15.FIFTEEN

111 8 0
                                    

- Och Luna wyglądasz.. olśniewająco!

Blondynka miała na sobie kolorową sukienke z falbankami. Nie wyglądała ona jednak ani kiczowato, ani dziwnie. Kolory były tak do siebie dobrane, że składały się w spójną całość tworząc niesamowitą i oryginalną kreację. Mało kto by pomyślał, że połączenie odcieni żółci, błękitu i różu może tak do siebie pasować, a to właśnie udało się osiągnąć tej szalonej blondynce.

Luna słysząc te słowa zakręciła się raz wokół własnej osi by jeszcze bardziej wyeksponować sukienkę. Była piękna i mimo, że sama bym takiej nie założyła na niej wyglądał cudownie.

- Dziękuje bardzo za komplemet, nie codziennie je słyszę. - Odpowiedziała z delikatnym uśmiechem. To co powiedziała mogłoby wydawać się smutne i tak właściwie takie też było, jednak szczerość i radość Luny pokazywały, że nie warto się tym przejmować, a lepiej puścić w niepamięć.

- Gdzie są twoje buty? - Spytałam dostrzegając jej bose stopy.

- Ciężko powiedzieć, ale mama mi mówiła, że to co do nas należy prędzej czy później do nas wróci. - Wzruszyła ramionami. - Ja już pójdę, ty pewnie czekasz jeszcze na Draco.

- Tak to prawda.

- Muszę ci powiedzieć, że dziś wygląda naprawdę ładnie.

- Ładnie? A gdzie ty go widziałaś?

- Właściwie to jeżeli się odwrócisz, też go zauważysz.

Po słowach dziewczyny obejrzałam się od razu za siebie. Miała rację, Malfoy szedł w naszą stronę, jednak na mój widok zatrzymał się i dokładnie zmierzył mnie wzokiem wzdłóż i w szerz, a następnie zrobił kilka kolejnych kroków w moją stronę zmniejszając dzielącą nas odległość.

Musiałam przyznać, że Luna miała stu procentową rację. Draco wyglądał dziś nieziemsko. Jego umięśnione ręce okrywała czarna marynarka, pod którą nałożył zwykłą białą koszulę, natomiast włosy były staranie ułożone i zaczesane do tyłu na żel, co dodawało mu klasy i uzupełniało cały jego nienaganny wizerunek.

- Witaj Granger. - Powiedział ochrypniętym głosem.

- Co ty taki dzisiaj miły Malfoy?

- Skoro musimy z sobą wytrzymać cały dzisiejszy wieczór to lepiej żebyśmy sobie nie skakali do gardeł.

- Racja.

Malfoy wyminął mnie i ruszył do namiotu, w którym odbywało się przyjęcie. Musiałam przyznać, że Slughorn się postarał. Z lewej strony znajdowały się obficie zastawione stoły pomiedzy którymi znajdowały się cieniutkie rurki z kominkami, które ogrzewały cały namiot. Było to potrzebne ze względu na to, że temperatury o tej porze roku bywały dość niskie. Natomiast z prawej strony znajdowało się puste miejsce do tańczenia, właśnie dlatego wszyscy zostali zaproszeni w parach, oraz orkiestra, która grała póki co spokojną muzykę.

- Och witaj panno Granger, panie Malfoy!

- Dzień dobry. - Odpowiedziałam cicho.

- Cieszę się, że najzdolniejsza dwójka z całego Hogwartu zaszczyciła mnie swoją obecnością! Ale nie bedę wam już przeszkadzać, bawcie się!

- Panie Slughornie! - Krzyknął ktoś z tłumu, na co profesor odwócił się i zaczął rozmowę z kolejną osobą.

Przeszliśmy z Malfoyem do jedynego ustronnego miejsca, które znajdowało się pomiędzy materiałami namiotu. Ludzie zaczęli się już schodzić i było tak głośno od razmów i muzyki, że ciężko było usłyszeć własne myśli.

Śmiech Przez Łzy *DRAMIONE* (Korekta)Where stories live. Discover now