Rozdział 52

521 62 29
                                    

                                                                  Rozdział 52

                                                                   HUNTER

Dostrzegam pomalowany na niebiesko drewniany znak drogowy „Witamy w Skaneateles" ale tym razem nie przyjeżdżam z obowiązku, a tęsknoty. Jadę wypożyczonym autem przez główną ulicę. Za szybą rozpościera się widok na zmarzniętą trawę i osamotnione jezioro. Mijam cukiernię, restauracje i odkrywam, że kuchnia toskańska nie wytrzymała. Lokal jest na sprzedaż. Trochę szkoda, chociaż pizza u Mike'a wciąż trzyma się całkiem nieźle. Uśmiecham się pod nosem. Emocje. Jest ich tak wiele, że zaczynają mnie pochłaniać. W moim sercu panuje burza. Nadal rozpamiętuję rozmowę, którą odbyłem z Cole'em przed wylotem.


– Lecę do domu. – Powtarzam słowa, ale tym razem o wiele bardziej stanowczo. Tak, by nie miał najmniejszych wątpliwości co do moich zamiarów. Wiem, że jest wkurzony. Ja także. Po wczorajszej sytuacji z Nikki nie umiałem spojrzeć Tristanowi w twarz, więc nagrywanie singla było niemożliwe. Nie osiągnęliśmy celów, które zostały nam zarzucone. Rozumiem jego frustrację, bo sam czuję się jak bomba sekundę przed wybuchem. Potrzebuję spokoju, momentu na oddech. Nie chcę rzucać się na Tristana z pięściami mimo, że skurwiel naprawdę zasłużył na mordobicie. Jako lider The Runaways muszę odnaleźć się w tym koszmarze i zadecydować co zrobić dalej. Poza tym Summer...już dość rozłąki.

– Nie tak się umawialiśmy. – Odpowiada ponuro.

– Cóż, życie.

– Nie filozofuj! Olewasz zespół!

– Wręcz przeciwnie. Przez zespół straciłem więcej niż możesz sobie wyobrazić.

– Hunter, do cholery. Jesteś liderem!

– Dlatego wylatuję, a ty to zaakceptujesz. Beze mnie The Runaways to tylko nazwa. Dobrze o tym wiesz, Cole. Przestań histeryzować.

– Możemy stracić kontrakt z Adamsem.

– Czas pokaże komu warto ufać. Jeśli Adams się wycofa, to oznacza, że jest chujem i nie ma sensu rozpaczać. Lecę do domu, Cole. Do mojej kobiety, która potrzebuje mnie tak samo mocno, jak jej. Albo to zrozumiesz albo...

– Albo?

– Albo spadaj.


Tak, postawiłem sprawę jasno. I nie żałuję, chociaż nadal mam w głowie mętlik. Nie wiem co boli mnie bardziej. Zdrada Samanthy czy fakt, że uknuła z Tristanem plan, by podać mi narkotyki. Zaciskam dłoń na kierownicy aż bieleją mi knykcie. W tym samym momencie moja komórka wydaje piskliwy dźwięk. Zawsze zapominam zmienić tę cholerną polifoniczną melodię. Zerkam w kierunku wyświetlacza, gdzie pojawia się ciąg nieznanych cyfr. Po krótkim namyśle akceptuję połączenie włączając automatycznie tryb głośnomówiący.

– Weston, z kim mam przyjemność? – Pytam uprzejmie acz chłodno.

– Hunter? Hunter Weston? – Marszczę brwi słysząc dziwnie znajomy męski głos.

– Tak, słucham?

– Z tej strony ojciec Summer. – Chrząka nerwowo, a ja prawie tracę powietrze z płuc.

– Co się stało? – Dopytuję

– Zniknęła. – Duka. – Carl ją porwał. To znaczy tak sądzę, bo...boże, Hunter, musisz nam pomóc.

THINGS WE LOST (ZOSTANIE WYDANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz