V

2K 169 12
                                    

Zdrajca!

Morderca niewinnych!

Żmija!

Jak mogłaś? Ty, ze wszystkich Rebeliantów...

Dlaczego, Viv? Dlaczego?!

Te wszystkie głosy były zaklęte w spojrzeniu pilota, którego właśnie zastrzeliła. Vivienne przykucnęła na skraju klifu, patrząc z góry na wrak samolotu. Ciepły, czarny dym musnął jej policzki, podrywając pojedyncze kosmyki białych włosów.

Wiedziała, że oni tam stoją. Tam, za jej plecami, przyglądając się. Wódz Snoke i ten jego uczeń, Kylo Ren. Obecność drugiego była dla niej dziwnie przytłaczająca i pociągająca. Nigdy wcześniej nie czuła czegoś takiego, nawet przy Snoke'u. Moc w Kylo Renie była naprawdę potężna, poruszała każdym, najmniejszym atomem w okolicach jego ciała, grożąc wybuchem.

Vivienne widziała tę srebrną, delikatną nić, która prowadziła prosto-

Nie. NIE. Wojowniczka zamknęła oczy, szukając reszty rebeliantów. Chciała odsunąć myśli od dwóch przybyłych gości i skupić się na swoich uczniach. Delikatne mrowienie po wewnętrznej stronie dłoni zaczęło ją łaskotać, kiedy użyła Mocy. Mała Rhea i Mikkel byli razem, Dorxan gdzieś dalej, choć zbliżał się do obojga dość szybko.

~ Pospieszcie się ~ przesłała cichą myśl w ich stronę.

Otworzyła oczy, natychmiast sięgając po strzałę z kołczanu na plecach. Odwróciła się błyskawicznie, nakładając ją na cięciwę i wypuszczając w odpowiednim kierunku. Trwało to zaledwie ułamek sekundy.

X-Wing, tuż po tym jak pocisk wybuchł w jego podwoziu, runął prosto na nią. Vivienne odskoczyła na bok, o włos mijając się ze skrzydłem maszyny. Samolot zawisł na krawędzi klifu, przechylając się lekko w stronę przepaści. Wojowniczka zmrużyła oczy, kiedy wyczuła w nim życie.

Podeszła do uchylonego kokpitu. Pilot w środku miał przytrzaśniętą dłoń, a spod jego kasku ciekła strużka krwi.

- Nie wygląda to zbyt ciekawie - odezwała się, opierając łokieć na krawędzi kokpitu. Zauważyła też, jak statek przesuwa się pod wpływem jej dotyku.

Ranny otworzył oczy, napotykając lodowe spojrzenie wojowniczki. Zaczerpnął głośno powietrze, zaskoczony jej widokiem.

- Viv...

- Niespodzianka - powiedziała z krzywym uśmiechem. - Nikt się nie spodziewał że przeżyję, co?

Ten zamrugał kilka razy, nadal próbując uwierzyć w to, co widzi.

- Możesz pozdrowić resztę ode mnie - syknęła.

Popchnęła statek, który przechylił się na drugą, śmiercionośną stronę krawędzi.

- Nie, czekaj! Stój! - krzyk pilota tylko wzmocnił nacisk jej nogi na maszynę.

Kiedy spadał, wiatr uderzył ją z nową mocą. Poderwał jej białe fragmenty płaszcza i srebrzyste kosmyki włosów, niosąc ze sobą huk statku uderzającego o zmarzniętą ziemię. Vivienne wzięła głęboki wdech i przełożyła łuk przez głowę, zakładając palce za tytanową cięciwę na piersi. Nadal czuła obecność pozostałych Rebeliantów, jednak nie dalej niż w promieniu kilkuset mil. Wszyscy trzej uczniowie weszli już do Ośrodka przez jedno z przejść i kierowali swe kroki ku komendzie.

I ona postanowiła wziąć z nich przykład, odwracając się plecami do klifu. Wyszła nowo przybyłym gościom na spotkanie.


Nowy Mistrz » Kylo Ren [korekta]Where stories live. Discover now