Rozdział III: Nieznośna lekkość bytu

4 0 0
                                    


It's a mess, it's a start

It's a flawed work of art

Your say, your call

Every crack, every wall

Pick a side, pick a fight

But get your epitaph right

You can sing 'til you drop

'Cause the fun just never stops*


Oskar czasami miał w sobie ogromne poczucie niesprawiedliwości świata. To nie było do końca tak, że uważał, że coś mu się z góry należało. Biorąc pod uwagę sposób, w jaki został wychowany, nie myślał nawet takimi kategoriami. Był już tak przekonany o swoim pechu, że wręcz zakładał, że jeśli coś złego miałoby się przydarzyć, prawdopodobnie przydarzy się właśnie jemu . Oczywiście, że kiedy wreszcie znalazł dziewczynę, która coś dla niego znaczyła, która nie patrzyła na niego z góry, próbowała go zrozumieć zamiast szufladkować, próbowała mu pomagać nawet w najbardziej popieprzonych sytuacjach, w które nikt rozsądny z własnej woli by się nie pakował... Kiedy w końcu ją znalazł, wspomniana dziewczyna oczywiście musiała zakochać się w jego cholernym bracie . Ponieważ właśnie tego typu beznadziejne rzeczy przytrafiały się Oskarowi na porządku dziennym.

Oskar zawsze miał rzeczy po Oliwerze; kiedy Oliwer wyrastał z ubrań, dostawał je Oskar. Kiedy Oliwer kupił sobie motor, Oskar przejął jego samochód. Kiedy Oliwer kupił sobie gitarę elektryczną, starego akustyka oddał Oskarowi, który wtedy bardzo chciał nauczyć się grać, ale okazało się, że był to tylko słomiany zapał. Więc nawet teraz, kiedy Karolina już zda sobie sprawę z tego, że nie ma u niego żadnych szans i jakimś magicznym cudem zainteresuje się Oskarem, on nadal będzie miał wrażenie, że dziewczynę też dostał po Oliwerze. To byłoby prawie zabawne, gdyby nie było tak cholernie tragiczne.

Gdyby był trochę bardziej żałosny, nauczyłby się grać na tej cholernej gitarze, zrobił tatuaż i zaczął nosić skórzaną kurtkę. Ale Oskar nie był żałosny i wiedział, że to nie byłoby prawdziwe, wiedział też, że nie ma niczego zajebistego w tym, że ktoś lubi cię za to, kim nie jesteś. Co nie przeszkadzało Karolinie uczyć się na pamięć nazwisk członków Led Zeppelin, żeby móc później zabłysnąć przed Oliwerem. Przy nim zawsze udawała, że wcale nie słucha Beyonce.

Jakim cudem tak fajna i inteligentna dziewczyna mogła być jednocześnie tak zaślepiona?

- Myślę, że wyjątkowo dobrze dzisiaj grali, chyba nawet lepiej niż na początku wakacji w Jazz Rocku, nie wydaje ci się? - zapytała, kiedy szli nad Wisłą w stronę jej mieszkania. - I Oli chyba był bardziej wypoczęty, nie? Więcej serca w to włożył...

Oskar miał ochotę przewrócić oczami, ale z reguły nie pozwalał sobie na bycie niemiłym dla Karoliny.

- Grali jak zawsze - mruknął. Dziewczyna pokiwała głową.

- No. Ale ta Pola to spoko nawet dziewczyna, nie? Taka normalna - zauważyła, starając się brzmieć niewinnie i kompletnie przy tym zawodząc. - Jakoś inaczej ją sobie wyobrażałam...

- Dlaczego? - zapytał z zaciekawieniem Oskar.

- No nie wiem... sądziłam, że będzie bardziej imprezowa czy coś. Albo chociaż rzucająca się w oczy - wyjaśniła, wzruszając ramionami. Oskar parsknął śmiechem.

- Kiedyś taka była - przyznał. - Ale potem dorosła, jak my wszyscy musimy - dodał znacząco, na co Karolina walnęła go żartobliwie w ramię. Była przekonana, że pił do niej.

Kontrapunkt Tom IWhere stories live. Discover now