Rozdział XX: Bój się Boga

2 0 0
                                    




Stand, stand to attention

The moment's passed you by

Now it's the rest of your life

Bone, bone of contention

I've lost the count of times

I've seen you fuckin' goodbye

And I am unafraid and blissful

Here I come

I am unashamed at getting nothing done

I am a cavalcade that tumbles one by one

But I'm okay, just like Jesus' Son*


Przez moment to była scena jak z filmu, zupełnie jakby czas zastygł w miejscu. Bartek wpatrywał się w swoich rodziców, a oni oboje nie odrywali wzroku od niego. Widział dokładnie w ich twarzach moment, kiedy dotarło do nich to, co Karolina właśnie powiedziała. Zza ściany wciąż dobiegała cicha rozmowa jego sióstr, ale przestał rejestrować jakiekolwiek słowa. Naprawdę nie potrafił wymyślić żadnej reakcji, był w stanie tylko stać tam jak głupek. Był jak spetryfikowany.

- Co ona powiedziała? - zapytał cicho Bartka ojciec, a w jego tonie pobrzmiewało zdezorientowanie i lekka podejrzliwość. Bartek otworzył usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.

- Co ona powiedziała? - powtórzyła Bartka mama o wiele głośniej, nieco piskliwym tonem. Głosy zza ściany natychmiast zamilkły, a po chwili usłyszeli kroki. Najpierw w wejściu do kuchni pojawiła się Ala ze zmartwionym wyrazem twarzy, a zaraz za nią Karolina, której oczy były nienaturalnie szeroko otwarte.

- Karolina się przejęzyczyła... - zaczęła Ala nieco roztrzęsionym tonem, kompletnie przeczącym jej słowom. Bartek zerknął na nią z paniką, po czym przeniósł wzrok z powrotem na swoją matkę.

- Ja... - zaczął słabym głosem, przeklinając to, że nigdy nie potrafił stawić jej czoła. Każdemu, tylko nie jej. Jego mama nagle zwróciła wzrok na swoją młodszą córkę.

- Karolina - wysyczała. - Czy mogłabyś nam wyjaśnić, dlaczego rzucasz takie obrzydlistwa i oszczerstwa? Tobie się oberwało, bo przyłapaliśmy cię, jak byłaś pijana, więc opowiadasz bajki o swoim rodzeństwie, żeby się odegrać? I to jeszcze takie rzeczy ? - zapytała z oburzeniem, sprawiając wrażenie, jakby nie mogła tego nawet objąć umysłem. Pokręciła głową. - Jak ci nie wstyd?

Bartek poczuł się o wiele gorzej niż gdyby jego matka go uderzyła. Przez chwilę miał irracjonalne wrażenie, że cały świat wokół niego się wali. Miał ochotę wtopić się w ścianę. Chciał zwyczajnie wyparować .

Karolina z kolei stała na środku kuchni, ogłupiała, kompletnie nie wiedząc, co zrobić i jak z tego wybrnąć.

- Nigdy nie sądziłam, że usłyszę coś takiego z ust własnego dziecka i to przeciwko mojemu drugiemu dziecku. Nie uwierzyłabym, że coś takiego mogłoby ci w ogóle przyjść do głowy... - kontynuowała, kręcąc głową z niedowierzaniem.

- Danka, wystarczy - wtrącił ich ojciec. W przeciwieństwie do swojej żony, która skupiła się na monologowaniu, on przyglądał się badawczo Bartkowi, który czuł się pod tym wzrokiem niczym złapany w pułapkę. Przez chwilę naprawdę odczuwał absurdalną potrzebę ucieczki, zupełnie jakby rzeczywiście był zwierzyną otoczoną ze wszystkich stron. Miał wrażenie, że za chwilę będzie miał jakiś okropny atak paniki, a to byłby bardzo zły pomysł. Ala i Karolina wpatrywały się w niego z niepokojem, a jego ojciec zmarszczył brwi i podszedł do niego powoli. - Bartek. Synu, wszystko okej? Jesteś strasznie blady.

Kontrapunkt Tom IWhere stories live. Discover now