Rozdział XXI: Akcje i reakcje

2 0 0
                                    


Every little bit goes a little of a long way

Life gets hard and I'm headed for the highway home, home

Caught up in the middle of a headache and a heartbreak

Just when I thought I was clear of the mistakes

So tell me, tell me, tell me

What am I to do

I think that this life is darker than the view

So help me, help me, help me

Be a little more like you

When everything is falling

I'm gonna do the things you do*


Dopiero podczas jazdy do Bartka zaczęła docierać cała sytuacja. Miał wrażenie, jakby to wszystko zaczęło go przygniatać, jakby wszystkie możliwe zakończenia tego bałaganu nie pozwalały mu oddychać. Nagle poczuł się jak bierny obserwator własnego życia, jakby kontrola została niespodziewanie wyrwana z jego rąk. Kompletnie odpłynął i to było zaskakujące, że przez cały czas pamiętał o tym, by nie puszczać Oliwera i utrzymać się na motorze.

Oli zatrzymał się pod kamienicą. Bartek był świadomy utkwionych w nim uważnych, niebieskich oczu, ale nie odwzajemnił spojrzenia, a jedynie mruknął pod nosem:

- Nie powinieneś tak szybko jeździć.

Nie wiedział, dlaczego powiedział właśnie to, a nie co innego. Nie wiedział też, dlaczego jego głos zabrzmiał opryskliwie. Oliwer spojrzał na niego z zaskoczeniem.

- Nie jeżdżę szybko - zaprotestował natychmiast, a Bartek uniósł brwi.

- Mogę? - zapytał i nie czekając na odpowiedź odchylił kurtkę Oliwera. Zanim ten zdążył zaprotestować, wyciągnął z wewnętrznej kieszeni zmiętą paczkę papierosów. - No co? To, że uważam to za obrzydlistwo, nie znaczy, że nigdy nie paliłem - dodał, odpalając jednego, zaciągając się z trudem i odchodząc w stronę ławki. Potrzebował po prostu... coś zrobić. Coś, czego zwykle nie robił, bo wkurzała go myśl, że tyle się zmieniło, a pozornie wszystko wyglądało tak samo.

- Bartek... - zaczął Oli, ale chyba uznał, że to nie był najlepszy moment na krytykowanie go. Dogonił go w paru krokach i stanął przed nim, sprawiając wrażenie niezdecydowanego.

- Ohyda - podsumował Bartek, przyglądając się papierosowi z niesmakiem, po czym dodał a propos niczego: - Kiedyś się zabijesz.

- Naprawdę właśnie o tym chcesz rozmawiać? - zapytał Oli z uniesioną brwią. Ton jego głosu brzmiał ostrożnie, jakby nie był pewien, jak interpretować dziwne zachowanie swojego chłopaka i na razie wolał się nie wychylać.

- Tak. Zdecydowanie wolałbym, żebyś się nie zabił - odparł Bartek, próbując pozorować beztroski ton, po czym dodał niewinnie: - A o czym niby miałbym chcieć rozmawiać?

Oli już otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale zawahał się.

- Nie wiem - odparł w końcu zrezygnowanym tonem, siadając obok niego. Zapadło milczenie, a Oliwer przesunął nieco dłoń, dotknął nią dłoni Bartka i zaczął głaskać kciukiem jego palce. Ulżyło mu, kiedy poczuł, jak splatają się z jego własnymi. Nagle Bartek odetchnął głęboko, a Oli miał wrażenie, że widział uchodzące z niego wraz z powietrzem napięcie.

- Lepiej? - zapytał cicho, a Bartek jedynie skrzywił się i oddał mu papierosa. Oli parsknął śmiechem, zerkając na niego ukradkiem. - Co, jednak niedobre? - dodał droczącym tonem. Bartek przez chwilę wpatrywał się nieobecnie w przestrzeń, po czym jego głowa opadła na ramię Oliwera.

Kontrapunkt Tom IWhere stories live. Discover now