33. Nie tylko ty masz dzisiaj zły dzień, Lara

Zacznij od początku
                                    

Lara nie miała siły nawet się zripostować, co z pewnością było wyraźnym znakiem ostrzegawczym. Sprawa Gemmy ją wykańczała, nie chciała popełnić błędu. W głębi duszy wiedziała, kogo wybrać, ale nie była na tyle silna, by podjąć tę decyzję.

Usiadła w drugiej ławce pod oknem. Rzuciła swoją drogocenną torbę na podłogę, opadła na krzesło i położyła rudą głowę na ławce, zbyt zmęczona psychicznie, bo zrobić cokolwiek innego.

- Co się z nią stało? – dobiegł ją teatralny, zmartwiony szept Coral.

- Jak długo żyję, nigdy nie widziałam Lary w takim stanie – rzuciła Gabrielle z typową dla siebie nutką zgryźliwości. Cade zachichotał cicho.

- Lara, co się stało? – Uświadomiła sobie, że coś rzuca cień na jej ławkę. Posągowa sylwetka panny Carman przysłaniała jej światło. Gdyby wstała, byłaby od niej o pół głowy wyższa, ale z pozycji blatu ławki wydawała się kolosem.

Nie zapytała, czy coś się stało. Zapytała, c o się stało. W rozpołowionym sercu Lary zabłysła jakaś wątła iskierka. W końcu podniosła z wysiłkiem głowę i zapytała martwym, ale jednak dramatycznym głosem:

- Czy była kiedyś pani zmuszona do wyboru między cokolwiek mendowatą, burżujską i złośliwą, ale jednak wieloletnią przyjaciółką, która potrafi być naprawdę fab, a intrygującą osobą, którą chce się uratować od otchłani samotności? To potrafi naprawdę zdołować, może mi pani wierzyć.

Przez klasę przetoczył się wybuch śmiechu. Nie musiała się oglądać za siebie, żeby wiedzieć, kto jako jedyny zachował powagę. Esme doskonale wiedziała, o co chodzi.

- Cóż, nie miałam takiej konkretnej sytuacji, ale też byłam wielokrotnie zmuszona do trudnych wyborów – odparła nauczycielka lekko.

- Pamiętaj, gdyby coś się działo, zawsze możemy ci pomóc – powiedział cicho Cade. W Larze znowu zabłysła pojedyncza iskierka.

- Dzięki. – Westchnęła ciężko. – Muszę to wszystko przemyśleć. Wybaczycie, jeśli dzisiaj nie będę kipiała pomysłami? Wymyślę wszystko później, obiecuję.

- Wybaczymy. – Panna Carman nadal nie spuszczała z niej wzroku. W jej brązowych oczach błyskała troska.

Lara była zbyt przybita, by zauważyć zmartwione spojrzenie oczu Laytona. W tej chwili marzyła wyłącznie o swoim niewygodnym łóżku, chipsach Charly, laptopie i głosie Mariny.

- Cóż, wydaje mi się, że właściwe spotkanie redakcji czas zacząć – oznajmiła nauczycielka energicznie, podchodząc do biurka. – Przed wami trudne zadanie, dużo trudniejsze niż poprzednie. Mamy jedynie dwa tygodnie na przygotowanie magazynu, ponieważ 17 października zaczynają się ferie jesienne. Zostanie wydany już po powrocie do szkoły, ale musicie oddać wszystko najlepiej przed przerwą.

Layton uniósł swoje cienkie, ciemne brwi, Cade zagwizdał, a Coral wzięła głęboki oddech i zapowiedziała:

- Damy radę.

- Owszem, dacie – odpowiedziała panna Carman. – Musicie. Obawiam się, że w przeciwnym razie musiałabym odkryć, kto przyczynił się najbardziej do niepowodzenia i cóż... wyrzucić go.

Wszyscy znieruchomieli. Nawet Lara podniosła się z ławki.

- Nie dziwcie się – zakpiła nauczycielka. – Tak będzie w przypadku każdego niepowodzenia, jakie odniesiecie. Jeśli taka Briel nie zdąży zrobić zdjęć, wylatuje ze składu – chwila dramatycznej pauzy. – Nie obraź się, Gabrielle, wzięłam cię wyłącznie jako przykład, nic do ciebie nie mam.

- Rozumiem – wykrztusiła Briel odrobinkę drżącym głosem.

- Pani nic nie wspominała o możliwości wyrzucenia – odezwała się z pretensją Coral.

- A czy Abigail ci nic nie mówiła, panno Jarvis? – odbiła piłeczkę panna Carman. – Przecież właśnie to ją spotkało.

Coral zatkało.

- Ale... ona porzuciła redakcję dla lekcji baletu.

Nauczycielka parsknęła śmiechem. Była dzisiaj w ewidentnie złym humorze, miała nastrój do kpin.

- Och, nie, nie, nie, nic takiego. Została wyrzucona, zawaliła swój dział i cóż, odpadła.

Tancerka wyglądała, jakby połknęła papugę, ale się nie odezwała.

- W każdym razie, macie 14 dni. Tematyka Halloween. Zróbcie spotkania w podgrupach, poplanujcie, popiszcie artykuły, wywiad, dział rozrywki, fotografie czy co tam chcecie. Poradzicie sobie?

Redakcja spojrzała na siebie oszołomiona.

- Macie teraz czas na naradę – oznajmiła panna Carman, po czym wyszła z sali, zostawiając osłupiałych uczniów.

Przez chwilę siedzieli w ciszy, aż wreszcie odezwała się Coral.

- To są chyba jakieś żarty.

Gabrielle nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. Cade nieśmiało poszedł w jej ślady, ale po kilku minutach się uspokoili.

- Tylko tego mi brakowało – mruknęła Lara, a jej głowa głucho stuknęła o ławkę.

- No co – obruszyła się Gabrielle. – Poradzimy sobie. Ja w ciągu dwóch tygodni śmiało ogarnę zdjęcia. Cade i Coral zrobią wywiad, z kim tylko im się zamarzy. Może z Gemmą, bo robiła tę imprezę? Layton ma takie genialne pomysły, na pewno coś wymyśli. Lara i Esme tak samo.

Zapadła cisza. Cała redakcja myślała nad słowami Briel, a ruda nie miała siły myśleć. Dlaczego to wszystko musiało stać się teraz?

- Ona chce nas nastraszyć – odezwała się czarnowłosa z rozbawieniem. – Jejku, nie jesteśmy dziećmi, damy radę. Mamy mocny skład i dwa tygodnie spokojnie wystarczą.

- Taak, damy radę – dodała Lara ponuro. – Tylko ja muszę się pozbierać, teraz już mam motywację.

Podejmij decyzję. Zbierz się do kupy. Zrezygnuj z jednej osoby, wybierz drugą.

Podejmij decyzję, albo wylecisz z redakcji.

Cudownie.

___________________________________________________________________

Jak myślicie, jaką decyzję powinna podjąć Lara? Ciekawi mnie, co zrobilibyście na jej miejscu. Zastanawiam się też, czy ktokolwiek zdoła przewidzieć, co faktycznie nasza ruda królowa zrobi. Ten rozdział jest w jakiś sposób bardzo ważny dla mnie, bo od czasu, kiedy go napisałam, miałam faktycznie bardzo podobny problem co Lara, tylko rozwiązałam go zupełnie inaczej niż ona. Czuję się teraz jasnowidzem.

Lonely Hearts ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz