Rozdział XXII: Prognoza niepogody

2 0 0
                                    


I'm trying to connect with you

To see the world the way you do

Trying to understand what's in your head

I'm hearing what you said

This autopilot kicking in

You're feeling like you'll never win

Hey, maybe I can help you

Don't fall into your doubt

I hear you screaming out

Feels like an empty space

You don't enjoy the taste

I just need a place to hide

Somewhere to make you right*


24 stycznia

Bartek właściwie nie miał pojęcia, czego się spodziewać, przez co jeszcze bardziej się stresował. Jego ojciec w rozmowie przez telefon był bardzo lakoniczny, właściwie nie powiedział praktycznie niczego poza tym, że chciałby się z nim spotkać i porozmawiać na spokojnie twarzą w twarz. Zapytał, kiedy Bartek będzie miał czas, a Bartek jednocześnie miał ochotę odpowiedzieć „choćby zaraz" i „nigdy". Rozmowa była nieco niezręczna i słabo się kleiła, ale zgodnie postanowili, że najlepiej będzie spotkać się na neutralnym gruncie, bo Bartek nie wyobrażał sobie niczego gorszego niż zaproszenie swojego ojca do mieszkania Oliwera, a nie mógł też wrócić na Kobierzyńską, bo jego matka nadal tam była i wyglądało na to, że nie miała ochoty w tym spotkaniu uczestniczyć. Umówili się więc w kawiarni na rynku pod zgrabną wymówką, że Bartek „oprowadzi trochę tatę po Krakowie".

Siedział więc teraz przy tym cholernym stoliku, podskakując za każdym razem, kiedy drzwi się otwierały i pocąc się z nerwów. Miał wrażenie, że te dwa ostatnie dni były jak rollercoaster, cała ta sytuacja z rodzicami, telefon ojca i Oliwer, który wyraźnie bardzo próbował jakoś pomóc, ale nie zawsze mu to wychodziło.

Rozważał to, co powie swojemu tacie, kiedy go zobaczy, a także to, dlaczego wczorajszy wieczór był taki dziwny. Bartek co prawda trochę się zrelaksował, ale nie całkowicie i właściwie przez cały czas był jakiś taki... nieswój. Było mu trochę głupio przez to, jak się zachował, ale Oliwer zapewnił go, że nie miał się czym przejmować, więc ostatecznie chyba było okej, po prostu... miał takie poczucie, jakby zupełnie nie wiedział, co ze sobą dalej zrobić. Bartek nie znosił bezsilności i nie znosił nie wiedzieć, na czym stoi, dlatego przeleżenie całego dnia z Oliwerem na kanapie, rozmawianie o głupotach, popijanie whisky z butelki, leniwe całowanie się i usiłowanie po prostu o tym wszystkim zapomnieć było dla Bartka co prawda całkiem przyjemne, ale ostatecznie zupełnie niesatysfakcjonujące. Coś dziwnego wisiało w powietrzu. Nie był pewien, o co chodziło, czy to Oli starał się za bardzo , czy Bartek potrzebował czegoś zupełnie innego - spokoju, przestrzeni? Bardzo możliwe było, że obaj trochę się przestraszyli i poczuli się nieco przytłoczeni tym wszystkim. Tym, że zupełnie nagle Julian wiedział i Bartka rodzice wiedzieli, i to było trochę tak, jakby wszyscy wiedzieli. Bartek czuł... sam nie wiedział, ale chyba czuł presję tego, że teraz on i Oliwer już musieli być razem, bo jeśli cokolwiek pójdzie nie tak, to będzie jak... przegrana? Cholera, nawet nie był pewien, w jaką grę grali, ale tak się czuł. Teraz zaczął żałować, że tak spieszyło mu się do wyjścia z szafy. Wszystko było prostsze, kiedy byli tylko on i Oliwer, a każda kolejna osoba, która wiedziała, wprowadzała kolejne komplikacje.

Bartek nie miał pojęcia, skąd brał się jego ciągły zły nastrój. Miał wrażenie, jakby w środku aż się gotował i w każdej chwili mógł eksplodować tym, jakie to wszystko było niesprawiedliwe i w nieodpowiednim momencie . Wiedział, że to nie była niczyja wina i teoretycznie wiedział, że niesamowicie naiwne z jego strony było zakładanie, że Oliwer był osobą, która potrafiła naprawić każdy problem i sprawić, że wszystko będzie lepsze. Oli nie był żadnym superbohaterem, sam miał mnóstwo problemów, których kompletnie nie potrafił naprawić i bywał tak samo bezsilny, jak Bartek. W tej sytuacji był tak samo bezsilny, jak Bartek. I z jednej strony jego zapewnianie, że będzie z nim, cokolwiek by się nie stało, było słodkie, ale nie zmieniało faktu, że Bartek nadal był dwudziestoletnim gejem , który nie miał pojęcia, na czym stoi i co go czeka, wciąż czuł się fatalnie i chciał po prostu wiedzieć, czy ma jeszcze jakiegoś rodzica, czy nie. A Oli nie miał odpowiedzi na to pytanie i Bartek wiedział, że to było chujowe z jego strony, ale po prostu miał ochotę się na kogoś wkurzać, a z jakiegoś powodu najłatwiej było mu wkurzać się na Oliwera.

Kontrapunkt Tom ITempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang