14.FOURTEEN

116 9 0
                                    

- Dzień dobry! - Powiedziałam głośno wchodząc do gabinetu profesora Dumbledora, jednak odpowiedziała mi głucha cisza.

- Dzień dobry! - Powiedziałam ponownie, ale znów nikt mi nie odpowiedział.

W gabinecie wydawało się nikogo nie być, tylko Fenix, młody mały ptaszek, który ledwo co odrodził się z prochów stał na straży i pilnował pomieszczenia. Poza kolorowym zwierzęciem nikogo nie było.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, na biurku leżało pióro, z którego ściekała strużka atramentu, co wskazywało na to, że przed chwilą ktoś go używał, a tym kimś był profesor Dumbledore.

Podeszłam do biurka i przyjrzałam się temu. Kropla trzymała się pióra i nie chciała za żadne skarby ścieknąć na papier. Trzymała się go wszystkimi siłami.

Po chwili zdecydowałam się wyjść z gabinetu i przyjść następnym razem, jednak gdy byłam przy drzwiach, profesor stał już przy biurku.

- Dzień dobry panno Granger! - Powiedział mężczyzna biorąc pióro do ręki.

- Dzień dobry, jak pan się tu znalazł?

- Magia panno Granger. Magia.

- Chciałby pan o czymś porozmawiać? Wczoraj kazał mi pan przyjść do siebie po lekcjach.

- Tak owszem, chciałbym.

Starzec odwrócił się ode mnie i usiadł przy biurku, po czym wskazał ruchem ręki bym zrobiła to samo po drugiej stronie.

Powolnym krokiem ruszyłam do dużego krzesła mającego drewniany stelaż i skórzane obicie. Usiadłam na nim i musiałam przyznać, że było bardzo wygodne.

Dumbledore założył ręce i wyprostował się.

- Jak udało ci się znaleźć to Zwierciadło?

- Całkowicie przypadkiem panie profesorze. - Westchnęłam ciężko. - Ja.. Ja chciałam je znaleźć tak naprawdę.

- By móc zobaczyć rodziców?

- Tak, byłam tam tylko dwa razy.

- Hermiono jesteś naprawdę mądra i wiem, że tobie nie groziłoby takie niebezpieczeństwo jak Draco.

- Dlaczego jemu mógłby cokolwiek grozić.

- Zwierciadło Ain Eingarp pokazuje największe żale naszych serc. Ty przestałaś tam przychodzić, ale on zatracał się w jego lustrze. Właśnie dlatego jest ono tak niebezpieczne.

- Co się teraz z nim stanie? Ze Zwierciadłem.

- Będę zmuszony znaleźć mu inną kryjówkę, ale nie rozmyślaj o nim już więcej.

- Dobrze, ja już pójdę.

- Dowodzenia Hermiono.

- Dowodzenia.

Tak jak profesor mówił Zwierciadło miało większą moc niż komukolwiek mogłoby się zdawać. Dlatego było ukryte i dlatego musi zostać przeniesione. W tej chwili miałam ogromną ochotę porozmawiać o nim z Harrym, który odpuścił sobie dziś lekcje na rzecz treningu do turnieju trójmagicznego.

Postanowiłam zatem udać się na boisko quidditcha. Mecz pomiędzy Slytherinem, a Gryffindorem miał odbyć się już za dwa tygodnie, dlatego przygotowania do niego odbywały się już pełną parą. Wszyscy zaciekle trenowali, nawet Malfoy, który ze swoją drużyną miał trening dziś przed lekcjami.

Trybuny wokół boiska są urządzane inaczej na każdy mecz quidditcha w Hogwarcie. Co druga trybuna zostaje ozdobiona kolorami jednej z drużyn, a pozostałe kolorami drużyny przeciwnej. Widzowie siedzą pomiędzy tymi trybunami. Z tego względu na najbliższym meczu dominującymi kolorami będzie zielony i czerwony.

Gdy znalazłam się już na boisku, usiadłam na jednej z ławek i wyciągnęłam książkę. Ze względu na to, że trening potrwa jeszcze co najmniej godzinę miałam okazję do nadrobienia zaległej lektury. Wyciągnąłam zbiór opowiadań o magicznych właściwościach i zaczęłam czytać, jednak nie mogłam się na tym do końca skupić.

Chłopaki bardzo szybko przelatywali niedaleko mnie, co jakiś czas uderzając tłuczek czy odbijając kafel. Kątem oka spoglądałam na nich i miałam nadzieję w duchu, że ich przygotowania nie pójdą na marnę.

Po pewnym czasie trening się skończył, a wszyscy zawodnicy skierowali miotły ku ziemi i z nich zeszli.

Zamknęłam książkę i skierowałam się pod namiot, gdzie wszyscy się przebiegami w oczekiwaniu na Harrego, z którym chciałam porozmawiać.

Po piętnastu minutach pojedyncze osoby zaczęły opuszczać namiot, a po następnych kilku również wyszedł z niego Harry, który uśmiechnął się i przytulił mnie na powitanie.

- Cześć Hermiona, co tam.

- Możemy się przejść nad rzekę? Chciałabym porozmawiać.

- Jasne.

Gdy byliśmy już na jednej z ścieżek prowadzących ku wodzie, zaczęłam zastanawiać się jak zacząć rozmowę, a przede wszystkim musiałam z nim porozmawiać o Draco.

- Skąd wiedziałeś o tym, że złapali Draco przy Zwierciadle? - Spytałam chowając rękce w kieszenie kurtki. Była już jesień, a powoli zbliżała się również zima przez co było już dość chłodno.

- Usłyszałem jak Pansy się z tego śmieje razem z innymi ślizgonami.

- Pansy?

- Wiesz co, może i miała złe zamiary, ale w pewien sposób mu pomogła.

- Tak wiem o tym.

- Hermiona, nie przejmuj się tym. Najważniejsze, że ty nie poniosłaś żadnej odpowiedzialności za to, mimo że Snape chciał się na tobie wyżyć.

- Skąd to wiesz? - Spytałam zaskoczona.

- Od obrazu.

- Przcież obrazy służą, by nauczyć uczniów, doradzać.

- Tak, ale nie portrety błaznów.

Zatrzymałam się na chwilę zaskoczona tym co powiedział. Namalowany błazen rozsiewał plotki po uczniach.

- Dlaczego nie przyszedłeś osobiście mi o tym powiedzieć?

- Nie mogłem, przecież nie możemy wchodzić do swoich dormitoriów.

- Tak, to prawda. Ja już pójdę. - Powiedziałam i odwróciłam się do niego na pięcie.

- Przcież mieliśmy iść nad rzekę!

- Kiedy indziej! - Od Krzyknęłam i pomaszerowałam prosto do Hogwartu.

Śmiech Przez Łzy *DRAMIONE* (Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz