18.EIGHTEEN

104 10 2
                                    

Gdyby ktoś mi kiedykolwiek powiedział, że Draco Malfoy zaprosi mnie na piwo kremowe do Trzech Mioteł, nie uwierzyłbym, a jednak.

Zdjeliśmy z siebie kurtki, powiesiliśmy je na oparciu krzeseł, a następnie usiedliśmy przy drewnianym stole. Od razu gdy tylko zajeliśmy swoje miejsca podszedł do nas kelner z notatnikiem samo piszącym, który lewitował przy samej jego głowie i czekał na nasze zamówienia.

-Dzień dobry, co podać? - Spytał kelner podchodząc do nas, a pióro z notatnika zwróciło się w naszą stronę tak jakby chciało ponowić pytanie.

- Ognista whisky i piwo kremowe. - Powiedział szybko Draco, nie dając mi dojść do słowa, na co popatrzyłam na niego karcącym spojrzeniem

- Okey zaraz będzie gotowe. - Kelner odwócił się od nas, a pióro w ułamku sekundy zapisało całe zamówienie

- Ognista whisky? Przecież mieliśmy razem wypić piwo kremowe! - Oburzyłam się, kiedy już zostaliśmy sami.

- I wypijemy, ale na początek potrzebuję czegoś mocniejszego. - Odpowiedział spokojnie, tak jakby to nie było nic dziwnego.

- A co jeżeli chciałam piwo kremowe z podwójną porcją karmelu?

- Dobra to następne takie dostaniesz. - Zaśmiał się i wstał od stołu.

- Gdzie ty idziesz?

- Powiedzieć żeby dodali podójną porcję karmelu.

Nie spodziewałam się, że to zrobi, ale tak, Draco Malfoy właśnie poszedł domówić dla mnie dodatkową porcję karmelu do piwa kremowego. Czy było to dla mnie dziwne? Zdecydowanie tak!

Po chwili chłopak wrócił z moim piwem i swoją whisky, a następnie postawił je na stole. Usiadł na swoje miejsce i wziął duży łyk trunku. Ja również upiłam łyk swojego napoju, który był wyjątkowo słodki, ale bardzo dobry.

- Dodałeś może zamiast dwóch, trzy porcje karmelu? - Spytałam podnosząc brew.

- Owszem, domówiłem też whisky, ale nie dla ciebie i piwo kremowe. - Odparł zadowolony i się uśmiechnął.

- Draco czy ty chcesz się dziś upić?

- Nie przesadzaj. Powiem ci tak, szczerze, mam dość tego konkursu i tego jak bardzo się mijamy żeby robić ten głupi eliksir. Moja propozycja jest prosta, może żeby było mnie nudno róbmy to w tym samym czasie?

- I żeby mi o tym powiedzieć musiałeś wypić whisky, tak? - Spytałam wskazując ruchem ręki na pustą szklanke. Kiedy on zdążył to wypić?

- Hermiona nie komentuj tego, bo będzie nie miło, moje nerwy mają swoje granice.

- Okey, no dobrze, mogę się na to zgodzić. - Upiłam łyk piwa. - Kiedy mamy się więc spotykać?

- Wieczorem oczywiście, z rana ja śpię.

- Ale z rana ja się nudzę.

- To poczytasz książki. - Wzruszył ramionami biorąc kolejną serie napojów od kelnera, który ponownie do nas podszedł.

- Dlaczego tak ci zależy żebyśmy razem to robili?

- Już ci tłumaczyłem, nudzę się w tedy i nie mam nic konkretnego do roboty. - Powiedział i wydął wargę jakby był znudzonu ponownym tłumaczeniem tego samego, jednak ja nie miałam zamiaru dać mu za wygraną.

- Więdz przychódź do mnie z rana. - Tym razem to ja wzruszyłam ramionami i posłałam mu wygrywający uśmiech, na co on zrobił zniesmaczoną minę. Szach mat.

- I tak to jest jak się idzie na układ z kobietami. - Mruknął cicho do siebie.

- Coś mówiłeś?

- Że ładna dziś pogoda.

Zaśmiałam się na jego odpowiedź i pokreciłam głową. Pogoda akurat dziś taka piękna nie była, przed samym wejściem do Hogsmeade złapał nas okropny deszcz, więc do Trzech Mioteł musieliśmy szybko przebiec, by nie zmoknąć. Czy on to właśnie nazwał piękną pogodą? Nieprawdopodobne. Z tego nie dało się nie zaśmiać.

- Pozatym, bardzo ładnie wyglądałaś na przyjęciu, myśle że ślizgoni tak na ciebie patrzyli bo po prostu nikt tam nie wyglądał tak dobrze. - Powiedział cicho, jednak ja dobrze usłyszałam każde jego słowo.

Malfoy nigdy jeszcze nie powiedział mi nic aż tak miłego, było to niespotykane w jego przypadku. Jeszcze nie dawno powiedziałby, że wyglądam w niej jak prawdziwa szlama, a teraz...

- Ale wiesz Granger, byłaś ładna, ale nie przesadnie, nie myśl tam za dużo.

- Ty to wszystko potrafisz zniszczyć. - Wzięłam kolejny łyk piwa i postanowiłam nie przejmować się gadaniem Malfoya i usunąć w głowie drugą część jego wypowiedzi, tak ta pierwsza brzmiała zdecydowanie lepiej. - Nie oddałam ci marynarki.- Przypomniałam.

- To nic, kiedyś oddasz. Mam mnóstwo garniturów i tak mi się nie przyda.

- Luna miała rację.

- Z czym? - Spytałam.

- Nawet warto było się z tobą spotkać.

- Luna często mówi rzeczy, których nie bardzo rozumiem, nie wyjaśnia wszystkiego, pozostawia tylko domysły. Tobie też? - Spytałam kończąc pić piwo kremowe.

- Hermiona?

- Tak?

- Masz wąsa z piany.

Dotknęłam dłonią swoich ust i rzeczywiście były w pianie. Szybko wytarłam się rękawem bluzy i powróciłam do wcześniejszej pozycji.

- Luna mówi wiele rzeczy nie dosłownie i tak często trzeba się domyślać o co jej chodzi, jednak jak się nad tym głębiej zastanowisz to dostrzeżesz rady. - Powiedział poważnie i spojrzał mi głęboko w oczy, może Draco ma rację i powinnam częściej myśleć o tym co mówi Luna.

- Ja już chyba pójdę. - Powiedział szybko wstają od stołu. - Dzięki za dziś.

Ja również się pożegnałam, ale wciąż zostałam na swoim miejscu. Postanowiłam dopić swoje drugie piwo i zapłacić rachunek za naszą dwójkę, bo niestety Draco zniknął z pubu przed zrzuceniem się.

Wstałam od stołu i wolnym krokiem podeszłam do lady barowej, za którą stał wysoki mężczyzna z czarnymi włosami. Przywitałam się do niego cicho i poczekałam aż skończy wykonywać wcześniejsze zajęcie i do mnie podjedzie.

- Co podać? - Spytał idąc do mnie.

- Ja chciałabym zapłacić.

- Wszystko zostało opłacone przez tego pana w jasnych włosach, który obok pani siedział. - Odpowiedział zdziwiony i zmarszczył brwi.

- Aha dziękuję, przepraszam, dowidzenia.

- Dowidzenia.

Nie miałam zamiaru już dłużej siedzieć w pubie, więc wzięłam swoje rzeczy i wyszłam na zewnątrz by wrócić już do Hogwartu.

Śmiech Przez Łzy *DRAMIONE* (Korekta)Where stories live. Discover now