XXVI

1.4K 135 16
                                    

Zaledwie krok dzielił ją od głównego panelu. Był już na wyciągnięcie ręki i wreszcie mogła podpiąć ten mały, srebrny przenośnik.

W tamtym momencie zabarykadowane drzwi - a rodzeństwo chciało je utrzymać jak najdłużej na swoim w jednym miejscu z pomocą Mocy - zostały brutalnie odrzucone przez wybuch bomby, jaką pod nie podłożono. Carino przycisnął Vivienne swoim ciałem do podłogi, osłaniając siostrę przed odłamkami.

- Idź - powiedział, ruchem głowy wskazując na panel ze świecącymi guzikami i bladym ekranem.

- Ale...za dużo ich! - Odpowiedziała, gotowa chwycić za miecz i walczyć z ludźmi, których do niedawna nazywała swoimi podwładnymi.

Puścił jej oczko, odpychając ją od siebie.

- Poradzę sobie, młoda. Idź już!

Vivienne przełknęła ślinę i odwróciła się do niego plecami. Wcisnęła kilka przycisków i ekran pojaśniał. Odgłosy walki i strzałów z blasterów zagłuszyły ciche pikanie, gdy podłączyła urządzenie do odpowiedniego wejścia tuż obok guzików. Przesłoniła twarz ramieniem próbując osłonić się przed iskrami, kiedy czerwony pocisk trafił tuż obok, na szczęście omijając panel.

Na ekranie pojawiły się dane o budowie i położeniu bazy. Tuż pod nimi mały, jasny pasek pokazywał, ile informacji zostało skopiowanych. Vivienne zmarszczyła brwi. Po co Ruchowi Oporu coś takiego? Nie lepiej ściągnąć od razu wszystko co się da, wraz z danymi o ilości żołnierzy, uzbrojeniu i tak dalej?

Głośny jęk, wydobywający się z ust jej brata, zmusił ją do odwrócenia się. Carino, klęczący z wyrazem bólu na twarzy, trzymany był przez dwóch żołnierzy za ramiona. Kolejny szturmowiec przyłożył lufę blastera do jego skroni.

Poczuła na ramionach jego silne dłonie w czarnych rękawicach. Zadrżała, gdy chłodne macki Mocy otoczyły jej zesztywniałe ciało.

- Viv - szepnął Cari.

Białowłosa przełknęła ślinę, kiedy Kylo - który ominął walkę pod drzwiami i pojawił się przy niej znikąd - zbliżył do niej swoją twarz w masce. Vivienne spojrzała prosto w oczy brata - cieplejszego koloru lodowych odłamków. Poczuła, jak umysł bliźniaka się przed nią otwiera.

~ Nic straconego, siostrzyczko ~ szepnął do jej myśli.

Zmarszczyła brwi lekko, próbując dociec, o czym on...

Gwałtownie odwróciła się, wyrywając przenośnik z panelu. Na ekranie pojawił się napis: PRZESYŁANIE NIEUKOŃCZONE. PONÓW PRÓBĘ.

- Co ty robisz? - szepnął Carino po chwili, kiedy wszystko wokół ucichło.

Vivienne oparła dłonie na krawędzi panelu, opierając się na nich ciężko.

- To, co robiła już od jakiegoś czasu - z windy wyszedł generał Hux z dwójką szturmowców w obstawie. - Działała na rzecz Najwyższego Porządku. I szczerze muszę przyznać, że nawet ja się nabrałem - ostatnie słowa wypowiedział ze zmrużonymi oczami, swą wiadomość kierując głównie do Kylo.

- Co? - w głosie Carino dało się dosłyszeć tę jej znaną, pełną rozczarowania i poczucia zdrady nutę.

Westchnęła cicho, przecierając twarz i odwróciła się w jego stronę. Parsknęła na widok miny brata.

- Tak bardzo jesteś naiwny, że aż mnie samą zaskoczyłeś - powiedziała, przekrzywiając głowę.

Kylo ścisnął ją za ramię, a Hux podszedł w ich stronę. Carino jeszcze chwilę patrzył z niedowierzaniem na swoją siostrę, a po kilku minutach spuścił głowę. Viv wyczuła jego emocje i splotła ręce za plecami.

- Te dane... - zaczęła cicho, obracając w palcach mały, srebrny przedmiot. - Po co wam akurat takie?

Jej brat, jak się można było domyślić, nie odpowiedział.

- A co, jeśli wasza broń nie jest w stanie zniszczyć planety?

Nie poruszył się.

- Gdyby pocisk byłby wystarczająco silny, aby rozsadzić Mohaki, raczej nie potrzebowalibyście dokładnych danych o budowie bazy. Chyba że...poszukujecie czegoś konkretnego?

- Albo - odezwał się generał, który stanął obok - promień wystrzelony z ich broni nie jest tak silnie naładowany, aby zniszczyć całą planetę.

- I potrzebują dokładnej budowy całej bazy i jej położenia, aby odpowiednio ustawić działo, rozsadzając wtedy to, na czym im zależy - dokończył Kylo.

Carino drgnął.

- Mamy rację, prawda, braciszku? - Vivienne szepnęła, unosząc kącik ust.

Bliźniak wojowniczki nagle zerwał się na równe nogi, wyciągając dłoń w ich kierunku. A dokładniej: generała. Hux poczuł dziwne szarpnięcie, gdy jakiś przedmiot wyrwał się z kieszeni jego długiego płaszcza.

Zielony blask miecza świetlnego przez chwilę odbił się w bladoniebieskich tęczówkach Carino, a później zalśnił na białych zbrojach szturmowców, których powalił w mgnieniu oka. Bez zbędnych słów rzucił się w stronę swojej siostry, odbijając po drodze kilka czerwonych pocisków z blasterów. Żołnierze jednak nie mieli szans w starciu z mistrzem Jedi.

Vivienne nie zrobiła nic, żeby się bronić. Stała tam przed panelem, pomiędzy generałem a mroczną postacią rycerza Ren. Jej lodowe spojrzenie wodziło za sylwetką brata, który zgrabnie przebiegał pomiędzy żołnierzami, zabijając stojących na swojej drodze.

Hux zacisnął zęby i zerknął na dwójkę stojącą obok. Skoro oni nic nie robili, to znaczy, że nie musiał się denerwować...Prawda?

Carino z krzykiem odbił się od lśniącej podłogi, unosząc swe połyskujące jaskrawą zielenią ostrze do zabójczego ciosu. Viv tylko zmrużyła oczy, gdy broń zbliżyła się na długość ręki od jej twarzy.

Zatrzymała ją krwistoczerwona klinga. Lodowe tęczówki zalśniły w tym upiornym blasku, wyzywając swego brata bliźniaka. Cari zacisnął zęby, zwiększając nacisk na broń Kylo. Mroczny rycerz jednak pozostał nieugięty, nie pozwalając mu się przybliżyć nawet o milimetr do twarzy siostry.

Miejsce, gdzie oba miecze się zetknęły, rozpaliło się do białości.


Nowy Mistrz » Kylo Ren [korekta]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن