THIRTY

74 5 5
                                    

Dzisiaj nadszedł ten długo oczekiwany dzień, w który Kace oraz Collin poznają moją rodzinę. Gdy oznajmiłem mojej mamie, że wróciliśmy z Kace do siebie i że któregoś dnia ich odwiedzimy, codziennie męczyła mnie pytaniami, kiedy ten dzień wreszcie nadejdzie. Była bardzo podekscytowana, bo w końcu pozna swojego pierwszego wnuczka, o którym już od paru miesięcy wie, ale nawet jeszcze nie miała okazji przywitać go na świat.

To wszystko powinno potoczyć się całkowicie inaczej, ale przez moje głupie błędyniestety jest, jak jest.

Collin ma zaledwie pięć miesięcy, ale już od początku jest całym moim światem. Zrobiłbym dla niego naprawdę wszystko i chyba dlatego związek z Kace wydaje się tym razem o wiele łatwiejszy niż kiedyś. Mój syn czyni mnie o wiele lepszym człowiekiem i dlatego wolę sto razy przemyśleć sobie każdą sytuację, zanim pod wpływem emocji podejmę kolejną złą decyzję i znowu coś spieprzę.

— Myślisz, że mnie polubią? — Kace uniosła brew i wpatrywała się we mnie z lekkim strachem w oczach. Jest zdenerwowana, bo w sumie nawet nie zna moich rodziców z opowiadań, bo mało o nich opowiadałem.

— Twoim wielkim plusem jest już to, że nie jesteś Ally. Myślę, że będziecie rozumieć się doskonale — Nie powinno być to komplementem, ale jednak jest. Nigdy nie zmieści mi się w głowie, dlaczego nikt z mojego otoczenia jej nie lubi, bo Ally jest naprawdę miłą i przyjacielską kobietą, która zawsze troszczy się o innych — Lina jest w twoim wieku. Kto wie, może nawet się zaprzyjaźnicie — Posłałem jej uśmiech i przez moment na nią spojrzałem.

— Wiesz, jakie masz szczęście, że musiałeś poznać tylko moją mamę? — Spytała, ale nie nazwałbym to szczęściem. Owszem, lubię jej mamę, ale ona nie zawsze za mną przepadała. Zwłaszcza, jak dowiedziała się o naszym związku. Najchętniej pozbyłaby się wtedy mnie z jej życia, czego rzecz jasna także próbowała dokonać.

— Jeżeli moja mama polubi cię tak jak twoja mnie, wtedy powinnaś się martwić — Zażartowałem, aby trochę rozluźnić sytuację. Jednak dla Kace to nie było wcale takie śmieszne, bo czułem, jak wierci we mnie dziurę swoim groźnym wzrokiem — Nasi rodzice znają nas lepiej, niż każdy inny na tym świecie i myślę, że nie lubili Ally, bo widzieli, że do siebie nie pasujemy. Między nami nie było takiej miłości, jak między tobą i mną. Wystarczy, że zobaczą, jak na siebie nawzajem patrzymy i będą wiedzieli, że należymy do siebie — Zapewniałem ją, co trochę ją uspokoiło. Rodzice zawsze wiedzą, kiedy ktoś jest dla nas odpowiedni, a kiedy nie. Obojętnie, czy chodzi o przyjaciół, czy o partnerów.

— Masz rację — Westchnęła.

Blondynka potrzebowała parę dni na przemyślenie mojej propozycji, ale długo to nie trwało, aż oznajmiła mi, że wprowadzi się z Collin'em do mnie. Ucieszyłem się, że nie potrzebowała zbyt długo czasu na przemyślenie i się zgodziła. W taki sposób mam ich dzień i noc przy sobie i nie muszę się martwić, że Kace sobie nie radzi albo że nie ma wystarczająco pomocy. Teraz, chociaż częściej może się wyspać, bo ja też mogę zająć się wtedy naszym synem. Mam dokładnie taką samą odpowiedzialność za niego, jak Kace.

Jej przeprowadzka wiązała się jednak z tym, że prawie codziennie mamy odwiedziny. Jej mama odwiedza nas parę razy w tygodniu, dokładnie tak samo, jak Nina ze swoim maluchem i Oliver'em. Teraz gdy mają bliżej do siebie, widzą się praktycznie codziennie, co mi wcale nie przeszkadza. Nawet sam Mick czasami zaszczycił nas swoją obecnością, co już mniej mi odpowiadało. Jednak to są dla mnie rzeczy, które należą do Kace, a ja kocham ją dokładnie taką, jaka jest.

— Pamiętasz to jeziorko, nad które cię zabrałem? — Kolejny raz spuściłem na moment mój wzrok z drogi i spojrzałem na moją dziewczynę — Jest tam po prawej — Kiedyś jak tu mieszkałem, często przebywałem nad tym jeziorkiem. Zazwyczaj byłem tam sam, aby mieć trochę czasu dla samego siebie, ale także często dołączali do mnie chłopacy. Wtedy byliśmy jeszcze nierozłączni i spędzaliśmy praktycznie każdą sekundę razem — Uwielbiałem tam siedzieć i pisać piosenki, jak jeszcze mieliśmy z chłopakami nasz zespół — Dodałem, a Kace wydawała się rozumieć, dlaczego tak bardzo lubię to miejsce. Miałem tam ciszę i spokój, czego nigdzie indziej nie miałem.

— Szkoda, że jest to tak daleko. Moglibyśmy częściej tu przybywać — Stwierdziła, wpatrując się w krajobraz za szybą. Jestem pewien, że jeszcze nie jedną okazję będziemy mieli, żeby tutaj przyjechać. Collin musi poznać to miejsce.

— Za niecałe pięć minut będziemy na miejscu — Oznajmiłem jej, żeby się nie zdziwiła, że za chwilę staniemy przed domem moich rodziców.

Szczerze powiedziawszy, też jestem trochę zdenerwowany, bo nie wiem, jak wszyscy zareagują na Kace. Wydaje mi się, że ją polubią, ale nie jestem w tym na sto procent pewien. Za to o Collin'a nie muszę się martwić, bo jak mogliby go nie polubić?

— Luke, dlaczego mi to robisz — Jęknęła, gdy zaparkowałem samochód przed domem, w którym dorastałem. Kace lekko panikowała, co było trochę urocze. Jednak teraz nie ma już powrotu. Jesteśmy na miejscu i jestem pewien, że moi rodzice już zauważyli, że zaparkowałem mój samochód. Znam ich i wiem, że podglądają nas teraz pewnie przez okno.

— Dasz radę skarbie. Nie masz się czego bać — Rozpiąłem pas i pochyliłem się w jej stronę, aby złożyć na jej czole buziaka — Collin, poznasz w końcu swoich dziadków — Odwróciłem się do mojego synka, który przez całą drogę spał, co mnie bardzo zaskoczyło. Jeszcze nigdy nie jechał tak długiej trasy, ale sprawował się naprawdę perfekcyjnie. Nie robił żadnych problemów i był naprawdę spokojny. Jestem z niego cholernie dumny.

Wysiedliśmy z samochodu i Kace zabrała się za wyciąganie naszego synka z pojazdu. Gdy jej się to udało, podeszliśmy we trójkę do drzwi, a ja wcisnąłem na dzwonek. Trwało to może z sekundę, aż drzwi się otworzyły, a w nich stali moi rodzice z szerokimi uśmiechami. Ich wzrok momentalnie powędrował na Collin'a i przyrzekam, że mojej mamie naszły łzy w oczy.


Do następnego x

Trust Teacher 3 | L.H.Where stories live. Discover now