19. NINETHEEN

103 8 2
                                    

Z samego rana, jeszcze przed śniadaniem zdecydowałam się pójść do sali by  sprawdzić swój eliksir. Zmęczona przetarłam ręką oczy i otworzyłam drzwi od sali i.. nikogo w niej nie zobaczyłam, byłam sama. Wiedziałam, że Draco nie poświęciłby się aż tak, a mimo to w moim sercu tliła się złudna nadzieja. 

Zrezygnowana podeszłam do czarnego kociołka i sprawdziłam kolor, intensywność i mętność wywaru. Wszystko było idealnie. Nic nie sugerowałoby nawet najmniejszego błędu, po prostu eliksir warzył się doskonale.

Mój zachwyt jednak przerwało nagłe wtargnięcie pewnej osoby. Drzwi z hukiem otworzyły się uderzając o kamienną ścianę, co wytrąciło mnie z równowagi. Stanęłam prosto i dopiero po przyjrzeniu się zobaczyłam Malfoya w roztrzepanych włosach i wygniecionej koszuli wyciągnietej z środka spodni. Wyglądał na bardzo zmęczonego, tak jakby conajmniej pół nocy nie spał. Pewnie znowu robili jakieś nielegalne rzeczy z Crabbem i Goylem, ale to już nie była moja sprawa.

Zdziwiła mnie jego obecność, byłam przez chwilę prawie pewna, że to co mówił w Trzech Miotłach było tylko głupim gadaniem nie mającym prawa zaistnieć w normalnym świecie, a jednak.

- Cześć Granger. - Powiedział wchodząc do środka pomieszczania i zamykając za sobą drzwi. 

Odpowiedziałam samym na jego przywitanie i zabrałam się do pracy, ale gdy tylko chciałam pójść do szafy po kolejny składnik do szafy, chłopak zagrodził mi drogę ręką uniemożliwiając ruszenie na przód.

- O co chodzi? - Spytałam niespodziewając się od niego takiego ruchu. Chłopak popatrzył na mnie chwile, po czym opuścił ręke i wrócił do wcześniejszej pozycji.

- Nie jesteś zdziwiona, że przyszedłem? - Owszem byłam zdziwiona, ale tego nie musiał przecież wiedzieć. Spowrotem podeszłam do szafy i dopiero po wzięciu odpowiedniej rzeczy odwróciłam się do niego by odpowiedzieć.

- Dlaczego mam być zdziwiona. - Wzruszyłam ramionami, tak jakby jego obecność była sprawą oczywistą. - W końcu wczoraj mówiłeś, że przyjdziesz. - Dodałam, aby uwiarygodnić swoją odpowiedź.

Malfoy podrapał się po karku i przyznał mi cicho rację, a następnie oboje wróciliśmy do swoich eliksirów. Rzadko kiedy z nim pracowałam, ale rzeczywiście, jego obecność była o wiele lepsza od panującej tu ciszy.

- Gdzie jedziesz na święta? - Spytał po chwili, ale ja nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Wraz z kończącym się listopadem święta miały nadejść o wiele szybciej niż bym tego chciała. Przerażała mnie myśl o samotnych, dniach bez moich rodziców. Nie chciałam nawet o tym myśleć.

- Harry pewnie jak co roku pojedzie z Ronem i Ginni do domu Weasleyów, ale ja nie chce w tym roku tam jechać. Wiesz, to będą pierwsze święta bez nich. Chyba po prostu zostanę w Hogwarcie. - Odparłam starając się brzmieć na niewzruszoną, a jednak w rzeczywistości ta wizja wprawiała mnie w osłupienie.

- Rozumiem. - Mruknął cicho przerywając swoje zajęcie. Oparł się plecami o stół i założył ramiona na piersi.

- A ty?

- Obawiam się Granger, że będziesz na mnie skazana. - Uśmiechnął się delikatnie podnosząc kąciki ust w górę.

- Zostajesz tutaj? Dlaczego? - Spytałam wyraźnie zaskoczona.

- Bo mój ojciec jest w Azkabanie, a matka złoży wizytę mojej znienawidzonej ciotce. Wole zostać tutaj niż grać w tym teatrzyku. -Prychął. 

- Dlaczego chcesz spędzać ze mną czas? Nie rozumiem tego, jeszcze niedawno mogłeś śmiało mnie wyzywać od szlam, a teraz... jesteś inny.

- Bo stwierdziłem Granger, że jesteś nawet interesującą osobą. - Mówiąc to podszedł do drzwi i lekko je uchylił. - Myślę, że na dziś skończyłem. - Powiedział odwracając się do mnie tyłem po czym wyszedł, jednak ja i tak dostrzegłam rumieńce na jego policzkach po tym co powiedział.

Malfoy się rumieni?

Jestem według niego interesującą osobą?

Chwile musiałam przemyśleć to co usłyszałam, ale też nie chciałam wyciągać zbyt pochopnych wniosków na ten temat. Pewnie po prostu chciał być miły, ale z drugiej strony to Draco Malfoy, a on zawsze mógł knuć coś za plecami. Nie zamierzałam z nikim się dzielić swoimi spostrzeżeniami, musiałam sama dojść do tego co jest prawdą, a co zwykłym żartem.

Dopiero gdy zaczęło burczeć mi w brzuchu postanowiłam opuścić pomieszczenie i pójść na śniadanie do Wielkiej Sali. Perfumy Draco były tak mocne, że łatwo można było je wyczuć z oddali, przez co tłumiły moje myśli i koncentrowały tylko na jego osobie, a akurat na myślenie o nim nie mogłam sobie pozwolić.

Nie spieszyłam się na śniadanie, wręcz przeciwnie, pomimo głodu nie chciałam ponownie patrzeć na Draco, przez co starałam się odwlec nasze kolejne spotkanie, tym bardziej, że wiedziałam, iż właśnie teraz siedział z resztą ślizgonów w wielkiej sali.

Na miejsce dotarłam dopiero po kolejnych kilku minutach i miałam racje, bo gdy tylko stanęłam w drzwiach poczułam na sobie palące spojrzenie blondyna. Zignorowałam to uczucie i usiadłam obok Harrego i Ginni, którzy zajadali się wybranymi przez siebie potrawami.

- Gdzie jest Ron? - Spytałam zauważając brak rudzielca przy stole.

- Powiedział, że odsypia porażkę. Ciężko mu przetrawić ten mecz, a pozatym, gdzie wczoraj byłaś? - Spytała Ginni odwracając się w moją stronę, przez co Harry również skupił na mnie swoją uwagę.

- Ja... - Przełknęłam gulę w gardle i w myślach szukałam sensownego wytłumaczenia.

- Była ze mną! - Przerwała mi Luna ratując z niezręcznej sytuacji. W podziękowaniu kiwnąłam jej głową i postanowiłam zgodzić się z jej kłamstwem. W końcu nikt by nie zaakceptował mojego spotykania się z Draco. - Gdy siedziałyśmy na trybunach, razem z Hermioną postanowiłyśmy udać się na piwo kremowe, przepraszamy jeżeli macie nam to za złe. - Dodała swoim spokojnym, charyzmatycznym głosem.

- Nie, w porządku. Po prostu martwiliśmy się. - Wytłumaczył Harry i wrócił do jedzenia swojego posiłku. 

Wszyscy zajęli się sobą, a ja posłałam w kierunku Luny ponownie nieme podziękowanie za uratowanie przed przyjaciółmi, na co ta uśmiechnęła się serdecznie i pokazała dyskretnie ręką bym obejrzała się za siebie. Zrobiłam to i zobaczyłam Draco, roześmianego i patrzącego na mnie od czasu.

Śmiech Przez Łzy *DRAMIONE* (Korekta)Where stories live. Discover now