy nawet nie spojrzałeś wstecz na swoje osiągnięcia! - położyła obie dłonie na metalowych policzkach jego maski. - A po zabiciu ojca oczekiwałeś jakiejś pochwały ze strony mistrza, jednak dostałeś tylko więcej bólu i cierpienia. Podjąłeś w życiu wiele decyzji, ale tamta zapieczętowała twój wybór Ciemnej Strony. Choć tkwi w tobie jeszcze ta delikatna obawa przed spotkaniem z matką... - jej palce zaczęły głaskać srebrne zdobienia na skroni. - Wiesz jednak, że nie ma powrotu. Po tym, co zrobiłeś, już nikt z Ruchu Oporu ci nie wybaczy. Zabijając Skywalkera straciłeś tę szansę. Twój ból i rozdarcie, wymieszane z gniewem nie pozwalają ci zasnąć. Podczas takich nocy przychodzą wyrzuty sumienia, które jeszcze bardziej kwestionują twój wybór. A wszystkiego dopełnia samotność...

Blade opuszki zjechały pod krawędź maski w poszukiwaniu przycisków.

- Najpierw byli rodzice, którzy w pogoni za rebelią i powstaniem nowego, wolnego świata nie mieli czasu dla własnego syna. Później pojawił się kochany wujek Skywalker, próbujący ograniczyć moc siostrzeńca, bo zwyczajnie się jej bał. "Za dużo w tobie Vadera, młody padawanie", powtarzał wciąż i wciąż, aż młody chłopiec zainteresował się jego historią - drobne palce natrafiły na dwa przyciski. - Ben Solo, jeden z młodzików, zbuntował się i podążył za kimś, kto po raz pierwszy go nie odtrącił. Kto wydawał się go rozumieć - z maski wydobył się cichy syk, gdy Vivienne nacisnęła obie wypukłości. Przód wysunął się - I tak powstał Kylo Ren.

Ostrożnie podniosła ręce wraz z czarnym hełmem, ściągając go. Ren pochylił się mimo woli, ułatwiając jej to zadanie. Spod maski wysypały się gęste, ciemne włosy, tworzące wzburzone fale na głowie mężczyzny. Vivienne westchnęła cicho na widok jego twarzy. Nareszcie...

Patrzyło na nią dwoje ciemnobrązowych, przenikliwych oczu. Te osadzone były nad dużym nosem, pod którym znajdowały się pełne usta, wykrzywione w lekkim grymasie.

- Nie jesteś zaskoczona - stwierdził rycerz, lustrując jej twarz w poszukiwaniu ukrytych emocji; te, które widział, nie podobały mu się. Były zbyt...łagodne.

Jego głos był głęboki tak, jak sobie wyobrażała. Vivienne uśmiechnęła się delikatnie, przekładając maskę do prawej ręki.

- Ależ jestem - szepnęła cicho, podnosząc wolną dłoń do góry.

Kylo lekko zmarszczył brwi. Jej bladoniebieskie tęczówki zabłysły, kiedy poczuła ciepło bijące od jego skóry. Powoli zbliżyła swe drżące palce do policzka rycerza. Gdy go dotknęła, jakby przeszył ich prąd. Jednak oboje stali tam w miejscu, patrząc sobie głęboko w oczy.

Vivienne delikatnie musnęła jego bliznę, przechodzącą na wskroś twarzy wojownika.

- Wcale go nie przypominasz - pokręciła głową, uśmiechając się jeszcze szerzej. - Nie wyglądasz jak ten poraniony, złamany Jedi, który przeszedł na Ciemną Stronę, bo jego zdrada domagała się kary śmierci. Wręcz przeciwnie - maska upadła z hukiem na ziemię, gdy sięgnęła prawą ręką do drugiego policzka - jesteś tym silnym i odważnym wojownikiem, który nie bał się zadawać pytań i postępował według własnych przekonań. Który nie bał się działać, Kylo - odgarnęła mu z czoła kosmyk włosów. Przez ten czuły gest rycerz poczuł dziwną lekkość w sercu. - Przypominasz Anakina.

Gdy wypowiedziała te słowa, pojawił się obraz.

Pomieszczenie przypominało pokój na niszczycielu Najwyższego Porządku. Przed ogromnym oknem, z którego rozciągał się widok na kosmos wystrojony srebrnymi i lśniącymi galaktykami, stał mężczyzna. Miał na sobie tylko czarne spodnie, a jego nagie plecy były spięte. Swoje dłonie, zaciśnięte w pięści, trzymał po bokach.

Podeszła do niego kobieta o drobnej budowie ciała. Jej bose stopy nie wydawały żadnego dźwięku, zderzając się z lśniącą podłogą. Była ubrana w zbyt dużą, czarną koszulę, która sięgała jej do kolan.

- Czemu się zamykasz? - jej cichy głos rozległ się w pomieszczeniu.

Mężczyzna drgnął i rozluźnił pięść, za którą chwyciła delikatnie. Przyciągnęła ją sobie do policzka, całując jej wnętrze. Spojrzała w górę, unosząc podbródek i zmarszczyła brwi.

- Nie rób tego, kochany - szepnęła, gładząc go po czole i delikatnie muskając bladą bliznę. - Pozwól sobie pomóc.

Czarne włosy przesłoniły jego reakcję, gdy pochylił głowę.

- To był znów ten sen - głęboki głos zadrżał, wypowiadając te słowa. - Ten, w którym on mnie zmusza do...

- Cicho - kobieta przerwała mu, kładąc palec na ustach. - Jego już tu nie ma, nie wejdzie nam w drogę - przeczesała dłonią gęste fale ukochanego. - Nie musimy się bać, a ty tym bardziej. Spójrz na mnie - kiedy nie wykonał polecenia, wspięła się na palce. - Kylo - powiedziała groźniej.

Tym razem Vivienne dostała to, czego żądała. W ciemnobrązowych oczach dostrzegła lśniące łzy. Chwyciła jego twarz w obie dłonie, nie pozwalając mu się odwrócić.

- Kocham cię. 

Wojowniczka oderwała się od niego jak oparzona. Co to było? Co to, na Moc, było?! Kylo również był zaskoczony i zdziwiony tym, co zobaczył. Viv wzięła głęboki wdech, jednak nie potrafiła oderwać od niego wzroku.

I wtedy ich poczuła. Zacisnęła pięści i zmrużyła oczy, wodząc nimi gdzieś po sklepieniu. Właśnie wlecieli do atmosfery planety i szykowali się do ataku tam, w górze.

- Ruch Oporu - syknęła przez zaciśnięte zęby.


Nowy Mistrz » Kylo Ren [korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz