TWENTY THREE

76 4 2
                                    

Tess zna prawdę już od około miesiąca i do tej pory jeszcze się do mnie nie odezwała. To może oznaczać tylko dwie rzeczy: Albo to definitywny koniec naszego związku, albo jeszcze potrzebuje czasu. Dam jej tyle czasu, ile potrzebuje. Jednak z dnia na dzień coraz bardziej tracę nadzieję, że jeszcze się ze mną skontaktuje.

Jedyna dobra rzecz, która z tego wynika, jest ta, że mogę być przy Collin'ie, kiedy chcę.

Nie muszę uważać na to, by spędzać wystarczająco czasu z Tess, tylko mogę skoncentrować się stu procentowo na wychowaniu mojego syna. Próbuję odwiedzać go codziennie i całkiem dobrze mi to wychodzi.

Kace radzi sobie naprawdę wspaniale i jestem z niej cholernie dumny.

Blondynka jest stworzona do roli matki, mimo że na początku trochę panikowała, że sobie nie poradzi. Czasami jest jej trochę trudno, bo to ona siedzi każdą noc z naszym synkiem. To ona się nie wysypia, a ja w sumie sypiam spokojnie we własnym łóżku. Gdybym mógł, wspierałbym ją w tym bardziej, ale Kace postawiła jasne granice.

Mogę widzieć Collin'a, kiedy tylko zechcę, ale jedynie za dnia. Nie pozwala mi zostać na noc i z jednej strony potrafię ją zrozumieć. To byłoby niestosowne, z racji, że jasno powiedziałem jej, że między nami niczego nie będzie. Collin nie jest powodem, bym sypiał obok niej.

Z całą resztą wspieram ją, jak tylko potrafię. Wożę ją na każdy termin, na który sama chce, żebym ją zawiózł. Zajmuję się naszym synem, jak za dnia jest zbyt zmęczona i potrzebuje trochę snu. Jak tylko poprosi mnie o moją obecność, za każdym razem pędzę, by przy niej być. Obiecałem jej, że będę na każde jej zawołanie i dotąd dotrzymuję swojego słowa. Chcę być w życiu Kace i naszego dziecka.

Chcę widzieć, jak nasz maluch dorasta i być częścią jego życia. Chcę, żeby wiedział, jak bardzo jego tatuś go kocha i chcę pokazywać mu to każdego dnia. Collin aktualnie jest najważniejszą osobą w moim życiu i to się już nigdy nie zmieni.

Dzisiaj nie byłem umówiony z Kace, ale pomyślałem, że zrobię jej przyjemność, jeżeli kupię jej ulubione kwiaty i ją odwiedzę. Dlatego właśnie tak zrobiłem i stałem przed jej drzwiami, czekając, aż otworzy mi drzwi. Trwało to chwilę, ale kiedy ujrzałem ją z Collin'em na rękach, moje usta uformowały się w szeroki uśmiech.

— Luke, nie spodziewałam się ciebie dzisiaj — Zmierzyła mnie swoim spojrzeniem i zatrzymała swój wzrok na niebieskich różach, które trzymałem w ręku — To dla mnie? — W jej oczach ujrzałem ponownie ten blask szczęścia i wiedziałem, że warto było zrobić jej taką niespodziankę.

— Możliwe — Posłałem jej uśmiech i spojrzałem na naszego malucha — Cześć Collin, twój tatuś przyszedł cię odwiedzić — Podszedłem nieco bliżej i pogłaskałem wolną dłonią jego mięciutki policzek. Dzieci są takie słodkie, a jak się ma jeszcze własne, czuje się uczucia, których jeszcze nigdy się nie czuło. To wszystko jest nie do opisania.

— Właśnie chciałam naszykować Collin'a i iść z nim na spacer — Oznajmiła mi, a ja chętnie odejmę od niej to zadanie.

— Naszykuję go, a ty możesz zająć się sobą — Zaproponowałem, bo nadal miała na sobie piżamę, co oznacza, że jeszcze dzisiaj nie wychodziła z domu. Wyglądała na zmęczoną, ale miała przed sobą już gorsze czasy. Z jej opowieści, pierwsze noce były najgorsze.

— Dziękuję Luke. Naprawdę ułatwiasz mi życie — Na jej twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech, który sprawił, że moja twarz także bardziej się rozpromieniła.

Odłożyłem kwiaty, które nadal miałem w rękach, na bok i wziąłem małego od Kace. Momentalnie pokierowałem się do jego pokoju i najpierw przebrałem jego pampersa, a potem ubrałem go w odpowiednie ciuszki na dzisiejszą pogodę. Dzisiaj było trochę gorąco, więc nie mogłem ubrać go zbyt ciepło.

Następnie spakowałem do torby picie, pampersy na zmianę, pieluchy i wszystko inne, co potrzebujemy na dzienny spacer i akurat, gdy skończyłem to robić, po domu rozniósł się dzwonek do drzwi. Z racji, że to nie mój dom, nawet nie miałem zamiaru ich otwierać. Poza tym, Kace od razu ruszyła w drogę, by je otworzyć.

Byłem nieco ciekawy, kto to może być, dlatego opuściłem pokój Collin'a i wróciłem do salonu. Zresztą nie tylko dlatego, już naszykowałem małego i chciałem dać Kace znać, że jesteśmy gotowi do spaceru.

— Mick, teraz... — Niestety nie słyszałem początku tej rozmowy, jedynie wiem, że Kace nie chce z nim rozmawiać, zapewne, bo ja jestem w jej domu. Jednak Mick nawet nie dał jej dokończyć, tylko szybko jej przerwał.

— Nie Kace! Mam dosyć twojego zachowania. Obiecałaś, że już nie będziesz mnie tak traktować, jednak nadal to robisz. Przegapiłem poród Collin'a, a gdy wszedłem do pomieszczenia, kto tam był? Luke? Z tego, co wiem, w ogóle cię nie wspierał w czasie ciąży i nagle pojawił się w twoim życiu, a ty zaczynasz zapominać, że to może być też mój syn! Za każdym razem, gdy próbuję poruszyć ten temat, zaczynasz mnie spławiać i nie chcę, żeby tak dalej było! — Szybko pożałowałem tego, że wszedłem do tego salonu, bo usłyszałem słowa, których nigdy nie powinienem usłyszeć.

— To mają być jakieś żarty? — Podszedłem bliżej przedpokoju, tak że obydwoje mogli mnie teraz widzieć. Jestem naprawdę zszokowany, tym co właśnie usłyszałem. O czym oni do cholery mówią?

Kace odwróciła się bardzo wolno w moją stronę, jakby bała się tego, co zaraz zobaczy. Szczerze powiedziawszy, powinna się bać, bo jestem cholernie zły. Czuję się oszukany i nie wiem, jak Kace się teraz z tego wytłumaczy. Oszukiwała mnie od samego początku ciąży. Wmawiała mi, że jestem ojcem Collin'a, a okazuje się, że Mick może być jego ojcem?

Spodziewałbym się po niej naprawdę wszystkiego, ale nie tego.

Strach w jej oczach był nie do przewidzenia. Wystarczy jedno złe słowo z mojej strony i jestem pewien, że zacznie płakać.

Mój świat kolejny raz przewrócił się o sto osiemdziesiąt stopni, a ja już niczego nie rozumiałem. Nigdy nie pomyślałbym, że Kace byłaby w stanie przespać się z Mick'iem i to chyba boli mnie najbardziej w tym wszystkim. Że moja Kace przespała się z innym facetem, którym nie byłem ja.


Do następnego x

Trust Teacher 3 | L.H.Where stories live. Discover now