NINETEEN

76 5 1
                                    

Czasami wystarczy tylko jeden moment, aby całe życie zmieniło się na zawsze.

Moje życie zmieniło się drastycznie, gdy poznałem Kace i teraz ponownie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Ta kobieta miesza w moim życiu jak nikt inny. Zazwyczaj jedynie w dobry sposób i dzisiaj sprawiła, że poczułem się, jak najszczęśliwszy mężczyzna na tej ziemi.

Dokładnie dwie minuty i dwadzieścia sekund temu, widziałem na własne oczy, jak mój syn przychodzi na świat. Trzymałem przy tym dłoń Kace w swojej i wspierałem ją, jak tylko mogłem. Czas porodu dłużył się niemiłosiernie, ale gdy ten maluch wreszcie wyszedł z brzucha swojej mamy, całkowicie zapomniałem o reszcie świata. Liczył się tylko fakt, że zostałem ojcem.

Jeszcze nie do końca to zrealizowałem, dopóki nie usłyszałem pierwszego płaczu naszego dzidziusia i wtedy po moich policzkach także zaczęły spływać łzy. Łzy szczęścia. Mimo że przez całą ciążę nie wspierałem Kacey, los chciał, abym akurat w tym momencie przy niej był.

— Luke, zobacz. To nasz maluch — Jej oczy także były załzawione, ale jej spojrzenie wyrażało miłość, jaką może czuć tylko matka do swojego dziecka. Wtedy w mojej głowie pojawiła się jedna, ale bardzo istotna myśl.

— Kace, wybrałaś już imię? — Dopiero teraz dotarło do mnie, że już dawno mogła wybrać imię dla naszego dziecka i ja nie będę miał nawet prawa się sprzeciwić, gdyby to imię nie przypadłoby mi do gustu. W ogóle jej nie wspierałem, więc z jakiej racji miałbym odzywać się na ten temat?

— Mam w głowie parę imion, ale przez całą ciążę miałam nadzieję, że wreszcie się opamiętasz i że razem podejmiemy tę decyzję — Odpowiedź, którą mi dała, ani trochę mnie nie zawiodła. Jedynie pokazała mi, jaką wielkoduszną osobą jest Kace. Ma tak duże serce, że dużo ludzi to wykorzystuje. Niestety ja także wliczam się do tej kategorii. Wiele razy wykorzystywałem jej dobroć dla własnych profitów i myślałem, że tak jest w porządku. Rzadko rozumiałem, jaką krzywdę jej wyrządzałem i jak bardzo niszczyłem ją swoim zachowaniem.

— Byłem w stosunku do ciebie cholernym dupkiem przez ostatnie miesiące, dlatego myślę, że lepiej będzie, jak sama dasz imię naszemu maluchowi — Pierwszy raz w życiu odsunąłem własne uczucia na bok i postąpiłem tak, jak powinienem.

— Collin. Chciałam nazwać go Collin — Spojrzała na mnie, szukając potwierdzenia w moich oczach. Krótko przetworzyłem to w głowie i szybko stwierdziłem, że bardzo mi się to imię podoba. Muszę szczerze przyznać, że nie straciłem nawet sekundy na myślenie o imionach dla naszego dziecka i dlatego wydaje mi się, że najlepiej jest wybrać je spontanicznie. Jeżeli myśli się o takich rzeczach zbyt długo, nasz umysł będzie szukał powodów, aby zmienić ten tok myślenia. Więc, zamiast długo się zastanawiać, powinniśmy wybrać to imię.

— Witaj Collin — Uśmiechnąłem się do naszego maleństwa i złapałem jego małą rączkę w moją dłoń. Wyglądał naprawdę uroczo. Swój mały nosek oraz usta ma po mamie, ale te duże oczy ma po mnie. Jasne blond włosy odziedziczył po nas obydwóch, z racji, że obydwoje z Kace mamy jasny kolor włosów — Mogę go potrzymać? — Spytałem, bo już nie mogłem się doczekać, aż w końcu będę miał go przy sobie.

— Jasne — Posłała mi uśmiech, a potem lekko uniosła Collin'a tak, abym mógł wziąć go na swoje ręce.

Trzymając go, czułem w sobie uczucia, jakich nigdy dotąd nie doznałem. Byłem cholernie szczęśliwy i wydawało mi się, jakby świat wokół nas się zatrzymał i tylko nasza trójka trwała w tej wiele znaczącej chwili. To uczucie było niemalże nie do opisania i jestem cholernie zadowolony z faktu, że postanowiłem akurat dzisiaj pojechać do Kace. Gdybym tego nie zrobił, przegapiłabym poród mojego pierwszego dziecka.

Nie zaprzeczam, że mogłem odezwać się do niej o wiele wcześniej, ale czasami jestem zbyt uparty, aby przejmować się innymi. Perfekcyjnym przykładem na to jest to, że nawet Tess nic nie wiedziała o tej ciąży, a teraz będę musiał jej powiedzieć, że już jestem ojcem. Wątpię w to, że nasz związek to przetrwa. Tess na sto procent ze mną zerwie, a ja nawet nie będę próbował temu zapobiec, bo sam sobie na to zasłużyłem.

Wiecznie ranię wszystkich wokół siebie i nie wiem, jak przełamać te okropne nawyki. Sam jestem odpowiedzialny za swoje czyny i tylko ja sam mogę postanowić się zmienić, ale nie mam bladego pojęcia jak tego dokonać. To jest o wiele trudniejsze, niż może się wydawać i walczę z tym, odkąd pamiętam.

Problem jest taki, że nie potrafię spełniać oczekiwań innych osób. Jeżeli czuję się do pewnych czynów zmuszony, tym bardziej ich nie wykonam. Muszę sam chcieć coś zrobić, inaczej nic z tego nie wyjdzie. Zawsze taki byłem i nigdy się pod tym względem nie zmieniłem. Dużo osób stwierdziłoby, że czyni mnie to złym człowiekiem, ale nie oszukujmy się. Moje życie kręci się jedynie wokół mnie. Nikt inny nie przeżyje go za mnie, muszę sam to zrobić. Dlatego myślę przede wszystkim o własnej dupie, zanim pomyślę o kimś innym.

Tylko Kace potrafiła wydobyć ze mnie te wszystkie dobre cechy, które głęboko we mnie siedziały. Jednak na końcu dnia, nadal jestem tym samym człowiekiem, którym byłem parę lat temu. Nadal jestem sobą. Jedyną zmianą we mnie jest to, że nauczyłem się kochać jedną osobę bardziej, niż siebie samego. Nauczyłem się, stawiać tę jedną osobę ponad swoje potrzeby i teraz mam w swoim życiu kolejną osobę, która jest ważniejsza, niż ja sam.

Jestem zobowiązany do tego, by odrzucić swoje egoistyczne skłonności na bok i skoncentrować się na tym, by wychować mojego syna tak dobrze, jak potrafię. Moje życie nabrało nowego sensu i nie mogę kontynuować z takim zachowaniem. Dla Kace trudno było mi się zmienić, ale i tak próbowałem.

Collin jest moją nową nadzieją, że wreszcie mi się uda.

Udowodnię Kace, że jestem dobrym ojcem i że warto jest, dać mi tę kolejną szansę. Nasz syn zmienia dosłownie wszystko. To moja jedyna szansa na lepsze życie i chcę wykorzystać tę szansę.





Do następnego x

Trust Teacher 3 | L.H.Where stories live. Discover now