Rozdział 7

738 79 7
                                    

                                                              Rozdział 7

                                                                 HUNTER

2008

Piętnaście lat

Gdy wracam do domu jest koszmarna ulewa, ale to nic. Lubię deszcz. Wydaje mi się, że krople, które spadają z ciężkiego, ciemnego nieba w jakiś sposób oczyszczają moją duszę. Jestem zmęczony i przemoczony. Po szkole od razu pojechałem do pana Hansona, żeby pomóc mu w warsztacie samochodowym, a potem poszedłem z Summer do parku i czytałem książki. Co prawda powinniśmy się oboje uczuć na jutrzejszy sprawdzian, lecz nic nie mogło być ważniejsze od Opowieści z Narnii, prawda? A przynajmniej takiego zdania była Summer, gdy prosiła mnie o przeczytanie jeszcze jednego rozdziału zanim zejdziemy z pomostu.

– Masz swoją ulubioną postać? – Zagadnęła mnie, kiedy brałem wdech.

– Jeszcze nie. – Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Byliśmy dopiero na szóstym rozdziale, nie mogłem być po czyjeś stronie nie znając finału powieści.

– Ja lubię Edmunda.

– Jest lekkomyślny. – Skrytykowałem bohatera książki. – Nielojalny. Za co go lubisz?

– Właśnie za to. – Uśmiechnęła się. – Jest nieidealny. Dziadek mówił, że prawdziwi ludzie są pełni skaz – Zmarszczyła zabawnie nos. – Cokolwiek to znaczy.

Zacisnąłem usta. Spojrzałem w górę i zobaczyłem nadciągające ciemne chmury.

– Co robisz kiedy pada? – Summer jak zwykle zadaje mi milion niepotrzebnych pytań.

– Nic.

– Nic?

–Nic.

– Nigdy nie łapałeś kropelek deszczu w usta?

– Nie.

– Spróbuj.

–Nie.

– A krzyczałeś?

– To idiotyczne.

– Wcale nie!

– Wcale tak, nikt nie krzyczy podczas ulewy, dzieciaku.

– Ja krzyczę. – Pufa niezadowolona. – I jest mi z tym bardzo, bardzo dobrze!

Jakiś czas później, gdy odstawiłem Summer do domu i zmierzam w kierunku własnego w mojej piersi pojawia się głaz. Zatrzymuję się i patrzę bezradnie na tworzące się kałuże. A kiedy w jednej zauważam swoje odbicie natychmiast wchodzę w nią butem i rozpryskuję wodę. Muszę pójść do domu. Robię krok w przód i tchórzę. Cofam się. To nie ma sensu, więc znów zmuszam stopy do posłuszeństwa, ale kiedy udaje mi się zrobić dwa kroki w stronę ulicy, stawiam pięć kolejnych w tył. Nie mogę się przemóc. Woda ścieka po moich włosach, przymykam oczy i niepewnie rozchylam usta. Zimne krople lądują na moich drżących wargach. Łapie je. Rozkoszuję się smakiem deszczu, a potem otwieram oczy i wydzieram się tak głośno, że płoszę bezpańskie koty. Czuję się jak głupek, kiedy pozwalam sobie na krzyk, lecz uczucie wstydu szybko przemija i daję upust swojej wściekłości.

Summer miała rację. Krzyczenie w trakcie ulewy jest super.

                                                                                      ***

THINGS WE LOST (ZOSTANIE WYDANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz