Rozdział V: Dramat w trzech aktach

5 0 0
                                    




All my life I've been living in the fast lane

can't slow down

I'm a rollin' freight train

one more time

gotta start all over

can't slow down

I'm a lone red rover

Oh, how did it come to this

Oh, love is a polaroid

better in picture

but nothing can fill the void*


15 października

To musiało się skończyć.

Z tą myślą Ala przekręciła klucz w zamku i weszła do mieszkania, po czym ściągnęła buty i skierowała się prosto do pokoju swojego młodszego brata.

- Bartek! - zawołała, stając nad łóżkiem, w którym leżał w rozkopanej pościeli. - Jest czternasta. Czwartek. A ty od rana masz zajęcia. Dlaczego cię na nich nie ma? - zapytała groźnym tonem. Bartek najwyraźniej już nie spał, bo otworzył jedno oko.

- Rany, nie krzycz. Źle się czuję - ściemnił spontanicznie, dla lepszego efektu łapiąc się za głowę. Mina Alicji się nie zmieniła.

- Źle się czujesz, co? Może to dlatego, że chlałeś z Oliwerem do rana? - zapytała, unosząc wyczekująco brwi.

- Oliwer nie pił, był w pracy - mruknął Bartek, chowając twarz w poduszce. Najwyraźniej jego siostra nie takiej odpowiedzi oczekiwała. - Poza tym nie do rana...

- Karolina powiedziała mi, że wróciłeś, jak wychodziła na zajęcia. O ósmej piętnaście, Bartek.

O cholera. Miał przesrane.

- No i co z tego? - zapytał i tak obronnym tonem. - Raz nie zawsze...

- Jest środek tygodnia. Raz zmieni się w kolejny i kolejny... Nie można nie chodzić na ćwiczenia na pierwszym roku, ty kretynie. Wszystko zależy od pierwszego roku. Będziesz chory czy coś i wtedy będziesz chciał wykorzystać nieobecności, a nie na chlanie z Oliwerem. Jeśli on ma na ciebie wpływać w ten sposób... - zaczęła opanowanym tonem, ale wciąż brzmiąc niebezpiecznie.

- On nie ma nic do tego, sam chciałem zostać - wszedł jej w słowo Bartek. Cholera, był dorosły, nie powinien w ogóle musieć się tłumaczyć, więc dlaczego to robił...?

- Dobrze wiedzieć, że jesteś tak samo nieodpowiedzialny jak on - prychnęła Alicja. - Ale w sumie co się dziwić, jesteś jeszcze dzieciakiem, spuścić cię raz ze smyczy i oszalejesz...

- Hej, no tego już za wiele - rzucił Bartek, otwierając oczy i patrząc na nią z oburzeniem, a nawet podnosząc się na łokciu.

- Czego za wiele?! - zawołała Alicja. - Taka jest prawda, skoro nie jesteś w stanie podejść rozsądnie i wiedzieć, kiedy możesz sobie pozwolić włóczyć się po mieście, a kiedy masz obowiązki to najwyraźniej nie dorosłeś jeszcze do organizowania sobie czasu samemu. A skoro tak to zadawanie się z kimś takim jak Oliwer na pewno ci nie pomoże.

- Ej, odwal się od niego, okej? - ostrzegł ją Bartek ostrym tonem. Ala uniosła brwi, niewzruszona.

- O, już go bronimy? Już jesteście najlepszymi przyjaciółmi? - zakpiła. - Powodzenia z tym. Zresztą nie będziesz go potrzebował, bo nie będziesz się już z nim spotykał - dodała z satysfakcją, zakładając ręce na piersi. Bartek spojrzał na nią z niedowierzaniem i zamrugał.

Kontrapunkt Tom IKde žijí příběhy. Začni objevovat