TWENTY

63 2 1
                                    

Nasz czas kwalitatywny we trójkę szybko został przerwany przez przyjaciół Kace. Pierwszy wparował Mick do sali i kiedy ujrzał mnie z Collin'em na rękach, jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Ten widok ani trochę mu się nie podobał i nawet nie próbował tego ukrywać.

— To jest kurwa moje szczęście! — Uniósł głos, najwidoczniej będąc zły o fakt, że nie zdążył na poród. Powiadomiłem ich, jak tylko wsiadłem do samochodu, bo dla Kace było to bardzo ważne, bym to zrobił, więc nawet jeżeli byłem przeciwko temu, żeby Mick tu był, muszę jakoś się z tym na ten moment pogodzić.

— Mick, nie używaj takich słów przy Noah — Upomniała go Nina, a moje spojrzenie automatycznie powędrowało na nią i jej syna, który najwidoczniej nazywa się Noah. Uświadomiłem sobie, że jeszcze ani razu nie widziałem go na oczy i tak naprawdę całkowicie uleciał mi fakt, że Nina niecały rok temu także urodziła. Przez to, że nie mam kontaktu z Kace, oczywiście także nie mam kontaktu z jej przyjaciółmi. Mimo że Nina i Oliver mieszkają blisko mnie, ani razu na nich nie wpadłem, lub po prostu nie uważałem świadomie na to, czy ich widziałem, czy nie — Patrz Noah, to dzidziuś twojej cioci Kace — Nina podeszła ze swoim synem bliżej mnie i Collin'a, aby mogli mu się z bliska przyjrzeć — Ojejku, mogę go potrzymać? — Spytała mnie, a ja nie miałem powodu, aby się nie zgodzić.

— Oczywiście — Posłałem jej uśmiech. Nina oddała swojego syna w ręce Oliver'a i wzięła ode mnie Collin'a. Jak na razie jest spokojny, ale nie wiem, jak to będzie za chwilę, bo każdy chce go potrzymać i tylko przekładamy go z miejsca na miejsce.

— I jak, nazwałaś go Collin? — Spojrzała na swoją najlepszą przyjaciółkę, bo zapewne rozmawiali między sobą wiele razy na ten temat. W końcu są najlepszymi przyjaciółkami i Nina pewnie zna każdy detal tej ciąży.

— Tak, nazywa się Collin — Kace kiwnęła twierdząco głową.

— Szkoda, że przegapiłam twój poród. Tak się bałam, że ty nie będziesz przy moim, a stało się na odwrót — Nina także była smutna, że nie zdążyła, ale kto mógł przewidzieć, że ten poród będzie trwał w sumie tak krótko.

Szkoda, że osoby, które Kace chciała mieć przy sobie, nie zdążyły na czas, ale mnie jedynie cieszy fakt, że nie musiała tak długo cierpieć i miała to w paru minutach za sobą. Dłużej nie byłbym w stanie tego oglądać i myślę, że osoby jak Mick nie koniecznie musiały przy tym być. Najważniejsze, że ja byłem przy tym ważnym momencie.

— Ważne, że teraz przy mnie jesteście — Kace posłała jej uśmiech, nie mając jej niczego za złe. W końcu to nie jej wina, że nie dojechali na czas — Słyszeliście coś od mojej mamy? — Spytała, bo ona jako jedyna jeszcze nie dotarła na miejsce, a dla Kace jest to bardzo ważne, by jej mama także tutaj była.

— Mam spróbować się do niej dodzwonić? — Zaproponowała Nina.

Dzwoniłem do wszystkich z telefonu Kace i gdy dzwoniłem do jej mamy, nie odebrała ani jednego połączenia i dotąd jeszcze nie oddzwoniła, co martwi Kace. Gdy jej mama jest w pracy, często nie odbiera połączeń od swojej córki, lecz tym razem sytuacja wyglądała inaczej. Jej mama jest świadoma tego, że Kace w każdej chwili mogła zacząć rodzić i dokładnie to się właśnie wydarzyło, więc nie rozumiem, czemu w takim momencie jest niedostępna.

— Skoro jeszcze nie oddzwoniła, na pewno nie odbierze połączeń od ciebie. Luke dzwonił do niej już parę razy — Widać po niej było, że jest zraniona z tego powodu, ale nikt z nas nie może nic na to poradzić. Tylko od jej mamy zależy, kiedy się odezwie — Cóż, w końcu będzie musiała się odezwać. Chociaż wy przy mnie jesteście — Postanowiła myśleć pozytywnie i skoncentrować się na teraźniejszości.

— Potrzebuję kawy. Luke, Oliver, co z wami? — Miałem uczucie, że było to skierowane tylko do mnie, bo jej wzrok utkwił jedynie na mojej osobie. Nawet nie spojrzała na swojego męża, tylko czekała na moją reakcję, co było dla mnie trochę niekomfortowe.

— W sumie, czemu nie — Wzruszyłem ramionami, bo muszę trochę się rozbudzić. Dzisiaj jeszcze nie piłem kawy, bo nie miałem na to zbytnio czasu. Najpierw byłem w pracy, a potem byłem zdenerwowany rozmową z Kace i nie mogłem myśleć o niczym innym, dopóki nie stanąłem przed jej drzwiami.

— Super. Mick weź małego, a my idziemy po kawę — Podeszła do Mick'a i oddała mu Collin'a w ręce i chociaż mi się to nie podobało, że Mick zostanie sam z Kace i moim dzieckiem w tym pomieszczeniu, poszedłem za Niną i Oliver'em po kawę.

— Co to było? — Zapytałem, kiedy stanęliśmy przed automatem z kawą, bo wydawało mi się to trochę dziwne.

— O czym mówisz? — Albo udawała, że nie rozumie, o co mi chodzi, albo naprawdę nie wiedziała, o czym mówię.

— Nina, chciałaś wyciągnąć mnie z tego pomieszczenia, a ja chcę tylko wiedzieć dlaczego — Postanowiłem nie owijać w bawełnę i wprost powiedzieć, co od niej właśnie oczekuję. Chcę wiedzieć, dlaczego miałem z nią wyjść, bo nie wierzę w to, że chodziło tylko o kawę.

— Mick chciał porozmawiać z Kacey w cztery oczy i poprosił mnie, żebym cię na chwilę wyciągnęła — Potwierdziła moje podejrzenia, a ja poczułem lekką złość. Wiem, jestem ostatnią osobą, która powinna być o to zła, ale nie potrafię tego powstrzymać. Jednak nie chciałem rozpoczynać bezsensownych nieporozumień, dlatego nawet nie chcę pytać, o czym Mick chce rozmawiać z Kace.

Muszę mieć przed oczami fakt, że Nina, Mick i Kacey są najlepszymi przyjaciółmi. Odkąd ją poznałem, właśnie tak było i nie mam prawa jeszcze bardziej mieszać w jej życiu. Najpierw muszę pracować nad tym, by chciała mnie w swoim życiu. Od początku czułem, że Mick nie chce tylko się z nią przyjaźnić i chyba jako jedyny to widziałem, ale to problem, który Kace i Mick muszą rozwiązać między sobą.

Jestem pewien, że Kace nie zaczęłaby niczego z Mick'iem, bo wiele razy jasno i wyraźnie wyraziła, że nic do niego nie czuje. Kace kocha mnie, dokładnie tak samo, jak ja ją, ale nasze życia muszą wreszcie iść naprzód.


Do następnego x

Trust Teacher 3 | L.H.Where stories live. Discover now