Rozdział 21

607 61 21
                                    

                                                             Rozdział 21

                                                                  SUMMER


Chmurka: przesyła zdjęcie

Chmurka: przesyła zdjęcie

Chmurka: Gdybyś tutaj była, to właśnie teraz spacerowalibyśmy tą ścieżką.


Moje serce wyrwa się z piersi, gdy czytam treść wiadomości. Gdybyś tutaj była, cholera, jak jedno z pozoru niewinne słowo, może spowodować tak wielki ból? Zatrzymuję w połowie drogi do domu pani Weston i walczę z łzami. Nie chcę płakać. Oczywiście, że nie chcę. Moje łzy nie zmienią naszej sytuacji, ale pomimo usilnych starań smutek bierze górę nad rozsądkiem i nim się orientuję na moich policzkach pojawia się wilgoć. Gdybyś tutaj była. Och, czy ma pojęcie, że wymierzył cios prosto w moją duszę? Oddałabym naprawdę wiele, aby móc spacerować z nim po tej cholernej ścieżce. Problem polega na tym, że nie wiem kim dla siebie jesteśmy. Przyjaciółmi? Dawnymi, niedoszłymi kochankami? A może parą, która próbuje utrzymać związek na odległość? Kocham go. Nigdy się z tym nie kryłam. Kocham go, a on najprawdopodobniej czuje coś do mnie. Sentyment? Prawdziwe uczucie? Przywiązanie? Nie wiem. I szczerze? Nawet nie jestem pewna, czy chciałabym się dowiedzieć. Moje serce mogłoby po prostu tego nie wytrzymać.

– Summer! – Dobiega mnie znajomy głos i w pośpiechu zaczynam ocierać łzy. Pani Montgomery jest jednak szybsza. Podchodzi do mnie i przygląda się z troską mojej twarzy. – Dziecko, co się stało? Dlaczego płaczesz?

Spoglądam w jej zaniepokojone błękitne oczy, a potem wykrzywiam usta w czymś, co bardziej przypomina grymas niż uśmiech.

– To nic takiego. – Zapewniam. – Nic się nie dzieje.

– Byłaś u tej szkockiej wariatki, prawda? Powiedziała ci coś nieprzyjemnego?

– Nie. – Potrząsam głową. – Pani Weston nie jest wariatką, ona potrzebuje pomocy.

– Każdy z nas potrzebuje pomocy, kochanie. – Kobieta wyjmuje z torebki paczkę chusteczek i podaje mi jedną. – Ale nikt nie zachowuje się w ten sposób. Stoczyła się na samo dno, jest to przykre, ale nic nie możesz z tym zrobić. Sama wybrała taką drogę.

– Nie wybrała. – Bronię. – Żadna osoba nie planuje zostać alkoholikiem, pani Montgomery.

– Są różne instytucje. – Mruczy odwracając wzrok. – To nie musisz być ty, Summer.

– Pani Weston nie poprosi o pomoc, więc, to muszę być ja. Mimo wszystko dziękuję za troskę, to bardzo miłe, kiedy ludzie umieją okazać swoje zmartwienie wobec drugiej osoby.

– Jesteś taka młoda, Summer. – Wzdycha głęboko. – Nie powinnaś marnować swojego zdrowia na tę kobietę. Wiem, co mi odpowiesz. – Uśmiecha się w moją stronę. – Gdy byłam w twoim wieku, to też chciałam zbawić świat. Nie warto. Uwierz mi, kochanie. Nie warto.

– Należy próbować. – Uparcie staję przy swoim. – Jestem świadoma, że nie zmienię Pani Weston, a przynajmniej nie w znaczącym stopniu, ale to nie znaczy, że przestanę okazywać jej swoje wsparcie.

– A ona tobie okazuje?

– Słucham?

– Wsparcie. Summer. Czy Cecelia ci je okazuje?

– Nie musi. Nie oczekuję niczego w zamian.

– Za dużo poświęcasz. – Stwierdza dotykając mojego ramienia. – Ale nie będę cię powstrzymywać. Każdy ma swoją drogę do przejścia.

THINGS WE LOST (ZOSTANIE WYDANE)Where stories live. Discover now