29.TWENTY-NINE

111 5 0
                                    


Stałam na moście przed Szkołą Magii. Był on długi, wykonany z kamienia i ciągnęła się pod nim ogromna przepaść, która była przerażająca, niesamowita i tajemnicza. Podnisłam głowę w górę i zamknąłam oczy pod wpływem promieni słonecznych, które uderzały w moją twarz. Wiatr był ciepły i słaby, ale wystarczał by rozwiać na wszystkie strony kosmyki moich włosów. Przez chwilę nie zwracałam na nic uwagi obserując budzącą się do życia przyrodę, do momentu aż z oddali nie zuważyłam idącej postaci w ciemnym stroju, ale za to z wyróżniającymi się jasnymi włosami. Nie ruszałam się z miejsca, po prostu czekałam aż do mnie podejdzie, na co nie musiałam czekać długo. Draco oparł się obok mnie o mur postu i patrzył przed siebie tak jak ja.

W tedy zrozumiałam, że do szczęcia wystarczy mi sama obecność chłopaka. Nie musieliśmy nawet rozmawiać, by czuć się przy sobie swobodnie.

- Co z twoją matką? - Spytałam po chwili przyjemnej ciszy.

Draco spiął się na chwilę, ale wiedział, że musi ze mną o tym porozmawiać. Przestąpił z nogi na nogę i oparł się bardziej, dzięki czemu miał doskonały widok na przepaść, która znajdowała się ponad nami.

- Trafiła tam, gdzie powinna znaleźć się już dawno. Zasługiwała na to, wiem o tym. - Potwierdziałm jego słowa skinieniem głowy. Miał rację, ale też miał prawo do żałoby za nią. Profesor Slughorn często mówił, że żałobę nie przeżywa się tylko po czyjejś śmierci. Te same emocje, tylko że w różnym natężeniu, odczuwamy też po stracie przyjaciół, po stracie matki, tak jak w przypadku Malfoya. W tym momencie mogłam się z nim idealnie utożsamić. Oboje straciliśmy rodziców, tylko ja w przeciwieństwie do Draco, mam z swoimi dobre wspomnienia.

- Hermiona, tak sobie pomyślałem...Zostaliśmy sami,  przyjaciele się nie liczą, chodzi mi o rodzinę. - Zaczął tłumaczyć, lecz widziałam, że nie wiedział jak ubrać swoje myśli w słowa.

- Do czego zmieżasz? - Spytałam patrząc się na chłopaka.

- Może po szkole zamieszkalibyśmy razem? Mam po rodzicach duży spadek. Wybudujemy dom, taki o jakim zawsze marzyłaś. - Rozmarzył się Draco na co się zaśmiałam.

Wspólny dom razem z Draco? To byłoby szalone.

Chłopak złapał moją rękę, którą trzymałam na brzegu murku i uścisnął ją nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Nie musisz mi teraz odpowiadać. Możesz za rok, dwa. Ja poczekam. Tylko nie mów mi tego na starość, bo życie mi przeleci przez palce. - Uśmiechnął się w moją stronę tym jednym ze swoich uroczych uśmiechów. 

Aż tak długo nie zamierzałam trzymać go w niepewności. Akurat o to nie musiał się martwić.

- Jakbyś zapytał mnie o to pół roku temu, to odpowiedziałabym "nie". Teraz natomiast jestem pewna, że nie znajdę lepszego współlokatora od ciebie, więc tak, moja odpowiedź brzmi tak. 

Draco ucieszył się tak bardzo na moje słowa, że podniósł mnie jakbym nic nie ważyła i okręcił dookoła siebie, a następnie postawił, wziął moją twarz w swoje ręce i pozostawił na ustach lekki pocałunek.

- Czy zostaniesz moją dziewczyną Hermiono Granger i zamieszkasz ze mną znosząc mój okropny charakter? W zamian obiecuję ci robić herbatę na przeziębienia i w chłodne dni, przynosić codzienne śniadanie do łóżka i całować przy każdej możliwej okazji oprócz tego rozmawiać przy kominku o rzeczach ważnych i ważniejszych i kupować stosy książek. Czy jesteś w stanie zaakceptować moją propozycję? - Spytał poważnie.

W głębi serca już dawno się na to zgodziłam nawet bez tych wszystkich udogodnień, ale o tym on już nie musiał wiedzieć. Udawałam przez chwilę, że się zastanawiam, ale oboje wiedzieliśmy jaka jest moja decyzja.

- No dobrze, mogę zgodzić. - Zaśmiałam się na co Draco ponownie mnie pocałował.

Najpierw walczyłam z nim o dominację w pocałunku, jednak później odpuściłam, dzięki czemu Draco zaśmiał się. 

Gdy oderwaliśmy się od siebie, chłopak złączył nasze ręce i skierowaliśmy się w stronę Hogwartu.

Śmiech Przez Łzy *DRAMIONE* (Korekta)Where stories live. Discover now