Rozdział VII: Troje idiotów w łazience

5 0 0
                                    


Oh simple thing, where have you gone

I'm getting old and I need something to rely on

So tell me when you're gonna let me in

I'm getting tired and I need somewhere to begin

And if you have a minute why don't we go

Talk about it somewhere only we know

This could be the end of everything

So why don't we go

Somewhere only we know?*


13 listopada

To był jeden z dni, podczas których Natalia mówiła alkoholowi „okej". Wyznaczyła sobie bardzo wyraźne granice: trzy dni w tygodniu, nie mniej, ale też absolutnie nie więcej. Uważała się za na tyle dojrzałą, żeby mieć świadomość tego, gdzie kończy się zabawa, a gdzie zaczyna problem. Mimo wszystko jednak była studentką, a studenci tym właśnie się zajmowali. Jeśli teraz będzie miała wyrzuty sumienia z powodu dobrej zabawy to czy kiedykolwiek w jej przyszłym życiu one znikną?

- Ej, Natalia! - zawołał gość, który mieszkał z nią w akademiku i chyba miał na imię Jacek, wychylając się zza drzwi do salonu (o Boże, czyje to było mieszkanie...? Maćka? Marka? Jakiegoś gościa na „M"... prawdopodobnie). - Studiujesz medycynę, nie?

Natalia zamknęła oczy i natychmiast tego pożałowała, gdy otaczający ją świat, którego nawet nie widziała, zaczął wirować. Mimo że był listopad i był to dopiero jej pierwszy rok na uniwersytecie, doskonale wiedziała, do czego to prowadziło. Dlaczego wszystkim studentom wydawało się, że osoby, które w przyszłości zostaną lekarzami, są w stanie naprawić każdy ich problem, jednocześnie nie donosząc o nim ich rodzicom? Cóż, być może dlatego, że była to prawda. To się chyba nazywało studencka solidarność. Albo coś w tym rodzaju.

Naprawdę powinna tym hipokry... hipokratom... tym idiotom przemówić do rozumu.

- Nie - odparła, potrząsając głową. - Nie studiuję medycyny. - Nawet w jej własnych uszach nie brzmiało to przekonująco. - Studiuję... filologię angielską - oświadczyła pewnie, nieco dumna z faktu, że tak długo udało jej się nie zapomnieć, na jaki temat rozmawiają. Facet, który być może był Jackiem, zupełnie tego nie kupił.

- Cóż... to po prostu trochę popieprzone... Słuchaj, nie znam się na takich rzeczach, a nie chcę, żeby on się udusił, więc mogłabyś spróbować coś zrobić. To dla ciebie dobry trening! - dodał Jacek zupełnie niepotrzebnie podniesionym głosem, bo właśnie usiadł na kanapie tuż obok przyszłej pani doktor, która w odpowiedzi skrzywiła się.

- Właśnie dlatego powinnam to robić tylko z ludźmi ze swojego roku - wymamrotała do siebie, po czym w końcu z trudem podniosła się na nogi i skierowała w stronę drzwi, mając świadomość tego, że Jacek podążył za nią.

- Ej, laska, nie obchodzi nas twoje życie seksualne! - zawołał ze śmiechem ktoś, kto wcześniej opierał się o kanapę i kogo Natalia nigdy wcześniej nie widziała na oczy. Idioci. Wszyscy.

Kiedy przeszli przez kilka pomieszczeń, pochodzący z gigantycznych głośników irytujący bit w końcu ucichł, dzięki czemu zaczęło udawać jej się odnajdywać w swoich myślach jakiś sens.

- Słuchaj, Natalia - zaczął nerwowo „być może Jacek". - Znasz moją dziewczynę, Agę, nie? - Nie . Natalia potrząsnęła głową i skrzywiła się na ból, jaki wywołał ten niewinny gest. Gość zmieszał się. - To nie wiesz, czyja to chata? - Och. Natalia mogłaby przysiąc, że to mieszkanie należało do faceta. Mimo to pokiwała głową, zupełnie jakby od początku podejrzewała, że są w domu Agi. - Tak czy inaczej... jej siostra zajmuje się różnymi... rzeczami - wyjaśnił niezręcznie „Jacek". Natalia oparła się o ścianę, próbując się skupić.

Kontrapunkt Tom IWhere stories live. Discover now