*2*✔️

222 12 0
                                    

W wielkiej Sali jak zawsze podczas jedzenia panował hałas. Wszyscy ze sobą rozmawiali, śmiali się, wygłupiali i jedli ogromne ilości potraw stojących na środku stołu. Dla Rona był to najlepszy moment każdego dnia. Podczas jedzenia nie myślał zbytnio co robi, z ust kapał mu sos, a na nosie miał kawałek pomidora.

- Ron musisz się wytrzeć, masz całą brudną twarz. - Powiedziałam do niego na co wziął serwetkę i niedokładnie się powycierał.

Spojrzałam na nauczycieli, którzy dziś byli wyjątkowo ruchliwi. Co chwilę do siebie podchodzili i przekazywali jakieś informacje na ucho, tak aby uczniowie tego nie słyszeli. Na ich szczęście było tak głośno, że nie było z tym problemu. McGonagall nachyliła się nad Dumbledorem, który siedział na swoim miejscu, podrapał się po swojej długiej, siwej brodzie i chwilę zastanowił nad słowami kobiety.

Mężczyzna po chwili wstał i podszedł do mównicy.

- Witajcie pierwszoroczni jak i wszyscy uczniowie! Z przyjemnością chciałbym ogłosić, iż w tym roku przygotowaliśmy dla was małą rywalizację! Sześcioro uczestników zmierzy się ze sobą pod czujnym okiem profesora Snape. Chętni przygotują dwa eliksiry, które wybierze nasz nauczyciel. Zainteresowane osoby prosimy o wrzucenie karteczki do skrzynki stojącej na wyjściu z Sali.

Po jego słowach spojrzałam w stronę wyjścia czy naprawdę coś jest przy drzwiach, i tak było. Stała tam brązowa drewniana skrzynka, której pilnował pan Filch.

- Życzę wszystkim udanego roku szkolnego! Oby ten był jeszcze lepszy niż poprzedni, ale nie gorszy niż następny. - Wykrzyknął klaszcząc w dłonie, dzięki czemu niebo w Sali zmieniło się z chmurnego w pogodne.

- Hermiona będziesz brać w tym udział? - Spytał Harry. Miał on ukryty talent i zawsze mu się udawało uwarzyć idealny eliksir, jeszcze ani jednego nie zepsół.

Zamieszałam widelcem w potrawce, która sobie nałożyłam zaraz po przyjściu na salę i której do tej pory nie tknęłam. Nie miałam ochoty dzisiaj jeść. Byłam pewna, że zgłaszając się do projektu profesora Snape zajmę czymś umysł i nie będę tyle myśleć o wakacyjnych zdarzeniach.

- Pewnie, Harry idziesz ze mną? - Spytałam z nadzieją.

- Nie, my z Ronem musimy zająć się przygotowaniami do meczu. - Powiedział na co rudowłosy pokiwał potwierdzająco głową.

- Ginni, a ty? - Odwróciłam się do niej.

- Wybacz, ale eliksiry mnie w ogóle nie kręcą. - Powiedziała i nabrała na łyżkę kolejną porcję zupy.

- Hermiona jesteśmy pewni, że świetnie dasz sobie radę. - Powiedział Ron podając mi serwetkę z długopisem. - Napisz na tym swoje imię i nazwisko. No dalej.

Przyjęłam od niego rzeczy i podpisałam się. Gotową serwetkę zgięłam dwa razy i schowałam w swojej pięści. Wstałam od stołu, a wraz ze mną kilka innych uczniów. Wśród nich byli między innymi Cormac Mclaggen, Luna Lovegood czy Romilda Vane. Nie zdziwiłam się, wszyscy byli bardzo dobrzy w eliksirach przez co tworzyli dość potężną konkurencję. Ustawiliśmy się wszyscy w kolejkę i jeden za drugim wrzucaliśmy swoje kartki do skrzyni.

Niespodziewanie poczułam mocne uderzenie z barka. Spojrzałam na sprawcę i ujrzałam nikogo innego, jak Malfoya. Mimo, że nie użył do tego zbyt wiele siły to rozbolało mnie ramię.

- Co ty robisz Malfoy! - Syknęłam przez zaciśnięte zęby.

- Takie szlamy jak ty nie powinny brać w tym udziału. Jakby moja rodzina o tym decydowała, nigdy nie przekroczyłabyś progu tej szkoły brudna szlamo. - Warknął cicho, tak by nikt go nie usłyszał. Wrzucił swoją kartkę dając Filchowi porozumiewawcze spojrzenie.

Śmiech Przez Łzy *DRAMIONE* (Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz